Zatracona/ Zapomnij mi

112 11 1
                                    

- Mam nadzieję, że już niebawem cię odwiedzę, bo bardzo się steskniłam. - powstrzymywałam gulę,która powoli narastała, prowokując mnie do płaczu.

-My za tobą również. Odezwę się jutro. Buziaczki skarbie. Bardzo cię kocham. - głos mamy był dla mnie ukojeniem.
Od wczoraj ciągle chodzi za mną jakiś niepokój.
Mam ochotę się rozpłakać, ale nie wiem czemu. Przecież nie stało się nic poważnego.
Chris rano , przed wyjściem do pracy , przeprosił mnie za wieczór i wszystko było okej. Jednak mimo to w mojej głowie ciągle rodziły się obawy.

Postanowiłam wyjść na spacer. Odetchnąć i pomyśleć.
Zarzuciłam na siebie bluzę. Tu w Miami ciągle jest ciepło. I muszę przyznać, że bardzo mi to odpowiada.
Sprawdzam zawartość torebki i wychodzę.
Od dawna rozmyślam nad szukaniem pracy. Chcę wyjść z domu i zacząć nawiązywać kontakty z ludźmi i otoczeniem. Polepszy się mój stan psychiczny, bo obawiam się, że od tego wszystkiego niedługo zwariuje.
Ukrywam przed mamą i Arią to, że teraz jest mi źle.
Nie wiem czemu, ale tak jest. Często rozmyślam o tacie. O tym wszystkim co było.  Czasem pomyślę o Jacobie. Jestem ciekawa jak żyje, co się u niego dzieje. Czy kogoś ma. Czy czasem o mnie myśli. Pogodziłam się z faktem , że nigdy nie wyrzucę go z siebie i mojej histori. Przez to co z nim przeszłam, zapisał się we mnie na zawsze. Ale jednego jestem pewna. Nigdy , przenigdy nie powtórzyłabym błędu sprzed niemalże dwóch lat.
Dwa lata temu nieodwracalnie zniszczyłam jakąś podstawę mojego związku z Chrisem. To w jaki sposób zdradziłam go i jego uczucia.
Myślę nad tym często. I boję się, że pewnego dnia Chris do tego wróci i wypomni mi to w jeden z najgorszych sposobów.

***

- Jak minął dzień? - siadam naprzeciwko ukochanego i podaje mu talerz ciepłej zupy.

- W miarę dobrze. Nic nadzwyczajnego. A tobie?

- Myślę, że czas poszukać pracy. Chcę tego. Dla nas obojga przyniesie to plusy. - odpowiadam, niepewna  reakcji. Obserwuję go, badając każdą, uroczą zmarszczkę na jego zdziwionej  twarzy.

- Wiesz, że nie musisz. - Chris pierwszy raz od rana skierował na mnie swój wzrok.

- Wiem, ale chcę. I już postanowione. - wysyłam mu szczery uśmiech.
Łapię go za rękę, ale on nagle ją odsuwa i wstaje.
Paraliżuje mnie to odrzucenie. Może tylko mi się wydawało?
Przypominam sobie koszmar poprzedniej nocy. Właśnie taki był.

Podchodzę do Chrisa i obejmuje jego umięśnione ramiona.

- Coś się stało? - dotykam twarzy Chrisa i zwracam ją w swoją stronę.

- Dlaczego tak uważasz?

- Poprostu jesteś zmęczony, rozumiem, ale przytul mnie. - wtulam się w ten cudowny zapach. Chris nieco mocniej mnie obejmuje, ale czuję się inaczej.

Po kolacji siadam przed milionem ogłoszeń w sprawie pracy.
Przeszukuję kolejne strony i nie widzę nic.  Poprostu nic.

- Nie myślałam, że będzie tak trudno.

- Dasz radę Rose. - jego ton nie był przejęty, zmartwiony czy chociażby troskliwy. Był poprostu  neutralny.

Starałam się lekceważyć to zachowanie, tłumacząc , że stres ,że zmęczenie.  Przecież Chris nigdy by się ode mnie nie oddalił. Za bardzo mnie kocha.

Wreszcie po godzinie przeszukiwania, znajduje ciekawą ofertę.
Zatrudnimy młodą kobietę. Potrzebna od zaraz. Nie wielkie biuro potrzebuje zorganizowanej, ambitnej, mobilnej kobiety do porządkowania papierów, segregowaniu umów,jeśli pokaże swoją dobra stronę, dostanie posadę sekretarki . W jej zakresie : odbieranie telefonów, umawianie wizyt klientów. Spisywanie towarów itp.
Numer kontaktowy 670322221.

Zapisuje numer i odkładam laptopa. Zadzwonię jutro rano. Dziś jest zbyt późno.

- Chris! Znalazłam. Spójrz - pokazuje mu ogłoszenie. Niestety mój entuzjazm kompletnie mu się nie udziela.

- Super. - wysyła mi sztuczny uśmiech, którego nie potrafię rozgryźć.

- Mogę wiedzieć, czy coś leży ci na sercu? Coś zrobiłam nie tak? - pytam , zdezorientowana zachowaniem ukochanego.

- Rose, nie wiem co sobie ubzdurałaś. Wszystko jest w porządku, jestem poprostu zmęczony. - głaszczę mnie po policzku i czuje narastające ciepło w głębi serca.

- Przepraszam. Bardzo cię kocham. - patrzę mu głęboko w oczy i czekam na odpowiedź. W tym momencie dzwoni jego cholerny telefon.

- Wybacz, muszę odebrać. To ważne zlecenie. -Chris pospiesznie odbiera i wychodzi z pokoju.

Stoję i cicho oddycham. Chyba się boję. Ale czego...?

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz