Pobiegliśmy w głąb lasu. Biegliśmy prez chwile. Nagle natrafiliśmy na tego wilka, którego spotkaliśmy na drodze. Był zaplątany w sidła.
- Biedaczysko... - powiedziała Ruby kucając przy nim.
- Pomóżmy mu. - zaproponował Luke.
Bez namysłu podszedł do wilka i złapał za sidła. Po chwili wilk był wolny, ale teraz sidła były zaplątane na ramieniu Luke'a.
- Teraz trzeba jemu pomóc. - powiedziałam.
- Jak sie dowiem kto zakłada te sidła to go zabije. - skarżył sie Luke, prubując strzepać sidła, jeszcze bardziej sie raniąc.
- Bardzo pszepraszam, ale ten kundel mnie denerwuje i chciałem sie go pozbyć. - z krzaków wyłonił się jakiś facet. Był ubrany w czarną bluzke i tego samego koloru spodnie. Miał czarno-szare włosy i ciemno zielone oczy. Równie dobrze można powiedzieć, że są to kocie oczy.
- Kundel?! - krzykneła Ruby. Chciała do niego podejść i prawdopodobnie szczelić w łeb, ale Sasza ją powstrzymał. Zato ja byłam wolna i dałam mu z liścia. Chociaż to mnie zabolało chyba bardziej niż jego. On zachowywał się jakby w ogóle tego nie zauważył.
- Ał. - powiedział teatralnie, łapiąc się za policzek. - Za co to?
- Możesz to ze mnie zdjąć?! - odezwał się Luke.
- Niestety nie. Zmontowałem ją tak, aby nikt sie z niej nie wydostał.
- Ale wilka uwolniliśmy. - powiedział Troy.
- Tak... Ty zawsze miałeś łeb na karku... Nie dałeś sie podejść...Przejdźmy do rzeczy. - jednym, szybkim ruchem wyciągnął pistolet i przystawił do głowy Luke'a. - Przyprowaćcie tu Golda, a nie rozwale mu czaszki.
- Przekonujący argument, ale i tak tego nie zrobisz. - powiedział Luke.
- Niby dlaczego?
- Wypadało by mieć naboje... - uśmiechnął się i pokazał mu magazynek z nabojami. Zaczeliśmy uciekać. Po kilku minutach znaleźliśmy się przy przepaśći na granicy miasta.
- Ciekawe co ten koleś chciał od Golda. - zaczełam głośno myśleć.
- I o co mu chodziło kiedy mówił o Troy'u. - dopowiedziała Ruby.
- Mam to gdzieś. Pokaż to. - odezwał się brunet i sięgnął po ręke Luke'a, żeby ją obejrzeć. - To nie wygląda dobrze...
- Nic mi nie jest. - wyrwał ręke, ale szybko okazało się, że kłamał, bo skrzywił sie i syknął cicho.
- Jak udało ci się zabrać magazynek? - spytał Sasza
- Kiedy on sobie gadał to ja raz dwa wyciągnąłem go... Poza tym i tak już prawie mu wyleciał. - kiedy to mówił próbował zdjąć z siebie sidła. Niestety bezskutecznie... - Może byście pomogli?
Nagle zobaczyliśmy czerwonego dżipa. Zatrzymał się a z miejsca pasarzera wysiadła Merry.
- Co wy tu robicie?!
- Długa historia... - powiedziała Ruby.
Z samochodu wysiadł jakiś mężczyzna. Miał krutko ścięte, brązowe włosy. Brązowe oczy, tego samego koloru kurtke i niebieskie spodnie.
- Co ci się stało w ręke? - spytał podchodząc.
- Sezon polowań się zaczął. - odparł.
- A tak na serio.
- Nie ważne. I tak ci nie powie. Powiedz lepiej co tu robicie. - przerwała Merry.
- A wy?
- My... Nie twoja sprawa!
