Zajebie kiedyś tą szmate. Nosz kurwa, przez nią mam złamaną kostkę! Złamaną! Muszę chodzić o kulach bo lekarz stwierdził, że nie ma żadnych przeciwwskazań żebym nie chodziła do szkoły. Czaicie, że miał problem żeby dać mi zwolnienie z "zajęć sportowych". Dopiero jak Luke zaczął się na niego drzeć, że nie mogę nawet ustać to napisał mi zwolnienie na pół roku. Superr... Pół roku siedzenia na ławce, no bo przecież nie mogę siedzieć w tym czasie w domu.
Jako iż mam złamaną kostkę i wszyscy na około panikują, że nie mam się przemęczać, moje wyjście z Justinem poszło sie jebać. Także czekam teraz na chłopaka, który poszedł odebrać pizzę. Czekam od dziesięciu minut! Dziesięciu! Co można robić tyle czasu w moim domu? Odebranie pizzy to kwestia góra pięciu minut. Poszła bym po niego ale oczywiście moje kule są po drugiej stronie pokoju.
- Przepraszam, że tak długo ale twój tata mnie zatrzymał.
- Um. Okey. A czego chciał?
- Pytał się co tak na prawdę wydarzyło się, że złamałaś kostkę.
- I co mu powiedziałeś?
- Że schodziłaś z materaca i się wyjebałaś.
- Że co? Czy Ciebie pojebało?
- Żartuje przecież, nie mogę Ci powiedzieć o czym z nim rozmawiałem bo to niespodzianka dla Ciebie.
- Jaka niespodzianka?
- Kwiatuszku - powiedział przytulając mnie do siebie - niespodzianki to takie jakby tajemnice a tajemnic się nie zdradza. Prawda?
- Prawda - westchnęłam - a kiedy się dowiem co to za niespodzianka?
- Zależy ile zajmie mi przekonanie Twojego taty, żebyś mogła wyjść z domu. - złożył delikatny pocałunek na moim czole.
- TATO!!! - zaczęłam krzyczeć tak, że obudziła bym głuchego. Drzwi natychmiastowo się otworzyły.
- Słucham Jess.
- Mogę gdzieś wyjść z Justinem. Prooooszę. - zrobiłam minę słodkiego szczeniaczka.
- Niecałe dwie minuty. Wygrałeś - tata zaczął się śmiać.
- Co??
- Wybacz kochanie ale założyliśmy się jak długo wytrzymasz dowiedziawszy się o niespodziance. Ja założyłem że do pięciu minut a twój tata, że powyżej. - również zaczął się śmiać. Czy tylko mi nie jest do śmiechu?
- Ładnie to tak się zakładać za moimi plecami?
- Nie przeżywaj tylko kończ jeść i idziemy.
- Justin, tylko nie za długo - dodał mój tata.
- Tak jest prosze pana! - zasalutował mojemu tacie a ten się zaśmiał i wyszedł z pokoju.*
Justin zawiązał mi oczy i wziął na ręce zebym nie obciążała kostki. Weszliśmy do jakiegoś sklepu co wywnioskowałam po dźwięku dzwoneczka przy drzwiach. Przeszliśmy jeszcze kilka kroków aż w końcu się zatrzymaliśmy. Justin postawił mnie na ziemi i stanął za mną obejmując mnie w psie aby mnie podtrzymać.
- Możesz odsłonić oczy kwiatuszku.
Powiedział mi prosto do ucha co wywołało u mnie przyjemny dreszcz. Powoli uniosłam ręce i rozwiazałm chustke. Przymróżyłam oczy ponieważ nie były przyzwyczajone do światła.
- Czy ty chcesz mi kupić gitarę?
- Nie, chce nam kupić takie same gitary.
Od zawsze marzyłam o własnej gitarze. Mam w domu jedną ale jest stara, zniszczona i nie grałam na niej od wypadku taty bo za bardzo przypominała mi że nie ma go z nami. Teraz stoję z Justinem i mam wybrać sobie swoją własną gitarę a na dodatek Justin będzie miał taką samą.
W oczy rzuciła mi się zwykła, czarna gitara akustyczna, która miała delikatnie białe wzory na sobie. Odwróciłam się do chłopaka i okazało się, że on też na nią patrzył.
- Podoba się ? - zapytał patrząc na mnie z uśmiechem.
- Bardzo.
- Zaczekaj tutaj zaraz wracam - stałam oparta o półkę aby nie stracić równowagi. Justin wrócił chwilę później by pokazać sprzedawcy o który model nam chodzi i ponownie zniknęli. - Możemy wracać - uśmiechnął się uroczo.
- Doborze - oddałam uśmiech po czym powolnym krokiem ruszyłam do samochodu.
- Zabiorę Cię w jeszcze jedno miejsce.
- Um. Mam rozumieć, że to też niespodzianka?
- Dokładnie - odparł z tajemniczym uśmiechem.*
-Justin nie zrobię tego! Nie miałam gitary w rękach od pół roku - tak, po wypadku taty nie rzuciłam gitary, chodziłam na kółko gitarowe w szkole i stamtąd ją pożyczałam. Niestety dyrektor stwierdził, że nie ma pieniędzy na "bezsensowne gierki" i rozwiązał kółko - ja się przecież skompromituje.
- Na pewno nie kwiatuszku.
- Justin, jesteśmy w środku parku gdzie są ludzie jakbyś nie zauważył.
- Na prawdę się tym przejmujesz? Oni Cię nawet nie znają.
- W sumie.
- No właśnie. Dalej, damy radę.Zamknęłam oczy i dałam się ponieść muzyce tak jak zawsze to robiłam gdy grałam. Moje place zetknęły się że strunami i momentalnie zaczęły je szarpać wygrywając rytm piosenki,którą grałam już tysiące razy. Justin idealne się wpasował. Razem stworzyliśmy perfekcyjną harmonię. Pierwsze słowa piosenki wyleciały z moich ust ja zapomniałam o wszystkim łącznie z tym, że jesteśmy na środku parku.
-So this is what you meant
When you said that you were spent
And now it's time to build from the bottom of the pit, right to the top
Don't hold back
Packing my bags and giving the Academy a rain checkI don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town
Cause after all
This city never sleeps at nightIt's time to begin, isn't it?
I get a little bit
bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
That I'm never changing who I amSo this is where you fell
And I am left to sell
The path to heaven runs through miles of clouded hell right to the top
Don't look back
Turning to rags and giving the commodities a rain checkI don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town
Cause after all
This city never sleeps at nightIt's time to begin, isn't it?
I get a little bit
bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
That I'm never changing who I amIt's time to begin, isn't it?
I get a little bit
bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
That I'm never changing who I amThis road never looked so lonely
This house doesn't burn down slowly
To ashes
To ashesIt's time to begin, isn't it?
I get a little bit
bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
That I'm never changing who I amIt's time to begin, isn't it?
I get a little bit
bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
That I'm never changing who I am.Piosenka się skończyła a ludzie zaczęli bić nam brawo. Justin podszedł do mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Ludzie zaczęli jeszcze bardziej piszczeć. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Kocham Cię Jesse.
- Ja Ciebie też Justin.
CZYTASZ
Sweet Dream||J.B
Fanfiction-Zostaw mnie, błagam. -Błagać to ty możesz... - Nie zrobiłam nic złego... Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Plecy miałam wgniatane coraz bardziej w ścianę, mój napastnik napierał na mnie coraz bardziej. Wiedziałam jak to się skończy więc bez nadziei...