- Błagam, wróć. Tak bardzo cie kocham. Nie daje już sobie bez Ciebie rady.
- Wróciłem kwiatuszku.Moje serce zabiło sto razy mocniej. Przysięgam, że nagle zrobiło się duszno. Uniosłam gwałtownie głowę aby się przekonać, że to na pewno nie sen. Kiedy natknąłem się na te same śliczne tęczówki co zawsze łzy smutku zamieniły się na łzy szczęścia.
- Nie płacz kwiatuszku.
- Justin.
Tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić. Cały miesiąc na niego czekałam.
Kolejna fala łez opuściła me oczy. Nic nie mówiliśmy tylko patrzyliśmy sobie w oczy. Justin ścisnął moją dłoń i uśmiechnął się łobuzersko na co się zaśmiałam.
- Odpowiesz mi na jedno pytanie Jesse?
- Na wszystkie które zdasz?
- Co dzisiaj nagadałaś nauczycielowi?
- Coś o trzaskaniu uszami o zlew i pornografii na przerwach... Zaraz skąd Ty to?
- Słyszałem Cię Jesse. Słyszałem każde twoje słowo, każdy twój śmiech i każdy płacz. Nigdy więcej nie pozwolę Ci płakać.
- Wystarczy, że będziesz tu ze mną.
Chwilę później musiałam wyjść bo lekarz przyszedł zbadać Justina czy wszystko na pewno jest dobrze. Z tego co mówili mi wczoraj to jedyną przeszkodą do wypisu była jego śpiączka. Mówił też, że jak Justin się obudzi to zostawią go tylko na jedną noc na obserwacje i będzie mógł wrócić do domu. Tak bardzo się cieszę. W końcu będzie wszytko normalnie.
Co z tym idiotom który doprowadził Justina do takiego stanu? Otóż po trzech tygodniach umorzyli całą sprawę bo ponoć był niepoczytalny. Do tego czasu nie pojawił się w szkole ale kiedyś to musi nastąpić.*
- Justin... To na mnie nie działa - powiedziałam znudzona
- Jak to nie! Każda dziewczyna ma łaskotki.
- No widzisz a ja nie.
- To nie sprawiedliwe...
- Nie obrażaj się tak tylko rusz tą dupe i marsz do łazienki. Za piętnaście minut widzę Cię na dole i jedziemy do szkoły.
- Dobrze mamo.Tak jak lekarz mówił wypisali Justina już następnego dnia także mieliśmy cały weekend dla siebie. Justin twierdzi, że nic mu nie jest i nie wytrzyma w domu sam.
- Justin, to nie jest dobry pomysł. Zostań jeszcze tydzień w domu i odpocznij.
- Jesse, odpoczywałem cały miesiąc. Poza tym muszę utrzeć nosa jednemu nauczycielowi. I co bym robił sam w domu? Sam w domu bez Ciebie? Nie, to nie jest dobry pomysł.I jak tu takiemu coś wytłumaczyć? Nie żebym nie cieszyła się, że Justin wraca do szkoły ale boję się bezpośredniego spotkania jego i Petera kiedy ten już się raczy zjawić.
- Siostra zrobiłem kanpki!
- Nie prawda, to ja je zrobiłem! - krzyknął Max, który mieszka z Justinem.
- Panowie, jestem tak głodna, że mogłaby je zrobić królowa Angielska a i tak patrzyłabym tylko na to, że są jadalne.
- Miła jesteś wiesz?
- Też Cię kocham braciszku!*
-Justin spóźnimy się.
- Kwiatuszku, co takiego zrobi nam Pan Moon?
- Jezu Justin, po prostu chodź.
Przed chwilą był dzwonek ale mój chłopak stwierdził, że nie chce mu się wstawać spod tego głupiego drzewa.
Kiedy szanowny Pan Justin Bieber podniósł swoje cztery litery ruszyliśmy do klasy. Chłopak uparł się, że mam wejść do klasy jako pierwsza i zrobić mu wielkie wejście bo Moon na pewno będzie się czepiać o spóźnienie.
- Dobry - rzuciłam kiedy weszłam do klasy.
- O panna White. Jednak zaszczyciła nas pani swoją obecnością?
- Ależ owszem Panie Moon. Jakbym mogła opuścić tak wspaniałe lekcje. Co więcej mam dla Pana niespodziankę.
- Niespodziankę dla mnie?
- Chwilka tylko otworze na chwilę drzwi.
Zrobiłam to co zapowiedziałam i ruszyłam w kierunku ławki, w tym samym momencie do klasy wszedł Justin. W klasie zaczął się szum a twarz nauczyciela wykrzywiła się w zdziwienie.
- Panie Moon! Jak miło Pana widzieć.
- Ciebie również Justin.
- Przykro, że nie wyrobiłem się do końca tygodnia ale tak jakby zaspałem.
- Nic się nie stało
- Nie? Hm. Moja dziewczyna mówiła coś innego. Najwidoczniej na prawdę Pan tylko trzaska uszami o zlew.Justin ruszył do ławki zostawiąc zdezorientowaniego nauczyciela za sobą. Usiadł koło mnie i złączył nasze dłonie razem.
- Nie zdjęłaś jej jeszcze. - dotknął drugą ręką mojej bransoletki.
- Nigdy je nie zdejmuje.
- Kocham Cię wiesz?
- Ja Ciebie też.
- Pojedziesz gdzieś ze mną po szkole?
- Z Tobą? Zawsze.
CZYTASZ
Sweet Dream||J.B
Fanfiction-Zostaw mnie, błagam. -Błagać to ty możesz... - Nie zrobiłam nic złego... Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Plecy miałam wgniatane coraz bardziej w ścianę, mój napastnik napierał na mnie coraz bardziej. Wiedziałam jak to się skończy więc bez nadziei...