Powrót Piekła

1.4K 125 18
                                    

Ostatecznie wybrałam sukienkę koktajlową. Miała kolor jasno niebieski. Gorset na talii i rozkloszenie poniżej ud. Pomogła mi Ari. Ten dzień spędziłyśmy naprawdę fajnie. Nie czułam żadnych barier. Wszystko szło w dobrym kierunku.

-Podoba Ci się? - Chris z pewnością był zadowolony. Uniósł brwi i szeroko się uśmiechnął.
-Jest boska. Tak jak ty. - pocałował mnie w usta. Traktował mnie jak prawdziwą księżniczkę. - Byłaś z Arią? Dobrze się czujesz po tym dniu?
- Tak. Chce wszystko odbudować Chris. To co było , poprostu minęło. Zapomniałam o Jacobie. Pustkę po nim wypełniłeś Ty otaczając mnie większą miłością niż on... On tylko kłamał... Kłamał i... - moje usta zamilkły a serce stanęło. To był tak silny ból który przeszywał każdy milimetr mojego ciała. Nie wierzyłam w to jak wspomnienia potrafią wpływać na wszystko co usilnie próbuje iść krok w przód.
Chris mocno mnie przytulił. Jego z pewnością wiele to kosztowało. Musiał walczyć i odpędzać mnie od myśli związanych z innym.
-Juz dobrze Chris. To minęło. Teraz mam Ciebie. Największe szczęście. - to była prawda był moim największym szczęściem.

Przygotowania trwały godzinę. Aria pomogła mi nałożyć makijaż i upiąć moje ciężkie i długie włosy.
Podobało mi się to jak wyglądałam. Sukienka leżała idealnie a czarne szpilki podkreślały moje długie i zgrabne nogi.
Obie spojrzałyśmy w lustro.
-Wyglądasz naprawdę zjawiskowo. - Aria była teraz ode mnie niższa. Spojrzałam na nią i obie zaczęłyśmy się śmiać jak dawniej.
-Muszę się pospieszyć. Chris podjedzie za 20 minut.
Zabrałam rzeczy i zbiegłam by pożegnać się z mamą. Ona stała jak osłupiała.
-Mamo zamknij buzię. - odparłam patrząc na jej reakcję.
-Skarbie wyglądasz... Wyglądasz tak dojrzale i kobieco. - złapała mnie w objęcia.
-Dziękuję mamo. - pocałowałam jej dłoń w geście szacunku. - za to, jak mnie wychowałaś.
W jej zmęczonych oczach pojawiły się łzy. Od dawna łzy szczęścia.
-Kocham Cię. Kocham Arię. Kocham was obie.- objęłyśmy się trzy. Trzy silne kobiety które pokonały zło i powróciły.
Chwilę wzruszenia przerwał nam dzwonek do drzwi.
-To Chris. Muszę lecieć kocham was. - machnęłam ręką na pożegnanie i wybiegłam z domu.

-Rose wyglądasz tak pięknie. Nie mogę oderwać od Ciebie oczu. - to prawda jego wzrok cały czas był skierowany w moją stronę.
-I wzajemnie. - posłałam mu lekkiego kuksańca w bok. Był naprawdę boski. Miał na sobie białą koszulę i czarny garnitur. Poniżej czarne spodnie i buty. Olśniewał elegancją.

Ogromne pomieszczenie było wypełnione tysiącem ludzi. Większość ze szkoły z osobami towarzyszącymi. Reszta to elita.
-Drinka na początek?
-Poproszę. - podążałam za Chrisem. W końcu odnalazł Paula i Joe.
-Jak wrażenia? - byli zadowoleni. Zresztą nie tylko oni. To miejsce dziś naprawdę zapierało dech w piersiach.
Po wymienieniu kilku zdań, ruszyłam z Chrisem na parkiet. Tańczył naprawdę dobrze. Nasze ciała połączyły się w rytm jednej melodii. Byłam przy nim tak szczęśliwa. Zapominałam o wszystkim wokół.
-Chcesz odpocząć? - zdecydowanie tak.
Po upływie godziny czułam się dość rozluźniona. Wpływ alkoholu dawał się we znaki.
-Skarbie muszę iść do toalety. Zaraz wracam. - odeszłam od stolika i ruszyłam w stronę korytarza.
Skręciłam w bok. Nie wierzyłam w to co widzę. To nie mogła być prawda. Jacob tu? U boku dziewczyny z mojej klasy. Jak to możliwe? Pokonałam tyle kilometrów by od niego uciec a on pojawił się znów na mojej drodze. To przez niego upadłam. Straciłam wszystko wokół. Siebie, sens życia, kolor uczucia.
To nie mogła być prawda, błagam Boże, jeśli istniejesz wyrwij mnie z tego koszmaru.
Jego oczy patrzyły wprost na mnie. Zauważył mnie. Wiedziałam, że nie będzie miał skrupułów. Podejdzie. Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Uciec z tego piekła , który powrócił wraz z nim...

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz