Gdy się obudziłam, obok mnie nie było Troy'a.
- Troy?... - powiedziałam zaspana. Nie uzyskałam odpowiedzi.
Ubrałam się i poszłam na dół. Nigdzie go nie było.
- Troy!? - znowu odpowiedziała mi cisza. Spojrzałam na zegarek. Wpół do dwunastej... Czyżby już pojechał... Przeszłam do kuchni, zwabiona zapachem pieczonego chleba. Na blacie był tależ z tostami, a obok niego karteczka.
Podobno lubisz tosty. ♡
Uśmiechnełam się. Co jak co, ale tosty to on robił po mistrzowsku. I to serduszko...
Nagle odłyszałam jak ktoś wchodzi. Troy? Nie to Lira... Żaki ogarnij się! Zmiełam kartkę i wyrzuciłam ją.
- Gdzie byłaś? - zapytałam, siadając w salonie i rozkoszując się moimi tostami.
- W szpitalu.
- Czemu? - spytałam, przełykając.
- Wpadłam pod auto. Ten koleś się upił i zaczął się do mnie dobierać,dałam mu w twarz, a kiedy wyszłam z restauracji nie zauważyłam auta i wpadłam pod nie. - powiedziała na jednym oddechu. - A co tam u ciebie?
- A co ma być? - odparłam troszkę nerwowo, ale naszczęście tego nie zauważyła. Przecież nie mogę jej powiedzieć, że przespałam się z Troy'em.
- Jak tam spotkanie z Lukiem?
- A... O to chodzi... Dobrze. - powiedzieć o pocałunku? Chyba lepiej będzie jak zachowam te dwie sprawy dla siebie.
- Dobrze?
- Tak... O co ci chodzi?
- O nic. Tak tylko gadam...
#Luke
Gadałem sobie z moim wspólokatorem, gdy do naszej celi wszedł strażnik.
- Masz widzenie. - oznajmił.
- Kto znowu? - jęknąłem, zwlekając się niespiesznie z łóżka. Strażnik dopiero teraz na mnie spojrzał.
- Z bratem. Pośpiesz się. - bratem? Ale ja nie mam brata.
W drodze, przez korytarz zastanawiałem się kto to może być. Troy napewno nie. Wiedzą, że jest synem gościa, który mnie tu zamknął. Po za tym on wymusiłby spotkanie w sali, a nie przez szybę. Tak jak ostatnio.
Gdy tam dotarłem, okazało się że moim "bratem" jest James.
- Czego chcesz? - warknąłem do słuchawki.
- Co tak ostro, braciszku?
- Pierwszy zadałem pytanie.
- Chyba pogoda u was dopisuje, nie? - wskazał na moje okulary. Postanowiłem się ich pozbyć.
- Co ci się stało? - zapytał troche rozbawiony.
- To nie twój interes. Po coś tu przylazł?
- Po co? Chciałem się zobaczyć z moim głupiutkim, naiwnym, słabym i żałosnym braciszkiem.
- Odwal się. Przegrałeś. Chcesz jeszcze bardziej się upokorzyć, kiedy ochrona będzie cię stąd zabierać? Nie dałeś mi rady kiedy byłem bezsilny i nie pamiętałem kim jestem, więc teraz tym bardziej mnie nie pokonasz.
- Kto cię będzie chronić, kiedy wyjdziesz skoro Agi wyjechał?
- Skąd...
- Chyba musicie podszkolić Żaklinke, bo biedaczka nie zniosła nawet najsłabszego etapu tortur.
