Rozdział 12

1.2K 111 1
                                    


Rosie- Shawn, rusz dupę!- zawołałam
Shawn- Nie chcę mi się- burknął
Rosie- No chodź!-krzyknęłam
Shawn- Roseeeeeeee- 
Rosie- Shawnnnnnnnnnn
Shawn- Śpię!- krzyknął
Rosie- Yh

I tak właśnie traciłam cierpliwość. Od 20 minut stoję przed pustą lodówką i wlepiam w nią swój wzrok. Jednak, naszła mnie ochota na zemstę. Zabrałam z kuchni srebrną miskę i z nią poszłam do łazienki. Odkręciłam kran i nalałam do środka naczynia zimną wodę. Teraz to się obudzi- pomyślałam, po czym cicho wybrałam się w kierunku Shawna. Po chwili był tuż koło niego. Rzeczywiście spał. Oczywiście ja, jak to ja zastanawiałam się kilka minut czy mam to zrobić, ale w końcu podjęłam decyzje i cała zawartość była na ciele chłopaka.

Shawn- Czy Ciebie...?
Rosie- Co Ci się stało?- powiedziałam, udając zdziwioną
Shawn- No w ogóle nic nie wiesz... wiesz, że nie ujdzie Ci to na sucho?
Rosie- Wyglądasz... jak...
Shawn- Jak przystojny mężczyzna... tak wiem
Rosie- Jasne...


*

Nasza "kłótnia" skończyła się wtedy, kiedy poruszyłam temat pustej lodówki w kuchni... Okazało się, że nie ma tu żadnego sklepu i jesteśmy skazani na... Właśnie na co?

Rosie- Shawn, wiesz mogłeś to przemyśleć, zanim wywozisz mnie...
Shawn- Rose, wiesz mogłaś pomyśleć, że czegoś zapomnę...- przerwał mi
Rosie- Jak tu z Tobą żyć?
Shawn- Hm... ja...
Rosie- Dobra, dobra, ja idę
Shawn- Gdzie? A i wiesz... sama nigdzie nie idziesz
Rosie- Nie jestem dzieckiem
Shawn- Jesteś
Rosie- Nie
Shawn- 17 lat kochana

Rosie- 17 lat Shawn
Shawn- E tam
Rosie- Pa
Shawn- No ale
Rosie-Shawn!
Shawn- Wróć za godzinę...
Rosie- Niech Ci będzie

*
Poszłam bez zjedzenia jakiegokolwiek posiłku, ponieważ pan "mam wszystko pod kontrolą" nic nie zabrał oprócz batonika. Ja z tym człowiekiem nie wytrzymam. Przynajmniej przejdę się w samotności i będę mogła sobie przemyśleć kilka spraw. Między innymi mojego byłego chłopaka, który chciał... eh nie ważne. Czemu wszystko powraca? Nie chcę wracać do przeszłości. Mam teraz przyjaciela, który traktuje mnie jak dziecko. Właściwie to lubię jak... NIE! Moje myśli przerwał dzwonek telefonu.

*rozmowa telefoniczna*
Shawn- Żyjesz?
Rosie- Shawn, powiem wprost, ogarnij się! Wyszłam 5 minut temu...
Shawn- Martwię się...
Rosie- Niepotrzebnie
Shawn- Pa
Rosie- Pa

Czy on w końcu może przestać się tak o mnie martwić? Jesteśmy tylko przyjaciółmi i tak pozostanie. Miałam ochotę nie odbierać od niego, ale wiedziałam, że prędzej czy później zaczął by mnie szukać i... wyszła by z tego niezła drama. Co nie? W pewnej chwili usłyszałam szelest za mną. Gwałtownie się obróciłam. Uff- pomyślałam. To tylko wiatr. Szłam dalej. Nogi zaczęły mi drętwieć a ja powoli opadałam na ziemię. 

Dum, dum dum.
Jak myślicie co to może być?

Pozdrawiam

xx





 





















Skype Girl ff. Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz