Tak! Jak ja kocham historię! Jest cudowniejszym, najciekawszym i w ogóle naj przedmiotem! - czujecie ten sarkazm? Jedyna dobra rzeczą w niej jest to że po niej następuje przerwa obiadowa. Nie ze jestem jakoś głodna ale jest to cudowne 45 minut wolnego. Nie wiem kto to wymyślił ale wiem że był/jest najlepszym człowiekiem na całym Bożym świecie.
Zaraz po dzwonku wyszłam z klasy. Do Luka dalej się nie odzywam. Wiem że to dziecinada i w ogóle ale niech trochę pocierpi. Otworzyłam drzwi od stołówki szkolnej która była na prawdę wielka. Powoli podeszłam do miejsca w którym wydawane było jedzenie, ustawiłam się w kolejce i czekałam na swoją kolej. W pewnym momencie zainteresowała mnie rozmowa dwóch chłopaków przede mną
- Nie musiałeś tak warczeć.
- A co miałem podziękować za to że na mnie wpadła?
- Takim podejściem nic nie zdziałasz.
- Chyba wiem lepiej co jest dla mnie lepsze do cholery! - krzyknął i odwrócił się w stronę swojego towarzysza co znaczyło tyle, że mnie zauważył. W jego oczach pojawił się błysk radości, który momentalnie zastąpił gniew albo smutek. Sama już nie wiem. - Co się tak gapisz? Mało Ci po ostatnim?
- Zostaw ją. - Nie zdążyłam się odezwać bo momentalnie Luke znalazł się przede mną.
- Braciszek rusza na pomoc? Jak uroczo. Peter daj wiaderko bo zaraz puszczę pawia z tej słodyczy. - powiedział udając odruch wymiotny.
- Mogę pomóc. - dodał z przesłodzonym uśmiechem Luke po czym uderzył Justina z pięści w brzuch.
- Pożałujesz tego gnoju.
Nie zdążyłam mrugnąć a obaj leżeli na podłodze i okładali się pięściami. Próbowałam ich rozdzielić ale jak mu tam? Peter? Tak on mnie przytrzmał mówiąc że mój brat sobie na to zasłużył. Próbowałam się wyrwać ale to nic nie dawało.
- Co się tu dzieje? - po stołówce rozbrzmiał głos dyrektora
- Peter - krzyknął Justin -zabierz ją stąd
Zanim się zorientowałam co powiedział Justin Peter miał mnie przerzuconą przez ramię i szedł w kierunku wyjścia ze stołówki. Biłam go pięściami po plecach ale on był niewzruszony. Szedł tak ze mną przez korytarz aż do drzwi na boisko szkolne a potem do jakiś drzwi których przysięgam na życie nigdy nie widziałam. Wszedł do pomieszczenia, zakluczył drzwi od wewnątrz i wtedy postawił mnie na ziemię. Rozpaczliwie podbiegłam do drzwi i zaczęłam je szarpać ale te ani dgrneły.
- To nic nie da cukiereczku. - zakpił
- Po co mnie tutaj przyniosłeś? Wypuścić mnie do cholery muszę zobaczyć co z Lukiem!
- Nigdzie nie idziesz kurwa więc albo się opanuj albo pogadamy inaczej.
- Co ja Ci takiego zrobiłam że mnie tu trzymasz?
- Mi nic? Dla mnie jesteś nic nie wartą, brzydką szmatą która mi popsuła wczorajszy wieczór??
- O czym Ty mówisz? Człowieku widzę Cię pierwszy raz na oczy a Ty mi wmawiasz że się wczoraj widzieliśmy?
- Po pierwsze nie takim tonem do mnie dziwko. Po drugie przypomnij sobie co się stało wczoraj - ucichł na chwilę. Skąd on o tym wie? - No więc dzięki tobie włuczyłem się przez cały wieczór za Tobą a gdy na końcu mieliśmy Cię już zostawić wielki Justin aka kurwa wielki obrońca postawił Cię uratować!!
- Justin śledził mnie i uratował? - wyszeptałam i powoli zjechałam po ścianie do pozycji siedzącej a w oczach zbierały mi się łzy. Spojrzałam na Petera który chyba dopiero teraz zrozumiał co właśnie powiedział. Uderzył ręką w ścianę w tym samym momencie w którym otworzyły się drzwi od pomieszczenia. Odwróciłam głowę by dostrzec w nich Justina i momentalnie łzy zbierające się w moich oczach je opuściły. Justin przeniósł swój wzrok na Petera. Ten tylko wymamrotał ciche przepraszam.
- Wypierdalaj stąd kurwa - krzyknął i podszedł do niego po czym wyrzucił go z pokoju i poszedł do mnie - Ćśśś, nic Ci nie zrobię. - podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy które wyrażały troskę.
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie śledziłeś? Dlaczego postanowiłeś mnie uratować? Dlaczego pobiłeś mojego brata? Co ja Ci takiego zrobiłam?
- Bo...
- Bo co? - nagle poczułam się pewna siebie - Do dzisiaj nawet Cię nie znałam, nie widziałam na oczy a nagle zjawiasz się bo co?
- Bo mi się podobasz.
- Justin czy Ty siebie słyszysz? Sledziłeś mnie! Co ewentualnie mogę Ci wybaczyć bo gdyby nie to to bym została zgwałcona. Ale do cholery pobiłeś przed chwilą mojego brata! To mają być dowody na to że Ci się podobam? Justin Ty jesteś psychiczny myśląc że może coś między nami być ! Poza tym - Nie skończyłam bo przywarł swoimi wargami do moich i zaczął całować a co najgorsze odwzajemniłam pocałunek. A jeszcze gorsze jest to że podobało mi się to.
CZYTASZ
Sweet Dream||J.B
Fanfiction-Zostaw mnie, błagam. -Błagać to ty możesz... - Nie zrobiłam nic złego... Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Plecy miałam wgniatane coraz bardziej w ścianę, mój napastnik napierał na mnie coraz bardziej. Wiedziałam jak to się skończy więc bez nadziei...