XXXIV

36 5 2
                                    

Gdy oni się kłucili, przez okno wskoczył Szasa z medalionem na szyji.

- Sasza! - krzyknął Luke, spychając z siebie Troy'a. Zmienił się w człowieka. A raczej elfa, ale to nieistotne.

- Jako wilk Szasa. - uśmiechnął się. - To chyba twoje. - zdjął medalion i dał Luke'owi.

- Kim jesteś? - zapytał Troy.

- Jedyna osoba w Śródziemiu, która potrafi nas odróżnić, nie wie kim jestem? - spytał Sasza unoszac brwi.

- No... Ja jeszcze nie odzyskałem wspomnień. Nie co to nasz elficzek.

- Elficzek ci zaraz przyłoży, jeśli się nie zamkniesz!

- Jasne... A kto dzisiaj leżał na podłodze dwa razy?

- Dzień się jeszcze nie skończył. - powiedział i rzucił się na niego.

- Błagam, zrób coś z nimi, bo oszaleje. - poprosiłam Sasze.

- E! Stęskniliście się za Śródziemiem? - słysząc to przerwali swoją bujkę i wstali zainteresowani.

- No... - zaczął Agi.

- Co za pytanie?! Oczywiście! - przerwał mu Luke.

- Potrzebny nam będzie twój medalion. - wskazał na Troy'a.

- No to musimy iść do Golda. - stwierdziłam.

Ja i Sasza jesteśmy już w sklepie. Był zamknięty, więc weszliśmy oknem. Gablota w której znajduje się medalion jest otwarta. Hmm... Dziwne, ale fajnie. Wyjeliśmy medalion i wyszliśmy z sklepu.
Sasza wiedział jak go użyć i przeniósł nas do Gondoru. Znaleźliśmy się w sali tronowej, w której byli Arwena, Gimli i Gandalf.

- Aragorn!! - królowa rzuciła mu się w ramiona. Troy odwzajemnił uścisk.

- Mnie nie przytulisz? - Luke schował się za Saszą i teraz się wyłonił.

- Legolas?

- Nie, Gimli. - odparł z irytacją.

- Stoje tu! - krztknął krasnolud.

- Ups. Nie zauważyłem.

- Myśleliśmy, że nie żyjesz. - odezwał się Gandalf, podchodząc do nas.

- To długa historia...

- Ale dlaczego pamiętasz? - zapytała Arwena.

- Jeszcze tego nie wiem. - usłyszeliśmy, otwierające się drzwi i głos.

- Kogo tym razem przyprowadziłeś? - to był Thranduil. Gdy był o krok od nas, Luke odwrócił się na pięcie z uśmiechem.

- Heja. - powiedział do niego zadowolony.

- Legolas?

- Masz mu coś do powiedzenia? - zapytał Gandalf. Thranduil spojrzał na niego srogo, a później przeniósł wzrok na Luke'a.

- Fajnie włosy. - odparł obojętnie. Luke dotknął troche speszony swoich włosów. Ej... Jego włoski są cudne. Chociaż nigdy nie widziałam elfa z krótkimi włosami. Minął go i zwrócił się do Gandalfa. - Musimy pogadać. - wyszli z komnaty.

- Dzięki? - powiedział do niego blondyn, chociaż wiedział, że i tak go nie usłyszy. Wydawał się przygnębiony.

- Wszystko dobrze? - zapytał Troy.

- Nie. - odparł i skierował się na taras. Gdy już na nim był, przeskoczył przez barierkę i poszedł w głąb miasta. Chciałam za nim pójść, ale zatrzymał mnie Aragorn.

- Ja z nim pogadam. - poszedł w jego ślady. Gimli znowu mi się przyglądał.

- Co z twoimi włosami i twarzą?

#Troy

Szukam go po całym mieście. Moje wspomnienia zostały wymazane i teraz błądze. Nagle wpadłem na kogoś.(Zdj. na górze)

- Kim jesteś? - zapytał.

- Z tego co mi wiadomo to Aragornem. - na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Wiedziałem, że będziesz inaczej wygladać, ale nie aż tak.

- Wiesz... Ja nie do końca jeszcze wszystko pamiętam i...

- Jestem Eldarion. Twój syn.

- Syn? - byłem w niemałym szoku. - Ja...

- Wiem, nie pamiętasz mnie. Gandalf nam wytłumaczył, o co chodzi z tą klątwą. Poza tym Sasza cały czas miał was na oku.

- No tak, on potrafi się zmieniać w wilka.

- Szukaś czegoś?

- Nie. Szukam kogoś. Luke'a, a raczej Legolasa.

- Moge ci pomóc, ale nie wiem jak on teraz wygląda.

- Nie jak elf.

- Czyli?

- Krótkie, blond włosy, nie ma szpiczastych uszu i ma troche inny strój.

- Krótko mówiąc. Odróżnia się od innych. Tak jak ty.

***

Przeszukaliśmy miasto, ale go nie znaleźliśmy. Gdy szedliśmy jedną z ulic, natkneliśmy się na Gandalfa.

- Widze, że poznałeś już Eldariona. - uśmiechnął się.

- Dobrze widzisz. A przy okazji, nie widziałeś może Luke'a? Legolasa. - poprawiłem się szybko.

- Nie. A co się stało?

- No... Ciężko powiedzieć.

- Szukaliście wszędzie?

- Ta...

- Nie. - przerwał mi Eldarion. - Omineliśmy ogród.

Razem z Gandalfem poszliśmy do ogrodu. Wszędzie były najróżniejsze rośliny. Chyba najwięcej było tu krzewów z różami, chociaż inne krzewy i kwiaty też były liczne. Drzewa też tu rosły. Gdzieniegdzie znajdowaly się srebne ławki. Przez ogród prowadziła złota dróżka, którą teraz szedliśmy.

- Luke! - zawołałem, niestety nie uzyskałem odpowiedzi.
Szukaliśmy go jeszcze przez chwile, ale był już wieczór i robiło się coraz ciemniej.

- Jutro poszukamy. Po ciemnku i tak go nie znajdziemy. - stwierdził Eldarion. Przyznaliśmy mu racje i poszliśmy do zamku.W sali tronowej czekali pozostali.

- Poznałeś już swojego syna? - spytała Arwena z uśmiechem.

- A Legolasa znalazłeś?! - odezwał się Gimli.

- Gdyby znalazł, przyszedłby z nim. - zauważyła Żaklina.

- Szukałem po całym mieście. - broniłem się.

- Nie ważne. Ide spać. - odparła Żaki i wyszła z sali.

Coś mi mówi, że nie zamierza zrobić tego co powiedziała, więc po chwili ja też wyszedłem. Gdy byłem już w jej komnacie, Żaki stała na balkonie i zamierzała przejść przez barierkę, żeby skoczyć na ziemie.

- Tak twoim zdaniem wygląda spanie? - zapytałem podchodząc do niej.

- Albo wiedziałeś, że nie zamierzam spać, albo przyszedłeś tu w innym celu. - uśmiechneła się.

- Twoje "ide spać" nie brzmiało zachęcająco.

- Idziesz ze mną, czy nie?

- Jasne, że ide.

Once UponceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz