Byłam już w lesie i dochodziłam do naszej miejscówki. Nagle coś mnie oślepiło. Ktoś mi związał oczy jakąś czarną szmatką, a ręce jakimś grubym sznurem z tyłu.
Poczułam się senna. Bardzo senna. Nie mogłam się już powstrzymać. Wkońcu straciłam przytomność i usnełam.***
Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna. Obudziłam się w... Dziwnym miejscu.
Nie miałam już zasłoniętych oczu. Byłam przywiązana za nadgarstki do czegoś metalowego przy ścianie. Nogi też miałam związane.
W pokoju było ciemno. Nie widziałam za dużo. Nagle do pokoju ktoś wszedł. Podszedł bliżej i kucnął przy mnie. Nie zobaczyłam jego twarzy. Miał założony kaptur, który zakrywał mu twarz. Jednak zauważyłam, że jest szczupły i niezbyt umięśniony.- Kim jesteś? - zapytałam.
- Twoim koszmarem. - zaczełam się obawiać. Nie brzmiało to obiecująco. Zanim to powiedział usłyszałam jego cichy śmiech. Brzmiał tak jakby się nade mną litował. Nie ważne jaki on był, brzmiał bardzo ślicznie. Och, Żaklina ogarnij się! Chyba nadal jestem otumaniona. Nikt nie ma piękniejszego śmiechu od Luke'a.
Wstał i skierował się do wyjścia. Zanim jednak wyszedł, odwrócił się i zrobił mi zdjęcie swoim telefonem. Zmróżyłam oczy pod wpływem fleszu. Mój porywacz zaśmiał się i wyszedł.
***
Poczułam jak ktoś szturcha mnie za ramię. Momentalnie otworzyłam oczy. Musiałam zasnąć. Tym razem to nie był ten sam koleś co poprzednio. Ten wydawał się bardziej umięśniony. Ale jego twarzy też nie zauważyłam.
- Czego chcesz?! - warknełam
- Grzeczniej. - odpowiedział spokojnie.
- Bo co?
- Może nie zdążyłaś zauwarzyć, ale teraz niewiele jesteś wstanie zrobić. Ale chyba jednak tego nie spostrzegłaś, więc posiedzisz sobie tu jeszcze troche.
- Niee.. - jęknełam.
- Taaak. - odpowiedział rozbawiony moim jękiem.
Czekałam chyba z dwie godziny. Czy oni zamierzają dać mi, na przyklad wodę?! Bo wydaje mi się, że raczej nie. Do pomieszczenia w którym się znajdowałam, wszedł ten sam facet co ostatnio.
- Jesteś głodna? - zapytał stojąc w drzwiach.
- A jak ci się zdaje? - zapytałam sarkastycznie.
- Nie?
- Nie! Chce mi się pić. Przyniesiesz mi, czy mam się odwodnić?
- Spoko. Kranówa, gazowana czy zwykła? A może soczek? - chciałam odpowiedzieć, ale mi przerwał. - Obojętnie? Ekstra! Może coś znajde.
Nie było go około 5 minut. Gdy przyszedł, rzucił we mnie butelke z wodą, trafiając w moje biodro. Troche zabolało, ale starałam się mu tego nie okazać. Odwrócił się w strone wyjścia i chciał już opuścić to pomieszczenie.
- Jak mam to wypić? - spytałam. - Gdybyś nie zauwarzył, mam związane ręce!
- Coś wymyślisz. - powiedział i wyszedł.
Siłowałam się, żeby zdjąć, poluzować, rozsznurować sznury. Niestety na nic się to zdało.
Zaczełam krzyczeć. Po chwili pojawił się ten co na początku. (Ten szczuplejszy)- Co się tak wydzierasz? Spać nie dajesz.
- Chce się napić!
- Żubrówka czy coś mocniejszego?
