Rozdział 20

5 0 0
                                    

W mieszkaniu panował spokój, gdy wstaliśmy następnego dnia. Nicole przeciągnęła się leniwie, a ojciec już siedział przy stole w pokoju dziennym, przeglądając swoje notatki. Czuć było, że nowy dzień przynosi coś więcej niż tylko poranne światło - był w nim też początek nowego życia w Oazie.
- Idę wziąć prysznic - powiedziałam, ziewając lekko.
Nicole spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
- Pierwsza chętna? To coś nowego - zaśmiała się.
Ojciec uśmiechnął się lekko, ale nic nie powiedział, zanurzony w swoich myślach.
Łazienka była mała, ale przyjemnie ciepła. Światło lampy odbijało się od białych kafelków, a kabina prysznicowa wyglądała na niemal nową. W bunkrze kąpiele były rzadkie, a woda - zimna. Wszystko było dokładnie kontrolowane, każda kropla wody miała znaczenie.
Odkręciłam kurek i zaskoczyło mnie, jak szybko popłynęła ciepła woda. Para uniosła się w powietrzu, a ja weszłam pod strumień, zamykając oczy.
Ciepło otuliło moje ciało, a ja czułam, jak mięśnie, napięte przez wszystkie lata życia w bunkrze, zaczynają się rozluźniać. To było coś nowego - niemal luksusowego.
Ciepła woda - pomyślałam, opierając czoło o chłodną szybę kabiny. - Kto by pomyślał, że tak zwyczajna rzecz może być aż tak wyjątkowa? Pod strumieniem wody zaczęłam zastanawiać się nad wszystkim, co działo się od momentu, gdy opuściliśmy bunkier. Życie w ciemnych, ciasnych pomieszczeniach pod ziemią było jedynym, jakie znałam. Tam każdy dzień był przewidywalny, choć trudny. Wiedziałam, czego się spodziewać, co robić.
Oaza była zupełnie inna.
Było tu tyle ludzi, tyle przestrzeni, tyle światła... To wszystko było piękne, ale i przerażające. Nie znałam nikogo poza Nicole i ojcem, a ich obecność była jedyną rzeczą, która trzymała mnie w ryzach.
- Czy znajdę tutaj swoje miejsce? - szepnęłam do siebie, patrząc na krople wody spływające po szybie kabiny.
W głowie pojawił mi się obraz mamy. Czy ona by to lubiła? Czy potrafiłaby odnaleźć się w tym świecie?
Na pewno- pomyślałam.
Czułam, jak gdzieś w głębi serca rodzi się mała iskierka nadziei. Może i ja znajdę tutaj coś, co będzie miało sens. Kiedy woda zaczęła robić się chłodniejsza, wyłączyłam prysznic i wytarłam się ręcznikiem. Ubrałam się szybko i wróciłam do pokoju dziennego, gdzie Nicole i ojciec siedzieli już przy stole.
- Jak było? - zapytała Nicole z uśmiechem.
- Cudownie - odpowiedziałam, siadając obok niej. - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułam się tak... normalnie.
Ojciec spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- To miejsce ma swoje plusy - powiedział. - Ciepła woda to dopiero początek.
Nicole zaśmiała się.
- Jeśli tak, to chyba mogę zacząć wierzyć, że życie tutaj może być całkiem znośne.
Spojrzałam na nich, czując, że nowy dzień naprawdę przynosi coś nowego. Mimo wątpliwości i obaw zaczynałam wierzyć, że w Oazie może być miejsce także dla mnie.
W mieszkaniu panowała cisza, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Ojciec, który akurat rozglądał się przez okno. w kuchni, spojrzał na nas, a potem podszedł, by otworzyć drzwi. Za nimi stała Lily. Miała na sobie swój mundur wojskowy, a na plecach przewieszoną lekką torbę. Uśmiechnęła się, widząc nas, i od razu weszła do środka.
- Dzień dobry - powiedziała pogodnie. - Jak się czujecie po pierwszej nocy tutaj?
Ojciec uśmiechnął się lekko, gestem zapraszając ją do środka.
- Dobrze - odpowiedział. - Mieszkanie jest małe, ale bardzo wygodne.
Nicole dodała z uśmiechem:
- Ciepła woda to największe odkrycie!
Lily zaśmiała się lekko, po czym spojrzała na ojca. - Dobrze słyszeć, że wszystko w porządku - powiedziała. - Ale mam wiadomość od mojego taty. James chciałby, żebyś przyszedł do przesłuchaniówki. Chce jeszcze z tobą porozmawiać.
Ojciec zmarszczył brwi, ale skinął głową.
- W porządku - powiedział spokojnie. - Kiedy mam tam być?
- Najlepiej teraz - odpowiedziała Lily. - To raczej nic wielkiego, ale wiesz, jakim człowiekiem jest mój ojciec - dodała z lekkim uśmiechem.
Ojciec zaśmiał się cicho, a potem spojrzał na nas. Ojciec zaśmiał się cicho, a potem spojrzał na nas.
- Nie wiem, ile to zajmie, ale zachowujcie się- powiedział żartobliwie, po czym założył kurtkę i wyszedł. Lily spojrzała na nas, a jej wyraz twarzy zmienił się na bardziej serdeczny.
- I co, jak wrażenia po pierwszym dniu? - zapytała.
- Jest... inaczej - odpowiedziałam po chwili. - Wciąż próbuję to wszystko przetrawić.
- To normalne - powiedziała Lily, siadając na krawędzi stołu. - To nowe miejsce, nowi ludzie. Ale z czasem się przyzwyczaisz. Wszyscy tak mieliśmy.
Nicole, która zdążyła już rozsiąść się wygodnie na sofie, uśmiechnęła się lekko.
- Powoli zaczyna mi się tu podobać - przyznała.
- To miejsce ma wszystko, czego można potrzebować.
Lily spojrzała na nią z zadowoleniem.
- Cieszę się, że tak myślisz - powiedziała. - A propos... Nicole, jutro możesz zacząć naukę w szkole. Rozmawiałam z nauczycielami, są gotowi, żeby cię przyjąć.
Nicole uniosła brew, wyraźnie zaskoczona.
- Tak szybko? - zapytała.
- To najlepszy moment - odpowiedziała Lily. - Poznasz innych w swoim wieku i szybciej się tu odnajdziesz. Nicole spojrzała na mnie, a potem znów na Lily.
- Cóż, chyba nie mam nic przeciwko - powiedziała.
Lily uśmiechnęła się szeroko, a potem wstała.
- Ja niestety muszę już iść - powiedziała. - Muszę przeszkolić rekruta, ale potem jeśli chcecie, możemy się spotkać.
Spojrzała na mnie z łagodnym uśmiechem.
- Amy, ty też powinnaś pomyśleć o tym, co chciałabyś robić. Na pewno znajdziesz coś, co cię zainteresuje.
- Zobaczymy - odpowiedziałam cicho.
Lily rzuciła nam jeszcze jedno spojrzenie, po czym skierowała się do drzwi.
- Do zobaczenia później! - powiedziała, zanim zniknęła za progiem.
Nicole spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
- Szkoła - powiedziała. - Nie sądziłam, że będę się w niej uczyć tak szybko. Westchnęłam, spoglądając przez okno. Myśli kłębiły się w mojej głowie. Wciąż czułam się przytłoczona, ale jednocześnie zaczynałam dostrzegać w Oazie coś, czego wcześniej nie zauważałam - szansę na coś nowego.
Ojciec miał rację: powoli znajdziemy tu swoje miejsce. Pytanie tylko, jakie ono będzie.
Kiedy drzwi mieszkania otworzyły się, zobaczyłam ojca, który wszedł do środka z poważnym wyrazem twarzy, choć w jego oczach dało się dostrzec cień ulgi. Zdjął kurtkę, powiesił ją na wieszaku i podszedł do stołu, gdzie siedziałyśmy z Nicole.
- I jak poszło? - zapytała Nicole, odrywając wzrok od swojego notatnika, w którym coś rysowała.
Ojciec westchnął, ale jego głos był spokojny.
- James powiedział, że mogę już zacząć pracę w laboratorium szpitalu - odpowiedział, siadając na krześle. Nicole uniosła brew, a jej oczy rozbłysły z zainteresowania.
- Naprawdę? - zapytała.
Ojciec uśmiechnął się lekko.
- To dobra wiadomość - powiedział. - Będę mógł wreszcie wykorzystać swoje umiejętności, a może nawet pomóc w badaniach nad Czarną Mgłą.
Spojrzałam na niego z mieszanką dumy i niepokoju. W bunkrze zawsze był zaangażowany w badania, ale tutaj... To miejsce wydawało się zupełnie inne, pełne nowych wyzwań. Ojciec spojrzał na nas poważnie.
- Ale to oznacza, że od teraz będę spędzał sporo czasu w laboratorium - powiedział. - I dlatego mam jedną prośbę do ciebie Amy.
Nicole spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Jaką?
- Amy - powiedział, patrząc na mnie. - Chcę, żebyś opiekowała się Nicole, kiedy mnie nie będzie. Jesteś starsza i wiem, że potrafisz się nią zaopiekować. Nicole będzie teraz zaczynać naukę w szkole, a to może być dla niej trudny czas. Potrzebuje kogoś, kto będzie ją wspierał.
- Okej, okej, ale żeby było jasne - nie potrzebuję niańki - rzuciła żartobliwie.
- Nikt nie mówi o niańczeniu - odpowiedział ojciec z uśmiechem. - Po prostu wspierajcie się nawzajem.
Ojciec założył kurtkę, poprawiając ją na ramionach, i spojrzał na nas z troską.

Black Mist Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz