Tydzień później.
Luke, Troy i Ruby pokazali mi swoją miejscówke. Były to ruiny w lesie. Na jednej z ścian siedział Sasza.
- Heja! - powiedział zeskakując z muru.
- Sasza? - zapytałam. Gdy mnie zauważył, uśmiechnął się.
- Żaklina.
- Znacie się? - spytał Troy.
- Tak jakby. Spotkałam go z godzine przed wypadkiem. - wytłumaczyłam.
- Aha.
- Co to za miejsce?
- Nasza miejscówka. - powiedziała Ruby.
- Kto wie o tej skrytce?
- Ja, Troy, Ruby, Sasza no i ty.
Mineły chyba trzy godziny. Ruby zrobiła sie głodna, więc poszliśmy do kawiarenki. Przed budynkiem stała starsza pani. Podobno była babcią Ruby. Miała siwe loki, granatowy fartuch i koszule w kwiaty.
- Gdziesz ty sie podziewałaś! - wykrzyczała na widok Ruby.
- Przestań już. Miałam przerwe.
- Twoja przerwa skończyła się dwie godziny temu!
- Co z tego! I tak pewnie przyszło tylko pięć osób! - wkurzona Ruby weszła do knajpki.
Miała racje nie było wielkiego tłoku. Przy blacie siedziała Regina. O ile się nie myle i nie przesłyszałam się, kiedy brunet mówił jej imie. Ruby poszła za blat, ja i Sasza usiedliśmy przy stoliku, a Luke i Troy usiedli po obu stronach pani burmistrz.
- Witam! - przywitał sie Luke
Wyglądała jakby za chwile miała wybuchnąć. Ja i Sasza przyglądaliśmy sie im, a Ruby udawała że pracuje żeby ich podsłuchać.
- Czego chcecie? - zapytała.
- Powiedz jeszcze raz moje imie. Tak fajnie je wypowiadasz. Tak... Złowieszczo.
- Raczej władczo. - poprawił go Troy.
- Jeszcze półtora tygodnia temu byłeś martwy. Wróciłeś już do zdrowia? - zapytała.
- To było dawno i nieprawda!
- Co podać? - zapytała Ruby.
- Kawe. - odparła burmistrz.
- Dla mnie to co zawsze. - powiedział Luke.
- Mi daj ciasteczko z wisienką i lukier. Najlepiej różowy. - powiedział Troy. Wszyscy zaczeli spoglądać w ich strone.
- Co zawsze zamawia Luke? - zapytałam.
- Bitą śmietane w spray'u.
- Po co to zamawiają? - Sasza zaśmiał się.
- Widać, że jesteś tu nowa.
Ruby przyniosła ciastko, lukier, który trzeba samemu sobie wycisnąć i bitą śmietane. Po chwili przyniosła kawe w plastikowym kubku.
Troy szybko zabrał ją sprzed nosa burmistrz i wylał na nią. Krzykneła, bo kawa pewnie była gorąca. Luke wycisnął na jej głowe bitą śmietane, a Troy położył na czubku wisienke i napisał lukrem na jej czarnym płaszczu "Ja tu rządze". Szybko wstali i pobiegli do wyjścia. Zanim jednak opuścili kawiarenke Luke się wrócił i zabrał bitą śmietane. Wszyscy wybuchli śmiechem na widok burmistrz.
- Płaci pani kartą czy gotówką? - dodała Ruby.
