Teraźniejszość
Musa
Od zabicia Dane'a i otrucia mnie minęły dwa dni.
Nie był to przyjemny czas. Spędziłam go w swoim łóżku w apartamencie Winx.
Po rozbiciu okien przez Terrę, szklarnia nie nadawała się już do przebywania w niej. Na szczęście wszyscy uczniowie, którzy odnieśli rany podczas bitwy, zostali skierowani do swoich pokoi jeszcze przed atakiem na mnie i Dane'a. Przeniesiono ich tam, ponieważ z powodu braków w zapasach i zbyt małego metrażu pomieszczenia, leczenie ich w pracowni Wróżek Ziemi nie miało sensu.
Leżałam w pościeli z zamkniętymi oczami. Nie miałam najmniejszego ochoty ich otwierać. Nie chciałam patrzeć na twarze moich przyjaciółek. Nie byłam w stanie znieść tego, jak bardzo się o mnie bały i jakie miny miały. Ich cierpienie mnie bolało.
Nie miałam pojęcia, skąd wiedziałam ile czasu minęło odkąd zostałam ranna. Sekundy, minuty, godziny, a w końcu dni, to wszystko zlewało się w przepełnioną cierpieniem jedność.
Na początku, gdy Riven próbował zabierać mój ból, robiłam wszystko, by mi na to nie pozwolić. Jednak dość szybko okazało się, że zwijając się w konwulsjach nie jestem w stanie kontrolować swoich mocy. Mimo, że fizyczna agonia znikała pod wpływem działań chłopaka, to czas spędzony w łóżku wciąż był ciężki. Nie miałam siły i ochoty, rozmyślać o tym, skąd moce Wróżki Umysłu, wzięły się u Specjalisty. Nie miałam również okazji do spojrzenia w jego oczy, by sprawdzić, czy nie świecą się na fioletowo, ponieważ zawsze, gdy używał swoich zdolności, był odwrócony do mnie tyłem. A poza tym to była ostatnia rzecz, jaka przychodziła mi do głowy. Byłam zajęta, rozmyślaniem o tym, ile czasu mi jeszcze zostało.
Czułam, jak opadam z sił. Byłam coraz bardziej wykończona. Profesor LeRoy próbowała zniwelować te odczucia przy pomocy odpowiednich eliksirów, które dostarczali jej przyjaciele z Kapitolu, jednak to nie przynosiło efektów. Kilka razy dziennie traciłam i odzyskiwałam przytomność, co było absolutnie okropne. W dodatku, gdy w końcu udawało mi się świadomie zapaść w sens, to tam również nie odnajdywałam ukojenia. Dręczyły mnie koszmary. Śpiąc widziałam, jak tracę wszystkich, których kocham.
W snach prześladował mnie widok moich bliskich, ginących w płomieniach, które pożerały Innoświat.
Zadrżałam na myśl o tym obrazie. Miałam nadzieję, że pojawił się tylko ze względu na to, że trucizna płynąca w moich żyłach, pochodziła z Domino, ojczyzny Wróżek Ognia, a nie dlatego, że moja przyszłość rzeczywiście miała tak wyglądać.
W końcu postanowiłam otworzyć oczy. Zauważyłam, że jestem sama w pokoju. Jednak już po krótkiej chwili ten stan rzeczy zmienił się.
Pierwszy do sypialni wszedł Riven, a tuż za nim profesor LeRoy, Silva, Sky oraz moje przyjaciółki.
– Co wy tu wszyscy robicie? – Spytałam zachrypniętym głosem.
Byłam zdziwiona, widząc ich wszystkich razem. Aisha zamknęła za nimi drzwi i usiadła przy moim łóżku. Dopiero, gdy nauczycielka botaniki podeszła bliżej mnie, zauważyłam, że coś niosła.
W dłoniach trzymała metalowe pudło, mające około pół metra średnicy. Nie wiedziałam, co było w środku, ale poczuwszy strach wszystkich osób obecnych w pomieszczeniu, z wyjątkiem mnie i Rivena, domyśliłam się, że powinnam się cieszyć, iż nie posiadam tej informacji.
– Znaleźliśmy sposób, żeby ci pomóc. – Powiedziała Terra, a ja od razu poczułam jej podekscytowanie.
– Nie ekscytuj się tak. Nie wiemy czy to sto procent zadziała... – Próbowała uspokoić ją Aisha. Z jej umysłu z kolei uwalniał się strach, sceptycyzm i zmartwienie.
– Gorzej na pewno nie będzie... – Mruknęłam pod nosem, zanim zdążyłam ugryźć się w język. – Co się w środku? – Wskazałam wzrokiem tajemnicze pudło niesione przez Aimee.
– Skrajper. – Odparła kobieta.
– I... Jak on ma mi niby pomóc? – Zapytałam.
Wiedziałam, że Winx miewały naprawdę szalone i iście samobójcze pomysły, ale coś takiego... To było za wiele! Nawet jak na nie.
– Trucizna znajdująca się na strzale, którą zostałaś trafiona, w pewien sposób żywi się magią wróżek. – Zaczęła wyjaśniać profesor. – Więc, jeśli Skrajper pozbawi cię mocy trucizna przestanie działać, a ty przeżyjesz.
Nie wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć. Możliwość wstrzymania postępowania zatrucia, a przy okazji pozbycie się zdolności, których tak bardzo nienawidziłam, wydawała się zbyt piękna, by mogła być prawdziwa.
– Jaki jest haczyk? – Była to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po przeanalizowaniu słów kobiety.
– Jeśli kiedyś w jakikolwiek sposób odzyskasz moce to... umrzesz. Nie będzie to, tak jak przy tej truciźnie, kwestia kilku godzin, czy dni, a w najbardziej optymistycznych wizjach, tygodni, a kilku chwil. Nie będziemy mogli cię uratować. Nikt nie będzie mógł. Odzyskujesz moce i umierasz. Niestety tak to wygląda. – Wytłumaczyła mi kobieta, a ja poczułam jej smutek i obawę.
CZYTASZ
Odrodzenie | Fate: The Winx Saga
FanfikceKontynuacja serialu Przeznaczenie: Saga Winx! Bloom zamyka się w Krainie Ciemnosci, by jej bliscy byli bezpieczni. Stella uważa się za wariatkę, gdy kolejny raz widzi żywą Beatrix mimo, iż kilka dni temu stała nad jej grobem. Musa pod okiem Rivena s...