Zaprowadzono mnie do sali. Od tamtej chwili nie odezwałam się do nikogo, ani jednym słowem. W głowie cały czas miałam słowa tego bruneta. On miał racje. To przeze mnie on tutaj leży. Nie sądziłam, że kidykolwiek to powiem, ale żałuje że go wtedy spotkałam.
Następnego dnia padało. Siedziałam na parapecie oparta o okno. Łzy po moich policzkach spływały tak jak krople deszczu po szybie. Do sali weszła Ruby z koktajlem w ręce. Zatrzymała się na progu, patrząc na mnie ze współczuciem. Po chwili podeszła bliżej.
- Chcesz? - nie zwracałam na nią uwagi. Westchneła i odłożyła koktajl na stolik obok łóżka. - Ej. Co jest? - złapała mnie delikatnie za ramie. Spojrzałam na nią, ale nic nie powiedziałam. - Troy wcale tak nie myśli, on tylko... Wiesz Luke i Troy są nierozłączni, na dodatek jeszcze ta jędza przyszła. A jeśli uważasz, że ten wypadek to przez ciebie to się mylisz.
- Ale to jest moja wina!!! - niewytrzymałam i wkońcu puściły mi nerwy. - Już pierwszego dnia chcieli mnie zabić!!! - do sali weszła sierżantka.
- Wkońcu się odezwałaś. Mam dla ciebie miłą nowine.
- Jaką? Czy...
- Nie. Nie poprawiło mu się. - jakby czytała mi w myślach.
- To jaką?
- Znaleźliśmy trop tego co cie potrącił. Prowadzi w głąb lasu.
- Przynajmniej są jakieś postępy...
- Życze zdrowia.
- Troy nadal siedzi w więzieniu? - zapytała Ruby.
- Tak. I chyba tam zostanie.
- Dlaczego?
- Zostało mu tylko kilka godzin, żeby zrobić "dobry uczynek".
- No tak... Ale jak się Luke dowie, to niebędzie za wesoło.
- To problem Grama. - wyszła uśmiechając się.
- Oni mieli miesiąc na zrobienie choć jednej dobrej rzeczy i nie zdążyli? - zapytałam gdy wyszła.
- Ta... Oni nie należą do tych najgrzeczniejszych... W mieście nie ma takiego, któremu by nie zrobili żartu.
- Serio? A szeryf i sierżantka?
- Wrobieni.
- Twoja babcia?
- Wrobiona. Ja im troche pomogłam.
- Ty.
- Wrobiona.
- A...
- Nie ważne kogo wymienisz, został wrobiony! Nawet Gold, a jego wszyscy sie boją.
- Gold?
- Ma swój sklep z antykami...
- Byłam tam. On nie wydaje się być zły.
- Lepiej nie wchoć mu w droge.
- A burmistrz?
- Ona najgorzej obrywa. Zawsze ją wrabiają. A ich żarty dla niej nie są łagodne, ale całkiem śmieszne. Jak ich tylko widzi od razu się coś w niej gotuje. A jeszcze Look podchodzi i zaczyna dogadywać... - powiedziała z uśmiechem rozmażomym tonem.
- Ona nic z tym nie robi? Wkońcu to burmistrz.
- Jej plan to obu ich wsadzić do paki i nie wypuszczać. Ciągle na nich skarży. A jak już wezmą sprawe na poważnie to oni i tak im uciekają. Nie ważne jakich sposobów używają.
- Co znaczy "jak wezmą sprawe na poważnie"?
- Ona do nich dzwoni jak tylko widzi ich przed domem! Raz to zrzuciły na nią kilo mąki. Później goniła ich przez pół miasta cała w mące.
- Aha... Czyli wszystkim zrobili żarty i nikt się nie uchował?
- Nikt... Nikt oprucz ciebie. Ale poczekaj. Jak się Luje obudzi to cie dopadną.
- Pomożesz mi jak mnie już dopadną...?
- Oczywiście... - odparła z uśmiechem, ale po chwili namysłu dodała. - Że nie.
- Dlaczego?!
- Wtedy ja też oberwe! A nie chce znowu przez dwie godziny myć włosów na darmo!
- A co ci zrobili?
- Wylali na mnie całe pudło rużowej farby. Niezmywalnej i jeszcze obrzucili płatkami róż, które wzieli z ogrodu pani burmidtsz. Przez tydzień tak chodziłam!
- Jak to zmyłaś?
- Płatki same odpadły, a włosy musiałam przefarbować... Ale pamiątka została. - pokazała swoją pasemke. Jak się przyjrzałam to rzeczywiście miała kilka mniejszych różowych pasemek, ale prawie niewidocznych.
- Już się boje co oni mi zrobią... Ten brunet chyba sie na mnie wściekł. Tak właściwie to jak on ma na imie?
- Troy. Jakbyś nie usłyszała. A ten blondyn...
- Luke? - zaśmiała się cicho.
- Tak. Luke.
- Ten sierżant... On się chyba go boi. Nie?
- Tak właściwie to większość się go boi... Widziałaś jak Troy si3 wkurzył.
- No...
- Z Lukiem jest chyba z trzy razy gorzej. Jak on jest wkurzony lepiej schodzić mu z drogi. I nie radze być w skurze tego co go wkurzy. Ale naszczęście rzadko sie wkurza. Trzeba go czymś naprawde mocno zdenerwować.
- Nie spodziewałabym się tego po nim.
- Chyba tylko Gold się go nie boi. On też potrafi się wkurzyć.
- Wy...
- Wydaje się miły... Już to mówiłaś. Ale Golda można łatwiej wkurzyć. Jak cie dopadnie to później nie wstaniesz.
- Już wiem za kogo sie przebiore na Hallowen.
Gadałyśmy tak z dwie godziny. Potem Ruby musiała iść do kawiarenki.
