Rozdział 11

4.4K 218 6
                                    

-Co Ty tutaj robisz ?! - Nie wiem dlaczego ale moje ciało ogarnął strach. Może dla tego jak Peter nazwał mnie tamtego dnia. Wstałam z zamiarem pójścia i znalezienia Justina ale jego dłoń skutecznie mi to uniemożliwiła - Zadałem Ci pytanie !
- Przyjechałam z Justinem. - odpowiedziałam cicho.
- Czyli nasz Justin wziął sobie Ciebie na poważnie - Peter zaczął się przybliżać - w sumie nie dziwię mu się, niezła z Ciebie laska. Jak myślisz bardzo będzie zawiedziony jak się okaże że go zdradziłaś?
Był coraz bliżej a w jego oczach widziałam pożądanie, na twarzy widniał złowieszczy uśmieszek, kątem oka zauważyłam, że Justin mnie szuka i chyba zauważył, że jestem na pomoście jednak Peter był tak blisko, że postanowiłam zrobić dwa kroki w tył - o dwa kroki za daleko. Poczułam jak spadam w tył a potem jak moje ciało bezwładnie trafia do zimnej wody. Nie potrafię pływać, chociaż i tak by się to teraz na wiele mię zdało ponieważ strach obezwładnił mnie całkowicie. Zaczęło brakować mi powietrza. W końcu pochłonęła mnie ciemność.

Justin

Zostawiłem Jesse dosłownie na cztery minuty a ta już zniknęła mi z oczu. Obróciłem się dookoła własnej osi ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Podeszłem do Kat bo widziałam jak wcześniej rozmawiały. Powiedziała mi że poszła odebrać telefon i pewnie jest na pomoście. Spojrzałem w tamtą i momentalnie ogarnęła mnie złość. Nie, ja nie byłem zły, ja byłem wściekły. Widziałem jak jakiś chłopak zbliża się do dziewczyny, ta tylko rozglądała się tylko dookoła jakby szukała pomocy. W pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały lecz ta szybo odwróciła wzrok jakby chciała ocenić jak blisko znajduje się ten chłopak. Zrobiła krok w tył i już myślałem że się zatrzymie ale ta zrobiła jeszcze jeden krok i wpadła do wody. Głośny dźwięk wody przykuł wagę wszystkich zgromadzonych. Nie mogłem się ruszyć. Jednak kiedy zorientowałem się że Jesse nie wynurza się przez kolejną minutę moje nogi samoczynnie pobiegły w stronę pomostu. Na nim zobaczyłem przez kogo Jess wylądowała w wodzie. To był Peter. Później się z nim rozliczysz, ratuj Jesse. Zrobiłem to co podpowiadał mi głos w głowie. Nie patrząc na nic wyskoczyłem do wody i zacząłem szukać dziewczyny. Zajęło mi to chwilę ale w końcu ja znalazłem. Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i zaniosłem na brzeg. Położyłem ja na trawie i sprawdziłem czy oddycha. Spanikowałem, nie słyszałem kompletnie nic. Spojrzałem na ludzi którzy stali wokół nas. Kat chyba zrozumiała o co mi chodzi i podeszła do mnie odpychajac mnie od nieprzytomna dziewczyny. Zaczęła ja reanimować. Kątem oka zauważyłem, że jakiś chłopak dzwoni po karetkę. Siedziałem tak i patrzyłem na moją biedną Jesse do momentu aż koło mnie stanął Pięter. Moje ciało ogarnęła wściekłość. Wstałem i rzuciłem się na niego. Niczego nie spodziewający się chłopak upadł a ja usiadłem na nim okrakiem i zacząłem odkładać go pięściami. Furia we mnie rosła za każdym razem gdy moja pięść odsłaniała jego twarz aby wziąć kolejny zamach. Po kilku chwilach Max i Zac odciągneli mnie od tego debila. Ponownie upadłem na kolana przed ciałem nieprzytomnej dziewczyny. Patrzyłem na kolejne uciśnięcia jej klatki. 17,18,19,20,21. Wtedy na polanę wjechała karetka pogotowia i podbiega do dziewczyny. Patrzyłem na nich jak zakręty kiedy oni ratowali jej życie. Kiedy jeden z ratowników powiedział magiczne dwa słowa "mamy ją" poczułem jak kamień spada mi z serca. Nie zastanawiając się długo zerwałem się na równe nogi i podbiegłem do Maxa i dałem mu swoje kluczyki od auta wiedząc, że nie jest pijany.
- Przepraszam - podbiegłem do ratowników -mogę jechać z wami?
- A kim dla niej jesteś ?
- Jestem jej przyjacielem - widząc wzrok mężczyzny, szybko dodałem - widziałem jak wpada do wody i ja z tamtą wyciągnąłem. Proszę ona jest dla mnie na prawdę ważna-ratownik niechętnie skinął głową i wpuścił mnie do karetki. Usiadłem na siedzeniu i chwyciłem rękę dziewczyny - Nie zostawiaj mnie - szepnołem - Nie zostawiaj mnie kwiatuszku.

Sweet Dream||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz