Rozdział 7

6.2K 251 8
                                    

- Dlaczego mi to robisz?
- Bo każda kobieta to kurwa i szmata i należy z nimi robić to na co zasługują. Zgadzasz się ze mną prawda złotko?
- Nie !
- Coś Ty powiedziała? Ja już Ci suko pokaże na co zasługujesz.
Mężczyzna jedną z swych dłoni przeniósł ze mnie do kieszeni i tam coś szukał. Zajęło mu to parę chwil a to co wyciągnął okazało się być nożem. Z początku obracał nim zwinnie w palcach ale szybko przyłożył mi go do policzka.
-Jedno małe zadrapanie i nie będziesz już taka śliczna kochanie- splunął po czym przejechał nożem po moim policzku tworząc głęboką ranę. Krew spływała szybko i kapała na mój obojczyk. Coraz bardziej płakałam - Ćśśś... Spokojnie, to przecież nic takiego. - zamknęłam oczy żeby na niego nie patrzeć.- otwórz oczy gwiazdeczko.
Nie zdążyłam odpowiedzieć gdyż cały ciężar spowodowany tym że ten człowiek na mnie napierał, znikł. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina leżącego na ziemi a mężczyzna który mnie zaatakował siedział na nim okrakiem.
- Justin!! - krzyk mimowolnie wyrwał się z mojego gardła - On ma - Nie zdążyłam dokończyć gdyż nóż który chwilę temu ciał mój policzek teraz znajdował się w klatce piersiowej Justina. Łzy mieszały się z krwią płynącą z przeciętnego policzka i powodowały lekkie szczypanie. Upadłam na kolana i patrzyłam w stronę mężczyzny który bezczelnie się uśmiecha mówiąc:
- Był stracony. Uratowałem go. Uratowałem przed taką suką jak Ty!
- Nie, nie, nie... To nie możliwe - powtarzałam jak najdoskonalszą mantrę patrząc bezradnie na ciało Justina. Nie mogłam kiwnąć nawet palcem. Kątem oka zauważyłam że mężczyzna wstaje i podchodzi do mnie mówiąc coś, jednak ja nic nie słyszę. Nawet gdybym chciała i tak nic bym nie mogła zrobić.

- Jess!!! Kurwa Jess obudź się bo krzyczysz na cały dom i spać się nie da.
- To idź kurwa do hotelu jak coś się nie podoba. Czy ja mam pretensje, że kurwa chrapiesz tak że cały dom się trzęsie? Nie!
- Siostra, przepraszam po prostu jeszcze nie zeszło ze mnie po tamtej kłótni.
- Co ja Ci takiego zrobiłam Luke?
- Urodziłaś się - zanim zdążyłam pomyśleć moja dłoń wylądowała na policzku Luka. - Ała?? - zaczęłam płakać. Przez to co przed chwilą zrobiłam poczułam ranę którą miałam podczas snu - siostra nie płacz. - przytulił mnie i zaczął delikatnie kołysać. Pół godziny później uspokoiłam się i będąc w ramionach Luka pochłonęła mnie kraina Morfeusza.

Stoję właśnie przed salą czekając na pierwszą w tym roku lekcje matematyki. Gab dzisiaj nie będzie bo "zachorowała", czyli w skrócie pojechała na zakupy. Nigdy jej chyba pod tym względem nie zrozumiem. Ale do rzeczy przez to iż moja przyjaciółka ciężko choruje będę dziś siedziała sama. Mogłabym poprosić Luka żeby usiadł ze mną ale nie chce go uziemić ze mną na cały rok - Tak, matematyk ma głupi zwyczaj, że tak jak usiądziemy na początku siedzimy tak cały rok, bez żadnych wyjątków. Kiedy piosenka w moich słuchawkach przestała grać zjawił się nauczyciel pozwalając nam wejść do klasy i zająć miejsca - w moim przypadku to ostatnia ławka pod oknem. Po mniej więcej pięciu minutach bezsensownej gadaniny o wymaganiach na ten rok szkolny drzwi do klasy otworzyły się a w nich pojawił się nie kto inny jak Justin Bieber. Wzrok wszystkich dziewczyn a nawet jednego chłopaka - tak to gej - padł na niego, mój natomiast powędrował na zeszyt z zamiarem dokończenia rysowania drzewa z liną na której można się powiesić, takie hobby. W klasie panował totalny chaos, który by mnie nie ruszył gdyby nie to że usłyszałam dźwięk przesuwanego krzesła tuż obok mnie. Spojrzałam w tamtą stronę i zamarłam. Moim oczom ukazał się uśmiechnięty Justin.
- Witamy naszego stałego bywalca. Który to już raz siedzisz w trzeciej klasie Bieber? - odezwał się nauczyciel.
- Trzeci. Ale co pana to!
- Nie takim tonem młodzieńcze.
- Cokolwiek - nauczyciel wrócił do prowadzenia lekcji. Czułam jak wszystkie dziewczyny zabijają mnie wzrokiem ale ja dalej siedziałam i patrzyłam na Justina jak na kosmite. Czy on w ogóle wie co zrobił? - Zrób zdjęcie, starczy na dłużej.
- Czy wiesz co Ty w ogóle zrobiłeś?
- Jeżeli chodzi Ci o to że przez następny rok będziesz siedzieć ze mną to tak.
- Ogłupiałeś?!?
- Wybacz ale miałem do wyboru Ciebie albo tego geja co właśnie rozbiera mnie wzrokiem.
- To nie moja sprawa.
- Przynajmniej Ci coś ułatwiłem.
- Och dzięki O wielki ze laskę. A teraz wybacz ale mam ciekawsze zajęcia niż Ty.
- Teraz tak mówisz kwiatuszku.
- Zamknij się już - Boże, dlaczego mi to robisz? Jak dopiero co się pogodziłam z Lukiem to zsyłasz mi jego! Za jakie grzechy?

Sweet Dream||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz