- Kocham Cię Jesse.
- Ja Ciebie też Justin.Pomimo tego, że od naszego wspólnego wyznania minęło już sporo czasu (Od wczoraj ) ja dalej nie mogę przestać o tym myśleć. Dalej nie mogę zrozumieć, że to wszystko potoczyło się tak szybko. Kocham Justina. Kocham wszystko co dla mnie robi. Kocham jego oczy, włosy i usta. Kocham jego śmiech. Kocham kiedy nazywa mnie kwiatuszkiem. Kocham jego obecność. Kiedy go nie ma czuje taką jakby pustkę. Teraz kiedy mam złamaną kostkę nie odstępuje mnie na krok i wszędzie nosi.
- Jesse, gdzie jesteś?
- Um. Co?
- Odleciałaś gdzieś.
- No tak, wiesz że nie lubię historii.
- O czym myślisz kwiatuszku.
- A o tym, że będziesz mnie musiał nieść na boisko, chyba że łaskawie oddasz mi moje kule.
- Nie ma mowy
- Dlaczego ty jesteś taki uparty?
- Takiego mnie kochasz - wyszczerzył się do mnie.
- Tak, wiem
Dałam mu całusa w policzek i akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Justin wziął mnie na barana i dzielnie kroczył w stronę boiska. Posadził mnie na ławce i poszedł się przebrać do sztni. Zanoszą się dwie godziny słuchania muzyki i patrzenia jak ludzie z mojej klasy się męczą. Włożyłam słuchawki do uszu, zamknęłam oczy i zatopiłam się w muzyce. Po pięciu minutach ktoś zasłonić mi słońce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Petera. Jeszcze tego tu brawo. Zamknęłam znów oczy chcąc uniknąć rozmowy z nim. Chłopak jednak nie dawał za wygraną i kopnął mnie w zdrową nogę.
- Czego - warknęłam wyciągając słuchawki z uszu.
- Sory - powiedział ledwo słyszalnie.
- Coś mówiłeś?
- Powiedziałem - nie dokończył bo przerwał mu dźwięk jego komórki - Co tam kotek?- o mój Boże, żygam. Kilka dni temu się do mnie przystawiał i nagle ma dziewczyne - Nie, nie mogę teraz jestem zajęty, muszę pogadać z trenerem - robi się ciekawie. - zadzwonię później Tess. - No ja nie mogę! On jest z tą dziwką od siedmiu boleści. - Ja też - dodał po czym zakończył rozmowę i spojrzał na mnie.
- Od kiedy jestem trenerem?
- Zamknij się, przyszedłem tylko zobaczyć czy żyjesz. Swoją drogą musisz być na prawdę wielką niezdarą skoro złamałaś kostkę wpadając do wody.
- Nie złamałam jej wpadając do wody. Plastik, którego ty nazywasz swoją dziewczyną mi pomógł - syknełam.
- Stul pysk, nie masz prawa jej tak nazywać. Chyba że...
- Chyba, że co?
- Chyba, że jesteś o nią zazdrosna. - zaczęłam się śmiać.
- Kpisz czy o drogę pytasz? Ja zazdrosna o nią? W tej bajce były smoki?
- Oj kotku. Mi Tess wybaczy zdradę kiedy powiem, że to Ty się na mnie rzuciłaś. A jak będzie z Justinem, wybaczy?
- Nic nie będzie musiał mi wybaczyć bo go nie zdradzę a szczególnie z Tobą.
- No co jest Jesse, szybki numerek tu i teraz a obiecuje, że będzie Ci jak w niebie - przybliżył się zmniejsząc odległość między nami do kilku centymetrów i kucnął żeby być na wysokości mojej twarzy.
- Nie mów tak na mnie.
Moja pięść przywrła do twarzy chłopaka z ogromnym hukiem. Kiedy upadł zobaczyłam, że za nim stali Luke i Justin a na ich twarzach malowało się zdziwienie. Peter wstał i znów podszedł do mnie ale za nim zdążył cokolwiek mi zrobić moja zdrowa noga poszybowała w górę wprost w genitalia chłopaka. Peter zgioł się w pół. Za nim było tylko słychać dwa męskie śmiechy, dołączyłam do nich.
- Jeszcze tego pożałujesz - powiedział na odchodne.
Pozostawiłam to bez komentarza i spojrzałam na chłopaków. Na ich twarzach widniał uśmiech który mówił, że są ze mnie dumni. Uśmiechnęłam się a po sali podniósł się dźwięk gwiazdka trenera, który właśnie wchodzi na boisko. Znów włożyłam słuchawki do uszu i pogrążyłam się w świecie muzyki.*
Keep your head up
Shoot the clouds down
Throw it all in
Break your own ground
And if your gonna make a mess make it loud
And if your gonna take a stand
Stand out
Life is our game
We can go play
Shake up the rules
Don't be afraid.Kolejne dźwięki i słowa wynikały w głąb mej duszy kiedy poczułam, że ktoś mnie podnosi. Otworzyłam oczy i ujrzałam Justina. Niósł mnie w stylu panny młodej więc założyłam ręce na jego szyi.
- Stęskniłem się. - mruknął uwodzicielsko.
- Ja też.
Odparłam równie cicho po czym złączyłam nasze usta w pocałunku. Justin staną na chwilę aby zatracić się w pocałunku. Nagle poczułam jak spadam i ląduje na ziemi.
CZYTASZ
Sweet Dream||J.B
Fanfiction-Zostaw mnie, błagam. -Błagać to ty możesz... - Nie zrobiłam nic złego... Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Plecy miałam wgniatane coraz bardziej w ścianę, mój napastnik napierał na mnie coraz bardziej. Wiedziałam jak to się skończy więc bez nadziei...