Rozdział 4

8.6K 329 41
                                    

Obudziłam się rano pomiędzy Lukiem a Gab. Strasznie bolała mnie głowa. Spojrzałam na zegarek na biurku, była 5:40. Budzik mam na 6:10 więc nie opłacało się już iść spać. Delikatnie wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. W drodze do niej zatrzymałam się przed lustrem znajdującym się w korytarzu. To co tam zobaczyłam zszokowało mnie. Podkrążone oczy, włosy stojące na wszystkie możliwe strony, sine obojczyki i nadgarstki. To nie byłam ja. Zrezygnowana weszłam do kuchni. Wzięłam tabletki na ból głowy. Nalałam wody do czajnika i postawiłam na maszynce żeby się zagotowała. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam wszystko co będzie potrzebne do zrobienia kanapek. Kiedy woda się zagotowała zrobiłam trzy herbaty. Razem z uprzednio zrobionymi kanapkami, położyłam ja na drewnianej tacce. Była 5:57 więc raczej nie obrażą się jak ich obudzę trochę wcześniej. Weszłam do pokoju i położyłam tackę na biurku. Już miałam skakać  na dwóch śpiochów aby ich obudzić ale moja uwagę przykuła mała karteczka koło łóżka. Rozwinęłam ją a wtedy ukazał się napis "znajdź mnie". Przypomniały mi się słowa tego chłopaka co mnie wczoraj uratował przed tym pedofilem. 


Siedziałam w aucie Luka jadąc do szkoły. Miałam na sobie białą koszule włożoną w czarną rozkloszowaną spódnice. Na nogach miałam czarne buty na korku. Na całe moje szczęście Gab doskonale zna się na makijażu bo nie wiem jakbym wyszła do ludzi w takim stanie.
Nikomu nie powiedziałam o karteczce którą dostałam od tajemniczego chłopaka. Gdybym, to zrobiła wiem, że Luke nie dał by mi spokoju. Sam wczorajszy incydent sprawił, że co chwile pyta się czy jest wszystko ok albo czy czegoś nie potrzebuje. 

-Jess - odezwał się Luke a ja na niego spojrzałam - Masz zamiar powiedzieć mamie o tym co się stało?
- Nie Luke, nie chce jej martwić. Poza tym nic wielkiego się nie stało.
-Nic wielkiego się nie stało? Czy ty siebie słyszysz? Przypomnę ci że prawie zostałaś zgwałcona !!!
- Musisz mi to co chwile wypominać? Wiem o tym bardzo dobrze!
- Jess.... Nie chce się kłócić.... Dobrze wiesz, że się tylko o ciebie martwię.- wyłączył silnik samochodu- Nie zostawię cię dzisiaj nawet na minute.
-Powodzenia z wchodzeniem do łazienki.
warknęłam i wyszłam z samochodu. Rozumiem, że się o mnie martwi ale bez przesady. Umiem o siebie zadbać a to co się stało wczoraj to był przypadek. Nikt nie mógł tego przewidzieć. Jednak znając mojego brata już nigdy nie odpuści. 
Szłam szkolnym korytarzem nie zwracając na nikogo uwagi, nawet na Luka który coś do mnie krzyczał że mam się zatrzymać i go posłuchać. 

-Ała- momentalnie zaczęłam opadać w tył. zamknęłam oczy jak najmocniej się da próbując, nie wiem co próbując chyba złagodzić upadek. Już czułam jak moje pośladki zderzają się z zimną podłogą ale to nie nastało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przystojnego chłopaka. Jezu jakie on ma oczy. Uśmiechnął się do mnie a ja się zarumieniłam - Przepraszam.. to znaczy dziękuje to znaczy..
-Powinnaś -Warknął. Postawił mnie normalnie. Jego ton był ostry ale w oczach widziałam coś innego. Ból?
- Jeszcze raz dziękuje i przepraszam. - wydukałam
- Następnym razem uważaj jak chodzisz.
Powiedział i odszedł. Przepchnął się przez Luka  i tyle go widziałam. Jestem pewna, że nam ten głos. Nie wiem skąd ale go znam. I ten jego ból w oczach.
- No no no siostra, ty wiesz jak się w kłopoty wpakować
- Co?
- Nie mów mi że nie wiesz na kogo wpadłaś?
-No nie za bardzo.
- Siostrzyczko wpadłaś na Justina Biebera. Najgorszego Bad Boy'a w naszej szkole. On tak łatwo nie wybacza.
-No to mam przesrane.       



Sweet Dream||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz