Rozdział 37 (Flora)

98 15 0
                                    

Teraźniejszość

Flora

Razem z Terrą kończyłam układać zioła w szklarni, gdy nagle zobaczyłam, jak Beatrix przechodzi przez błonia Alfei i kieruje się w stronę cmentarza, który znajdował się niedaleko szkoły.

Postanowiłam pójść za nią. kilka godzin wcześniej widziałam, jak wściekła wychodziła z pokoju Musy i od tamtej chwili bardzo się o nią martwiłam.

Wróżka, która daje się ponieść emocjom, stanowi zagrożenie dla siebie i innych, przypomniałam sobie przestrogę, którą od zawsze powtarzali mi rodzice.

Była dziewczyna Rivena nigdy nie wyglądała na kogoś, kim sterowałyby emocje, jednak to mógł być tylko bardzo dobry kamuflaż. Czarodziejka Powietrza w każdej chwili mogła przestać myśleć o konsekwencjach swoich działań i po raz pierwszy pozwolić by to uczucia decydowały o jej postępowaniu. Zwłaszcza jeśli była tak zdenerwowana, na jaką wyglądała jeszcze kilka godzin temu.

Moja kuzynka chyba zauważyła, że patrzę przez okno na dziewczynę i powiedziała:

– Powinniśmy pójść za nią. Nie wiadomo co knuje.

Westchnęłam i spojrzałam na Terrę z dezaprobatą.

– Nie ufasz jej. Tak? – Spytałam zasmucona jej słowami. Beatrix udowodniła, że mimo błędów, jakie popełniła w przeszłości, gdy przychodzi czas ostatecznego wyboru, jest w stanie stanąć po właściwej stronie i ocalić innych. Pokazała tym samym, że miimo maski egoistki, umiała przejąć się losem otaczających ją osób. Bardzo to doceniałam.

– Oczywiście, że nie. – Odparła Wróżka Ziemi i odłożyła do pojemnika, wiszącego na ścianie, ostatnie zioła.

– Zostań tu. Ja do niej pójdę. – Stwierdziłam i wyszłam ze szklarni.

W czasie tej krótkiej rozmowy Czarodziejka Powietrza zniknęła mi z pola widzenia. Postanowiłam poszukać jej tam, gdzie według mnie zmierzała, czyli na cmentarzu. Tak jak myślałam, znalazłam ją przy portalu, znajdującym się niedaleko tego miejsca. Nie była jednak sama.

Naprzeciwko niej stała dziewczyna wyglądająca na naszą rówieśniczkę. Miała ledwo sięgające do uszu blond włosy z fioletowymi końcówkami. Miała na sobie krótką lawendową spódniczkę i crop top w tym samym kolorze. Zauważyłam, że ciężko jej było ustać na nierównej ziemi w wysokich szpilkach o liliowym odcieniu. Miałam jednak niepokojące wrażenie, że już niedługo nie będzie miała tego problemu i postanowi wrócić tam, skąd przybyła. Spowodowane było ono tym, że chwilę później usłyszałam, jak Beatrix, mrożącym krew w żyłach tonem, mówi do nieznajomej:

– Nie było cię tu, gdy cię potrzebowała. Nie było cię tu, gdy cierpiała. Teraz nagle się tu zjawiasz i ja mam uwierzyć, że nagle sobie o niej łaskawie przypomniałaś, a nie jesteś tu na przykład po to, żeby ją kontrolować, skoro Rosalind nie jest już w stanie? Wypierdalaj stąd natychmiast albo ci w tym pomogę.

Odrodzenie | Fate: The Winx SagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz