Dojechałam do szkoły w 5 minut. Była przerwa i dzieci bawiły się na placu. Niedaleko stała jakaś kobieta. Pewnie ich nauczycielka.
Miała krutkie, czarne włosy. Białą bluzke, szary sweterek i czarne leginsy. Wyglądała na sympatyczną osobe. Podeszłam do niej.- Dzień dobry. - przywitałam się.
- Dzień dobry. - uśmiechneła się do mnie. - Chyba nie jesteś stąd? Nigdy cie tu nie widziałam.
- Nie. Nie jestem stąd.
- A co cie tutaj sprowadza?
- Cóż... Jestem z domu dziecka i...
- Nie chciałaś już tam siedzieć?
- Tak. Przyjechałam tutaj i chyba zostane.
- Ciesze się. Jestem Merry Margaret.
- A ja Żaklina. - uścisnełyśmy sobie dłonie.
- Po co przyjechałaś do szkoły?
- Szukam Henrego.
- Tam siedzi. - kiwneła głową w strone ławki, na której siedział Henry czytając swoją książke. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. - chyba ucieszył się na mój widok.
- To chyba twoje. - dałam mu kartke, którą zgubił na przystanku. I jestem mu za to wdzięczna, bo gdyby nie ta kartka nie poznałabym tego blondyna.
- Dzięki! - szybko wziął ode mnie tą kartke. Zaczynałam troche żałować, że nie przeczytałam jej wcześniej. Spojrzałam na książke. Teraz czytał "Królewne Śnieżke".
- Po co to czytasz? - spytałam.
Nagle wiatr przewrócił pare stron do przodu i zobaczyłam dziwny obrazek. Śnieżka leżała na łóżku z małym niemowlęciem. Było zawinięte w biały kocyk z niebieskim napisem "Emma" na boku. Obok stał książe.
Ale Śnieżka nie miała dzieci. Przypomnialy mi się słowa Henrego: "To są troche inne książki".
- Nie zrozumiesz.
- Już drugi raz to od ciebie słysze. W ciągu niecałej godziny. Może sprubujesz mi to wytłumaczyć?
- To skomplikowane...
- Jestem dosyć kumata. A jak nie zrozumiem za pierwszym razem, nie będe cie już męczyć. Jak będziesz chciał to sam mi to sprubujesz wytłumaczysz kolejny raz. Okey.
- No dobra... Chodzi o to, że każda z tych książek ma swój dział.
- Dział?
- Tak. Jedna jest od baśni, druga od filmów, a trzecia od bajek.
- Aha... Ta co trzymasz to od baśni? - wskazałam na książke leżącą na jego kolanach.
- Tak. Ta co rano czytałem, była od filmów... Główni bohaterowie... Oni... Zostali w jakiś sposób przeniesieni...
- Przeniesieni? Gdzie?
- Do naszego świata.
- Hahaha Co? Hahaha Masz strasznie bujną wyobraźnie.
- Wiedziałem, że nic nie zrozumiesz! - wtedy rozległ się dźwięk dzwonka i krzyk nauczycielki "Dzieci! Na lekcje!".
Henry szybko wstał i pobiegł do sali. Na ławce zostawił swój plecak z książkami. Postanowiłam go zabrać.Wynajełam mały pokoik w kawiarence Ruby. Rozłożyłam się na kanapie i zaczełam czytać pierwszą książke z brzegu. Była to brązowa książka. Na okładce pisało na złoto: "Dawno Dawno Temu."
Otworzyłam na ostatniej stronie. Był tam obrazek, który widziałam kiedy Henry ją czytał.
Śnieżka z dzieckiem i książe... Coś jest nie tak... W żadnej wersji tej baśni nie było slowa o tym, że Śnieżka miała dziecko. Postanowiłam przeczytać kawałek zakończenia.Gdy książe i Śnieżka pozbyli się Złej Królowej, Zaczarowany Las był taki jak dawnej. Jego mieszkańcy mogli żyć jak dawniej. Bez zmartwień i strachu przed Złą Królową. Niedługo potem Śnieżka urodziła piękną córeczke Emme. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Przynajmniej jedno jest takie same. Szczęśliwe zakończenie. Ale dziecko... Zaczarowany Las... Jacy mieszkańcy? O co chodzi?
Nagle coś sobie przypomniałam.- Władca Pierścieni! - szybko odłożyłam książke z baśniami i sięgnełam po czarną, grubą książke. Nie było żadnego napisu. Domyśliłam się, że to książka od filmów. Szybko zaczełam przerzucać strony. Wkońcu znalazłam to co chciałam.
Przerzuciłam na koniec i szybko rzuciłam okiem na zakończenie. Tam było napisane, że po tym jak Frodo zniszczył pierścień była koronacja Aragorna. Okey, to pasuje. Wziął ślub z Arweną... Nagle przyleciał biały smok. Gdy wylądował z jego grzbietu zeskoczył Legolas. "Mnie na ślub nie łaska zaprosić?" Powiedział uśmiechając się. Nagle podbiegła do niego jakaś dziewczyna i rzuciła się w jego ramiona. Chyba byli parą... CO!!?!??!?!!? Jaki smok!?! Dziewczyna!?!?! W książce tego nie... Było... "To są troche inne książki" Inne? Inne. No tak... Jedyna osoba, która może mi to wszystko wyjaśnić to dziesięciolatek z bardzo bujną wyobraźnią. Henry.
