XXXV

26 5 0
                                    

Postanowiliśmy, najpierw poszukać go w ogrodzie.

- Luke! - zawołała Żaklina. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Przeszukaliśmy ogród, ale jego tam nie było.

Potem szukaliśmy w mieście. Rozdzieliliśmy się. Uznaliśmy, że w ten sposób mamy większe szanse na znalezienie go. Spotkaliśmy się pod bramą, która prowadziła poza królestwo. Niestety, żadne z nas nie znalazło Luke'a, ani żadnego śladu, który pomógłby, nam odnaleść zgube.

- I co teraz? - zapytała Żaklina.

- Nie wiem. Przeszukaliśmy całe miasto i nigdzie go nie ma. - odpowiedziałem, siadajac pod murem.

- Przecież nie mógł się zapaść pod ziemie! - w tej chwili, podszedł do nas strażnik.

- Niedaleko miasta jest jezioro. Może jest tam? - zaproponował.

- Dzięki. - odpowiedziała Żaklina.

Po chwili byliśmy już nad jeziorem. Nie było zbyt duże. Obok niego było tylko jedno drzewo, a pod nim siedział Luke. Podeszliśmy do niego. Patrzył przed siebie i nie zwrócił na nas uwagi.

- Elficzku, co ci się stało? - odezwałem się. Spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Potem znowu zaczął wpatrywać się w jakiś punkt na jeziorze. - Widzisz tam coś ciekawego? - bezskutecznie próbowałem nawiązać z nim kontakt. - Okey, nie chcesz ze mną gadać to nie, ale tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - usiadłem obok niego, ale mnie zignorował i wskoczył na drzewo. Zato Żaki postanowiła dotrzymać mi toważystwa i usadowiła się tam, gdzie przed chwilą siedział Luke.

- Jak myślisz, długo tam będzie siedział? - zapytała szeptem. Wzruszyłem ramionami.

- Bo wiesz... Wszyscy myślą, że nadal jesteście uwięzieni, ale ja nie mogę tak po prostu zniknąć.

- Porozmawiaj z Gandalfem.

- ... Słuchasz mnie?!

- Tak, tak... - nie.

Rozmyślałem, jak mam odzyskać swoje wspomnienia. Podobno najlepiej znam Legolasa, ale jako Aragorn, a nie Troy. Nie pomoge mu, nie wiedząc kim jestem i co się działo w tym świecie po zniszczeniu pierścienia i przed chistorią "Dróżyny Pierścienia". Poza tym nie znam prawdziwej historii "Władcy Pierścieni".

Żaki coś tam powiedziała i teraz czekała na moją odpowiedź.

- To chyba dobrze. - strzelałem, mając nadzieje, że moja odpowiedź będzie trafna. Chyba chybiłem.

- Troy!!

- Co?

- Czemu mnie nie słuchasz?

- Słucham. Powiedziałem, że to dobrze, bo... Wiedziałem o tym.

- Pewnie miałeś złamane serce. 

- No... Ale już mi lepiej.

- Nie przeszkadza ci to, że za nie długo po twoim zamku będą biegać małe Gimweny?

- Co?

- Nie ważne.

Po dłuższej chwili, Żaki usneła na moim ramieniu. Też byłem senny, ale starałem się nie zasnąć. Elficzek wkońcu postanowił zejść z drzewa i zeskoczył z niego.

- Napatrzyłeś się już na nicość? - zapytałem, nie oczekując odpowiedzi.

- Troche nudna. - Alleluja! Odezwał się!

- Nareszcie postanowiłeś przemówić.

- Z trudem powstrzymywałem się od śmiechu, kiedy rozmawiałeś z Żaki.

Once UponceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz