Dotyk, Dotyk.

536 52 8
                                    

Biegnę, biegnę, biegnę. Stop. Ciemnowłosa piękność zatrzymuje mnie tuż przed przepaścią. Głęboką, bez dna. Macha ręką i woła. Krzyczy, śmiejąc się tak głośno i cudnie, że mógłbym słuchać jej śmiechu wieczność. Wpatrując się w drobną dziewczynę, podziwiam aurę i światło jakie istnieje wokół nieziemskiej istoty. Uratuje mnie przed ciemnością. Ciągnie mnie do niej siła, wewnętrzna, intensywna. Kroczę niepewnie, dlaczego chwieją mną wątpliwości? Nie wiem. Ale to światło dominuje i stawiam krok dalej. Pragnę jej. Tylko jej.

Z budziłem się z nieopisanym, dziwnym szczęściem w głębi duszy. Mam ochotę wstać jak nigdy. Energia rozpiera całego mnie. Co jest powodem? Przecież nie leżę u jej boku. Nie całuję jej aksamitnej szyi, nie noszę na rękach. Ale? Ale rozbudziła się we mnie na nowo, wyznając Rose moją nieskończoną miłość, otworzyłem jakiś nowy etap. Jaki? Sam nie wiem. Lepszy, jaśniejszy, to pewne.

***
Rose

- Chcecie jajecznicy?

Krzyczałam, budząc każdego z domowników. Ten niedzielny poranek wydawał się być taki inny. Piękniejszy, słoneczniejszy. Nie spałam całą noc. Przetwarzałam wiadomości Chrisa. Kocha mnie, kocha, kocha, i nigdy nie przestanie. To napędza każdy mój zmysł. Wiem, że jestem w stanie przenieść góry, niebo, cokolwiek. To niesamowite jak bardzo może zmienić się pogląd i nastawienie człowieka pod wpływem drugiej osoby, która jest dla ciebie całym światem. Przecież nie wrócił do mnie. Nie przyszedł i nie skradł w swoje ramiona. Jednak coś się zmieniło, z pewnością.

-Brałaś coś?

Aria przyglądała się mi od kilku minut i zdążyła zauważyć niewytłumaczalny szeroki uśmiech.

-Nie.

Odparłam, rzucając w nią mokrą szmatką.

-Coś się stało? Czegoś nie wiem?

Blondynka wysłała mi pytające spojrzenie, zajmując miejsce przy stole.

-Poprostu jest dobrze. Najzwyczajniej w świecie.

Powiedziałam obojętnie, nie budząc w niej kolejnych cieni wątpliwości.

Jedząc śniadanie, ciągle uciekałam świadomością i myślami gdzieś w głąb oznaczony tylko dla Chrisa. Tylko dla niego, dla naszej miłości.

***

Budzik wyrwał mnie z płynnego snu. Wyłączyłam dźwięki i otarłam zaspaną twarz. Przez chwilę w mojej głowie zaistniał obraz Jacoba i jego brązowych oczu, zaistniała ciekawość i niepokój co z nim i gdzie właśnie się podziewa. Co robi i czy nadal o mnie myśli? Zagasiłam to i zerwałam się z łóżka, szybko pobiegłam do łazienki.
Kierowała mną jakaś motywacja, chęć ujrzenia Chrisa.

Po porannej toalecie, otworzyłam szafę i wybrałam najładniejsze ciuchy jakie miałam. Czarne przecierane spodnie i turkusowy top. Nałożyłam delikatny makijaż i rozczesałam gniazdo grubych włosów. Chwyciłam torbę i wybiegłam z domu.
Czego oczekuje? Przecież tak naprawdę nic się nie wydarzyło.
Przemierzyłam drogę do szkoły i weszłam do zatłoczonego korytarza. Mimowolnie szukając wzrokiem ciemnej czupryny Chrisa.
Ignorując dziwne uczucie, ruszyłam w stronę łazienki.
Natknęłam się na grupki znajomych, wymieniając z nimi krótkie cześć.
I gdy już miałam otworzyć drzwi do toalety, przede mną ukazał się wysoki brunet. Serce przyspieszyło, a tętno podskoczyło.

-Hej.

Głos tego mężczyzny wprawiał mnie w uniesienia.

-Hej.

Wydukałam, ledwo uspokajając oddech.

Chris przyglądał się mojej zarumienionej twarzy około pięciu minut. Czułam jak gdyby trwało to wieczność. Między nami panowało napięcie i cisza, która z pewnością wyrażała więcej niż cokolwiek innego. Patrzyłam w jego oczy i nie chciałam tego przerywać. W pewien sposób było to coś osobistego, naszego i intymnego. Te spojrzenia i brak słów, to było takie nasze.
Chłopak lekko musnął moją dłoń, wprowadzając tym zmysły w jeszcze większy obłęd i pożądanie. Wciągnęłam powietrze i zamknęłam oczy. Nie przejmowałam się tym, jaką wywoła to reakcję. Poprostu syciłam się jego bliskością i dotykiem. Gdy Otworzyłam powieki jego już nie było. A ja zostałam z moim głodem i tęsknotą. Narodzoną nadzieją i rozgrzaną miłością.

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz