XIV

33 5 1
                                    

Pobiegliśmy w głąb lasu. Biegliśmy prez chwile. Nagle natrafiliśmy na tego wilka, którego spotkaliśmy na drodze. Był zaplątany w sidła.

- Biedaczysko... - powiedziała Ruby kucając przy nim.

- Pomóżmy mu. - zaproponował Luke.

Bez namysłu podszedł do wilka i złapał za sidła. Po chwili wilk był wolny, ale teraz sidła były zaplątane na ramieniu Luke'a.

- Teraz trzeba jemu pomóc. - powiedziałam.

- Jak sie dowiem kto zakłada te sidła to go zabije. - skarżył sie Luke, prubując strzepać sidła, jeszcze bardziej sie raniąc.

- Bardzo pszepraszam, ale ten kundel mnie denerwuje i chciałem sie go pozbyć. - z krzaków wyłonił się jakiś facet. Był ubrany w czarną bluzke i tego samego koloru spodnie. Miał czarno-szare włosy i ciemno zielone oczy. Równie dobrze można powiedzieć, że są to kocie oczy.

- Kundel?! - krzykneła Ruby. Chciała do niego podejść i prawdopodobnie szczelić w łeb, ale Sasza ją powstrzymał. Zato ja byłam wolna i dałam mu z liścia. Chociaż to mnie zabolało chyba bardziej niż jego. On zachowywał się jakby w ogóle tego nie zauważył.

- Ał. - powiedział teatralnie, łapiąc się za policzek. - Za co to?

- Możesz to ze mnie zdjąć?! - odezwał się Luke.

- Niestety nie. Zmontowałem ją tak, aby nikt sie z niej nie wydostał.

- Ale wilka uwolniliśmy. - powiedział Troy.

- Tak... Ty zawsze miałeś łeb na karku... Nie dałeś sie podejść...Przejdźmy do rzeczy. - jednym, szybkim ruchem wyciągnął pistolet i przystawił do głowy Luke'a. - Przyprowaćcie tu Golda, a nie rozwale mu czaszki.

- Przekonujący argument, ale i tak tego nie zrobisz. - powiedział Luke.

- Niby dlaczego?

- Wypadało by mieć naboje... - uśmiechnął się i pokazał mu magazynek z nabojami. Zaczeliśmy uciekać. Po kilku minutach znaleźliśmy się przy przepaśći na granicy miasta.

- Ciekawe co ten koleś chciał od Golda. - zaczełam głośno myśleć.

- I o co mu chodziło kiedy mówił o Troy'u. - dopowiedziała Ruby.

- Mam to gdzieś. Pokaż to. - odezwał się brunet i sięgnął po ręke Luke'a, żeby ją obejrzeć. - To nie wygląda dobrze...

- Nic mi nie jest. - wyrwał ręke, ale szybko okazało się, że kłamał, bo skrzywił sie i syknął cicho.

- Jak udało ci się zabrać magazynek? - spytał Sasza

- Kiedy on sobie gadał to ja raz dwa wyciągnąłem go... Poza tym i tak już prawie mu wyleciał. - kiedy to mówił próbował zdjąć z siebie sidła. Niestety bezskutecznie... - Może byście pomogli?

Nagle zobaczyliśmy czerwonego dżipa. Zatrzymał się a z miejsca pasarzera wysiadła Merry.

- Co wy tu robicie?!

- Długa historia... - powiedziała Ruby.

Z samochodu wysiadł jakiś mężczyzna. Miał krutko ścięte, brązowe włosy. Brązowe oczy, tego samego koloru kurtke i niebieskie spodnie.

- Co ci się stało w ręke? - spytał podchodząc.

- Sezon polowań się zaczął. - odparł.

- A tak na serio.

- Nie ważne. I tak ci nie powie. Powiedz lepiej co tu robicie. - przerwała Merry.

- A wy?

- My... Nie twoja sprawa!

Once UponceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz