Rozdział 27 (Musa)

110 10 2
                                    

Teraźniejszość

Musa

Miałam świadomość, że taka odpowiedź nie powinna mnie cieszyć, ale mimo wszystko tak właśnie było. Byłam zadowolona, gdy usłyszałam, to co powiedziała Wróżka Ziemi. Wiedziałam, że nie będę tęsknić za ciągłymi migrenami i możliwością wyczuwania emocji wszystkich, znajdujących się wokół mnie osób. Wiedziałam, że nie będę marzyła o powrocie do czasów, czy moim życiem władało to przekleństwo, jakim była dla mnie magia Czarodziejek.

– Chcę żeby Skrajper odebrał mi moce. – Powiedziałam. Byłam pewna swojej decyzji.

– Musa... Przemyśl to. Proszę. – Powiedziała Aisha, patrząc na mnie błagalnie.

– Nie wiem, czy to dobry pomysł. To niebezpieczne. – Odezwała się Flora.

– To jej decyzja... – Stwierdzili jednocześnie Riven i Stella.

Ich słowa bardzo mnie zdziwiły. Gdy poprosiłam chłopaka o to, by razem ze mną zeszedł do piwnic szkoły i pomógł mi poszukać Skrajperów, zareagował zupełnie inaczej.

W tamtej chwili wydawał się wręcz wściekły, przerażony, załamany moją postawą.

A teraz, gdy leżałam na łóżku, z trudem oddychając i wciąż opadając z sił, pozostawił mi tę decyzję, nie wykazując praktycznie żadnej reakcji. Miał kamienną twarz, a w dodatku nie byłam w stanie wyczuć od niego żadnych emocji. Może, tak jak ja, zrozumiał w końcu, że naprawdę nie mam już nic do stracenia.

– A ile czasu na zastanowienie się ma Musa? – Zapytała Terra.

– Niewiele. – Odparła profesor LeRoy. – Wieczorem najlepsi solariańscy żołnierze przyjadą do Alfei, by zabrać Skajpera.

– Po co?! – W głosie księżniczki słychać było nutę przerażenia, a na jej twarzy widoczny był niemały szok. – Tak... moja matka jest specyficzna... ujmijmy to tak... ale do czego jej Skrajper?

– Zażądziła badania na nim w królewskich laboratoriach. Argumentowała to chęcią stworzenia czegoś, co ochroni Wróżki przed takimi i podobnymi stworzeniami. Jednak nawet, gdybyśmy nie musieli oddać dziś Skajpera, to Musa może nie dożyć wieczora... Jest potężną Czarodziejką, więc trucizna ma się czym żywić. W takim wypadku i tak cudem jest to, że przeżyła aż dwa dni.

– Jestem pewna. Chcę tego. To najprawdopodobniej jedyny sposób. – Z trudem podniosłam się do siadu. Jęknęłam z bólu, podpierając się na Aishy. Z jakiegoś powodu pomyślałam, że nie powinnam leżeć w trakcie ataku Skajpera.

– Dobrze. Dziewczyny wyjdźcie. Ten stwór powinien skupić się jedynie na Musie. – Zażądziła nauczycielka botaniki, a Winx niechętnie upuściły pokój.

– Uważajcie na nią. – Powiedziały Wróżki, a kobieta zamknęła za nimi drzwi.

Riven zastąpił Aishę. Usiadł na krześle obok mojego łóżka i delikatnie złapał mnie za ramiona, pomagając mi pozostać w siadzie.

LeRoy podała pudełko Sky'owi, po czym wyjęła z kieszeni swoich spodni bransolety blokujące moce. Te po kilku chwilach owinęły się wokół jej przedramion, a kobieta znów wzięła do rąk prowizoryczną klatkę.

– Gotowa? – Jej głos lekko zadrżał.

Skinęłam głową i mocno zacisnęłam powieki. Nie chciałam widzieć, jak ten przerażający stwór wysysa ze mnie moce.

– Będzie dobrze. – Szepnął Riven.

Usłyszałam jak Wróżka Ziemi kładzie pudło na ziemi i je otwiera.

– Użyj mocy. – Poprosiła kobieta.

Nie unosząc powiek, skupiłam swoją magię na jej umyśle, ponieważ było to o wiele łatwiejsze niż kolejne daremne próby, odczytania emocji Rivena.

Już po krótkiej chwili poczułam, jak Skajper wbija swoje jak brzytwa zębiska w moje przedramię.

Nie krzyczałam długo. Minęło kilka sekund, odkąd potwór wgryzł się we mnie, a ja już straciłam przytomność z powodu ogromnego bólu, jaki poczułam.

***

Gdy się obudziłam, nie otworzyłam oczu od razu.

Nie chciałam jeszcze rozmawiać, o tym co się wydarzyło, zanim straciłam przytomność. Wiedziałam, że jeśli ktokolwiek, kto był teraz w pokoju zauważy, że już nie śpię, to natychmiast posypią się pytania. Narazie wolałam ich uniknąć.

Byłam prawie pewna, że jednak nikogo nie ma w sypialni i mogę spokojnie przestać udawać, że wciąż śpię. Jednak nagle usłyszałam rozmowę, która zaprzeczyła moim przypuszczeniom.

– Jesteście to jej winne. – Powiedział ostrym tomem Sky.

– My? To głównie twoja dziewczyna była odpowiedzialna za plan, który pozwolił uwolnić kobietę, która zabiła Dowling. – Warknęła Beatrix.

– A ty tej kobiecie pomagałaś. – Wysyczała Aisha.

– Nie twierdzę, że Bloom jest niewinna. – Odparł blondyn. - Po prostu mówię, jak jest. Wy też odpowiadacie za śmieć dyrektorki.

– Więc dlaczego wszyscy patrzą na mnie? Wy też moglibyście coś zrobić. – Wróżka Powietrza nie była zbyt zadowolona z kierunku, w jakim zmierzała dyskusja.

– Bo stwór potrafiący wskrzeszać ludzi uważa się za twoją matkę, więc teoretycznie to ciebie posłucha. – Wyjaśniła Stella. – Tak, jak powiedział Sky. Jesteś to winna Dowling. Ta spierdolona szkoła jej potrzebuje.

– A ty nic nie powiesz? – Nie byłam pewna do kogo mówiła Bea, ale po chwili ta osoba odezwała się i rozwiała moje wątpliwości.

– Zgadzam się ze Sky'em i dziewczynami. – Stwierdził Riven. – Spiskowałaś z Rosalind i zdradziłaś mnie, żeby tylko się jej podlizać. Jesteś tak samo odpowiedzialna za śmierć Fary, jak ta szmata. Teraz rusz dupę i to odkręć, bo jesteś to winna mi, Farze i całej Alfei.

– Bo co? Tęsknisz za mamusią? Normalnie zaraz się wzruszę... – Wysyczała z ironią Beatrix i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.

________

Hejka! Dwa szybkie pytania! Lubicie perspektywę Musy? Chcecie bym na niej też się skupiła, pisząc tę historię?

Odrodzenie | Fate: The Winx SagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz