Rozdział 40

2.2K 99 2
                                    

Kiedy tylko znaleźliśmy się pod mieszkaniem Justina, chłopak dalej mnie niosąc wyważył drzwi i od razu skierował się do swojego pokoju. Delikatnie położył mnie na łóżku nie przesyłając mnie całować. Swoje palce wplotłam w jego cudowne włosy i pociągnęłam za nie. Chłopak mruknął w moje usta i powoli zaczął zjeżdżać swoimi ustami wzdłuż linii mojej szczęki aż do obojczyków. Jus zaczął delikatnie ssać moją skórę na co zareagowałam delikatnym jękiem. Po chwila zaczął znów schodzić w dół sięgając dekoltu mojej bluzki. Znów powrócił do moich ust wpijając się w nie łapczywie. W międzyczasie chłopak pozbył się mojej bluzki, przez co zostałam w samym staniku. To samo zrobiłam ja z jego górną częścią garderoby. Justin przewrócił mnie na łóżko i wodził swoim językiem po moim brzuchu. Z mojego gardła znów wydobył się jęk. Kątem oka zauważyłam jak Justin się uśmiecha.

Kiedy Justin oderwał się ode mnie dopiero zauważyłam że nie mam już na sobie spodni i leże przed chłopakiem w samej bieliźnie. Chłopak spojrzał na mnie a w jego oczach tańczyły wesołe iskierki. Nie czekając na jego pytaniem skinęłam delikatnie głową na znak, że chce tego. Chłopak znów całuje mnie namiętnie w międzyczasie pozbawiając się dolnej części garderoby. Delikatnie przejechał dłońmi po moim ciele zatrzymując się na piersiach. Zaczął je delikatnie masować dając mi przy tym niesamowitą rozkosz. Chłopak jeszcze raz spojrzał na mnie pytająco a ja wpiłam się w jego usta na znak zgody. Justin wyjął z szuflady prezerwatywę i założył ją. Powoli wszedł we mnie. Poczułam ogromny ból, jednak po chwili zastąpiła go jedynie rozkosz. Chłopak zaczął się powoli poruszać jednak po chwili przyśpieszył. Wbijam paznokcie w jego umięśnione plecy, zostawiając na nich czerwone ślady. Po całym pokoju roznosiły się dźwięki naszych mieszających się jęków i obijających się ciał. Moim ciałem zawładnął orgazm. Chłopak doszedł w tym samym momencie. Opadł obok mnie cały czas dysząc. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko . Jeszcze nigdy nie byliśmy taką całością. Każda chwila wydaje się ciągnąc w nieskończoność.

- Co ty ze mną robisz kwiatuszku - szepnął mi prosto do ucha.

Wtulam się mocno w tors chłopaka wdychając cudowny, męski zapach rozkoszując się cudowną bliskością z tym cudownym chłopakiem. Mam nadzieję, że dzisiejsza noc jest swego rodzaju początkiem naszej szalonej, wariackiej miłości.

 Mam nadzieję, że dzisiejsza noc jest swego rodzaju początkiem naszej szalonej, wariackiej miłości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy się obudziłam Justin siedział już na łóżku patrząc na mnie. W momencie kiedy zobaczył, że nie śpię założył na głowę białą czapkę tak aby ukryć nieład na swojej głowie. Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się leciutko. Zwinnym ruchem ręki zdjęłam jego czapę i założyłam ją sobie na głowę. Justin zjechał oczami na wysokość mojego dekoltu i uśmiechnął się zadziornie. Wtedy do mnie doszło, że siedzę przed nim zupełnie naga. Naciągnęłam na siebie kołdrę i schyliłam głowę chowając swoje zarumienione policzki w włosach.

- Hej kwiatuszku, nie wstydź się.
- Yhym - wycedziłam niezrozumiale. Jus chwycił mój podbródek i skierował moją głowę w swoją stronę.
- Nie musisz się wstydzić Jesse. Kocham cię. Jesteś najpiękniejsza i najważniejsza dla mnie.| -Złączyłam nasze usta w delikatnym i namiętnym pocałunku. - Żałujesz? - pokręciłam przecząco głową. - Cieszę się kwiatuszku.
- Kocham cie Jus.
- Ja ciebie też.

- Justin gdzie ty mnie prowadzisz?- Jeszcze chwilę Jesse, jeszcze chwilę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Justin gdzie ty mnie prowadzisz?
- Jeszcze chwilę Jesse, jeszcze chwilę.
- Możesz tak nie powtarzać zdań, to trochę psychiczne.
- Dobrze Jesse, dobrze.
- Justin!
- No już - chłopak odwrócił się do mnie przodem - zamknij oczy - niechętnie zrobiłam to o co mnie prosił. Szliśmy powoli i krótko - Możesz otworzyć.

Moim oczom ukazała się niewielka polana. Na środku stało ogromne stare drzewo. Na jednej z jej gałęzi wisiała huśtawka. Spojrzałam na Justina. Widziałam, że był trochę speszony. Oczywiście, że było tu pięknie ale nie wiedziałam po co mnie tu zabrał.

- Przychodziłem tutaj z rodzicami jak byłem mały. To mój tata zawiesił tą huśtawę. Chciałem cię tu zabrać już jakiś czas temu bo w jakimś tam stopniu jest to dla mnie ważne miejsce. Spędziłem tu na prawdę dużo czasu jako dziecko. I mam nadzieję że my też spędzimy tu dużo czasu z naszymi dziećmi.

Zamurowało mnie. On planował już naszą przyszłość. Chce mieć ze mną dziec. Myśli o mnie jako o osobie na całe życie. Wspięłam się na palce i złożyłam na policzku chłopaka szybkiego całusa. Jus wziął mnie za rękę i powoli ruszył w stronę drzewa.

Kiedy byliśmy już przy huśtawce Justin kazał mi na niej usiąść i wprawił ją w ruch. Huśtałam się coraz mocniej i śmiałam się coraz głośniej. W pewnym momencie chłopak już nie pchał mnie tylko stanął przede mną. Huśtawka zaczęła zwalniać a ja za każdym razem kiedy zbliżałam się do chłopaka delikatnie muskałam jego usta. Kiedy ruch urządzenia zaprzestał Jus staną nade mną i już na dłużej złączył nasze usta. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

Sweet Dream||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz