46| Wypuść mnie!

278 26 1
                                    

Dziś kończymy w dramatyczny sposób, ale w piątek wejdziemy w nowy rok z bardzo przyjemnym rozdziałem.
Życzę wam wszystkiego dobrego w nowym roku!

|!|

Godzinę przed odlotem samolotu, rozeszliśmy się do swoich domów, aby przygotować się do podróży. Każdy na swój własny sposób. Pope chciał uprzedzić rodziców o wyjeździe, JJ zajrzeć ostatni raz w swoje 4 ściany, a Kiara podobnie jak ja tylko się spakować. Nie chciałam rozmawiać, a co dopiero widzieć się z Jasperem. Między nami i tak była już napięta atmosfera spowodowana wczorajszą rozmową. Gdyby teraz dowiedział się o moich planach, najpewniej wywołana zostałaby wojna domowa.

Dlatego dostałam się do swojego pokoju przez balkon. Wspięłam się po rynnie, sprawnie lądując na płytkach i weszłam do pomieszczenia. Po cichu zamknęłam drzwi, po czym podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam plecak i parę ubrań. Upchnęłam je do plecaka rozglądając się po pokoju, zastanawiając się czy coś jeszcze się nam przyda. Może jakiś prowiant. Przebrałam się zatem szybko i ostrożnie otworzyłam drzwi wychylając głowę na korytarz. Przez chwilę nasłuchiwałam jakichkolwiek ruchów na dole, ale panowała cisza. Czyli Kim udała się gdzieś z Jasperem samochodem, którego brak zauważyłam zakradając się do domu. Mimo wszystko z ostrożnością zeszłam po schodach, a następnie do kuchni. Brak żywej duszy. Czym prędzej podeszłam do szafek, przeglądając każdą po kolei w poszukiwaniu przydatnych artykułów spożywczych. Niestety nie było za wiele: kilka batonów, opakowanie wafli oraz połowa paczki płatków śniadaniowych. Nie mając innego wyjścia wzięłam te rzeczy, zgarniając także 2 niewielkie butelki wody. Wróciłam z powrotem do swojego pokoju, gdzie wrzuciłam owe rzeczy do plecaka. Już miałam ruszyć do balkonu kiedy...

-KENZIE!-nagle rozległ się dźwięk rozzłoszczonego głosu Jaspera, a zaraz za nim trzaśnięcie frontowych drzwi. Musiał zobaczyć mnie przez okno w kuchni.

Przeklinając pod nosem, szybko schowałam plecak pod łóżko nie chcąc, aby brunet go zauważył. Ledwo to zrobiłam, a mężczyzna stanął w drzwiach mierząc mnie niezadowolonym spojrzeniem. Wyprostowałam się zaciskając usta w cienką linie.

-Chcesz mi wytłumaczyć co ty wyprawiasz? Dlaczego ignorowałaś moje telefony? Gdzie byłaś do tej pory?-zapytał Jasper.

-Nie musisz wiedzieć-odparłam wzruszając ramionami-Nie mam też zbytnio czasu. Muszę zaraz wychodzić.

-Nie ma nawet takiej opcji-powiedział brunet momentalnie podchodząc do balkonu przymykając go machnięciem dłoni-Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tutaj. I wyjaśnisz mi dlaczego odwalasz takie szopki.

-Szopki? Wow, nie wiedziałam, że reakcja uczuciowa to szopka.-odparłam kręcąc z niedowierzaniem głową. Ruszyłam jednak szybko do drzwi, prosto do schodów. Obejdzie się bez ubrań i jedzenia.-Muszę być teraz gdzieś indziej...

Wtem poczułam uścisk wokół tali, a moje nogi oderwały się od ziemi. Usłyszałam koło ucha zdenerwowane słowa "mam dosyć tego gówna", na których dźwięk jeszcze bardziej zaczęłam się wiercić. Prosiłam, aby Jasper mnie puścił, lecz nic takiego nie miało miejsca. Zostałam odciągnięta do schodów i wepchnięta do łazienki. Czułam jak z mojej tylnej kieszeni spodenek wyciągany jest telefon, ale nim mogłam jakoś zareagować drzwi się zamknęły. Złapałam za klamkę nerwowo ją naciskając, ale nie ustąpiła. Miał to zaplanowane...Walnęłam dłonią w drzwi.

-Jasper! Nie możesz mnie zamknąć!-zawołałam, znowu próbując otworzyć łazienkę.

-Wiem co chcesz zrobić! Iść do Płotek! Ale to nie będzie miało miejsca dopóki nie zmienisz swojego zachowania. Mam dość twojego ciągłego wymykania się i braku szczerości. Miałaś mi mówić prawdę, a jak na razie dostaję ją dopiero po fakcie, kiedy wpakowałaś się w coś niebezpiecznego!-odpowiedział zdenerwowany brunet po drugiej stronie.

Rewrite the stars | JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz