XI

34 4 0
                                    

Tydzień później.

Luke, Troy i Ruby pokazali mi swoją miejscówke. Były to ruiny w lesie. Na jednej z ścian siedział Sasza.

- Heja! - powiedział zeskakując z muru.

- Sasza? - zapytałam. Gdy mnie zauważył, uśmiechnął się.

- Żaklina.

- Znacie się? - spytał Troy.

- Tak jakby. Spotkałam go z godzine przed wypadkiem. - wytłumaczyłam.

- Aha.

- Co to za miejsce?

- Nasza miejscówka. - powiedziała Ruby.

- Kto wie o tej skrytce?

- Ja, Troy, Ruby, Sasza no i ty.

Mineły chyba trzy godziny. Ruby zrobiła sie głodna, więc poszliśmy do kawiarenki. Przed budynkiem stała starsza pani. Podobno była babcią Ruby. Miała siwe loki, granatowy fartuch i koszule w kwiaty.

- Gdziesz ty sie podziewałaś! - wykrzyczała na widok Ruby.

- Przestań już. Miałam przerwe.

- Twoja przerwa skończyła się dwie godziny temu!

- Co z tego! I tak pewnie przyszło tylko pięć osób! - wkurzona Ruby weszła do knajpki.

Miała racje nie było wielkiego tłoku. Przy blacie siedziała Regina. O ile się nie myle i nie przesłyszałam się, kiedy brunet mówił jej imie. Ruby poszła za blat, ja i Sasza usiedliśmy przy stoliku, a Luke i Troy usiedli po obu stronach pani burmistrz.

- Witam! - przywitał sie Luke

Wyglądała jakby za chwile miała wybuchnąć. Ja i Sasza przyglądaliśmy sie im, a Ruby udawała że pracuje żeby ich podsłuchać.

- Czego chcecie? - zapytała.

- Powiedz jeszcze raz moje imie. Tak fajnie je wypowiadasz. Tak... Złowieszczo.

- Raczej władczo. - poprawił go Troy.

- Jeszcze półtora tygodnia temu byłeś martwy. Wróciłeś już do zdrowia? - zapytała.

- To było dawno i nieprawda!

- Co podać? - zapytała Ruby.

- Kawe. - odparła burmistrz.

- Dla mnie to co zawsze. - powiedział Luke.

- Mi daj ciasteczko z wisienką i lukier. Najlepiej różowy. - powiedział Troy. Wszyscy zaczeli spoglądać w ich strone.

- Co zawsze zamawia Luke? - zapytałam.

- Bitą śmietane w spray'u.

- Po co to zamawiają? - Sasza zaśmiał się.

- Widać, że jesteś tu nowa.

Ruby przyniosła ciastko, lukier, który trzeba samemu sobie wycisnąć i bitą śmietane. Po chwili przyniosła kawe w plastikowym kubku.

Troy szybko zabrał ją sprzed nosa burmistrz i wylał na nią. Krzykneła, bo kawa pewnie była gorąca. Luke wycisnął na jej głowe bitą śmietane, a Troy położył na czubku wisienke i napisał lukrem na jej czarnym płaszczu "Ja tu rządze". Szybko wstali i pobiegli do wyjścia. Zanim jednak opuścili kawiarenke Luke się wrócił i zabrał bitą śmietane. Wszyscy wybuchli śmiechem na widok burmistrz.

- Płaci pani kartą czy gotówką? - dodała Ruby.

Once UponceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz