Rozdział 43 (Sky)

20 7 0
                                    

Teraźniejszość

Sky

W pomieszczeniu zapadła cisza. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci słowami Stelli.

Nikt z nas nie mógł dopuścić do siebie myśli, że Królowa Luna byłaby w stanie kogokolwiek ułaskawić. To zdecydowanie nie leżało w jej naturze. Po matce mojej byłej dziewczyny spodziewałbym się czegoś zupełnie innego. Nie zdziwiłbym się, gdyby władczyni nakazała solariańskim żołnierzom odnaleźć Bloom i natychmiast ją zabić. Nie różniłoby się to niczym od zesłania Saula na Mroźną Północ, gdzie czekała go pewna i bardzo bolesna śmierć.

- Po co... Po co ona miałaby to robić? - Spytała Terra. Swoje delikatnie drżące dłonie zaciskała na trzymanej w rękach doniczce z nieznaną mi rośliną, a jej głos był jeszcze bardziej piskliwy niż zazwyczaj. - To nie ma sensu...

Beatrix słysząc jej słowa przewróciła oczami i popatrzyła na nią z politowaniem.

- Ma. - Stwiedziła, siadając na kanapie obok Księżniczki. - I to dużo. To oczywiste, że Luna jako władczyni woli, żeby poddani uważali ją za osobę litościwą i miłosierną, a nie taką, która nie potrafi upilnować nastolatki zawieszonej w czasie. Poza tym jest ona coś winna Bloom.

- Niby co takiego? - Dopytywała Wróżka Ziemi, odkładając doniczkę.

- Bloom dała jej doskonały powód do usprawiedliwienia wojny, na którą zapewne sama Królowa liczyła od dawna. - Wyjaśniła Czarodziejka Powietrza. - Nie było świadków zabójstwa Rosalind, więc śmiało mogła oskarżyć o nie kogokolwiek innego.

- Przecież.... Bloom mogłaby powiedzieć prawdę... - Zaoponowała Terra, a ja westchnęłam w duchu. Jeśli akurat nie chodziło o botanikę i tym podobne rzeczy, to współlokatorka Musy zdecydowanie nie błyszczała intelektem.

- Sądzę, że Bloom siedziałaby cicho, wdzięczna za to, że to nie ją będzie oceniać i obwiniać społeczeństwo. - Powiedziałem, chcąc zakończyć tę rozmowę.

Harvey nic nie odpowiedziała, a słysząc pukanie, podeszła do drzwi i otworzyła je.

Byłem zdziwiony, gdy okazało się, że w progu stoi Silva.

- O co chodzi? - Popatrzyłem na niego uważnie.

- Chcę cię widzieć w moim gabinecie. - Zwrócił się do mnie komendant.

- Dlaczego? - W moim głosie słychać było podejrzliwość, ale nie potrafiłem jej zamaskować. Nie rozumiałem dlaczego Saul znowu wzywa mnie do siebie, przecież rozmawialiśmy już o sytuacji z ogniem. Nie miałem pojęcia czego innego mogłoby dotyczyć to spotkanie. Od tamtego czasu nie zrobiłem nic, co jakkolwiek jawnie złamało, czy nawet delikatnie naruszyło, zasady szkoły.

Specjalista wszedł do salonu i stanął obok mnie.

- To ważne. - Szepnął. - Chodzi o Bloom.

Nie mogłem zignorować tych słów. Nic nie było dla mnie ważniejsze niż moja dziewczyna. Musiałem dowiedzieć się co chce przekazać mi mój przyszywany ojciec. Moje serce zaczęło bić szybciej. Bardzo mocno liczyłem na to, że odkryję coś, co będzie lepszym sposobem na uratowanie Czarodziejki Ognia niż włamanie do pałacu.

- Zaraz wrócę. - Rzuciłem do opierającego się o ścianę Rivena, po czym wraz z mężczyzną wyszedłem z pokoju.

________

Hejka kochani!
Witam w kolejnym rozdziale!
Mam nadzieję, że będzie Wam się go dobrze czytało! Zachęcam do zostawienia komentarzy i
głosowania na ten oraz wcześniejsze rozdziały! Pamiętajcie, że jeśli dobijemy do 850 gwiazdek rozdziały będą pojawiać się dwa razy w tygodniu!
Do następnego rozdziału!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 18 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Odrodzenie | Fate: The Winx SagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz