Tato...

727 68 7
                                    

-Napewno wszystko w porządku? Może jednak chcesz, żebym z Tobą został? - staliśmy przed blokiem taty. Ochłonęliśmy nieco, ale Chris ciągle rozglądał się wokół aby upewnić się, że nigdzie w pobliżu nie ma Jacoba.
-Tak skarbie. Uspokój się. Tata już na nas czeka. Muszę iść a Ty wróć do domu. Prosto do domu.
-Dobrze, odezwij się wieczorem. Kocham Cię. - ucałowałam Chrisa, zapewniając go że nic złego mi nie grozi.
-A z Tobą okej? - widziałam w oczach Ari przerażenie.
-Tak poprostu, to była trochę niezręczna sytuacja. - odpowiedziała niepewnie, kierując się w stronę drugiego piętra.

-Dziękuję, że przyszłyście, i przyniosłyście coś gotowego. Mistrzem kuchni niestety nie jestem. - rozmawialiśmy podczas posiłku o wielu różnych sprawach. Dogadywaliśmy się naprawdę o niebo lepiej.
-A jak się czujesz tato? - zauważyłam u niego silne drżenie rąk. Często przystawał by nabrać powietrza i sił.
-Dobrze kochane, dobrze bo mam was. Nareszcie. - złapał nas za ręce. Widziałam, że jest szczęśliwy.
-Spokojnie tatko. Starasz się więc i my się staramy. Jak relacje z mamą? - byłam zaskoczona słowami Ari i jej tonem. Nigdy wcześniej tak się do niego nie zwracała.
-O wiele lepsze. Zdaję sobie sprawę, że nie wybaczy mi tego nigdy tak do końca, ale to jest jakiś krok. Opowiada mi o minionych latach. - pokierował wzrok na mnie. - O Twojej depresji Rose, o tym jak walczyłaś o samą siebie, po czym zdołałaś zawalczyć o rodzinę. - Był ze mnie dumny. - O Tobie Aria. Wiem, że bardzo dobrze radzisz sobie w wydawnictwie mimo młodego wieku. Starasz się pomóc mamie. Jestem pod wrażeniem tego jak zostałyście wychowane i jak dobrymi ludźmi jesteście. - podszedł do nas i mocno objął.
Marzyłam o tej chwili od wielu lat. Miałam przy sobie najbliższych. Szczęśliwych i zdrowych. Zapominałam o przeszłości.
Po dwóch godzinach pożegnałyśmy tatę i wróciłyśmy do domu.
Zdałyśmy relacje mamie pomijając bójkę w parku. Nigdy nie może się dowiedzieć o Jacobie.
Cieszyła się z takiego obrotu spraw.

Moją głowę ogarnął nawał myśli związanych z dzisiejszym dniem. Skupiłam się głównie na przemyśleniach o Jacobie i jego słowach. Wrócił tu po mnie? Najgorsza była świadomość, że nie kłamał. Naprawdę starałam się odnaleźć choćby iskrę kłamstwa. Znałam go na tyle dobrze, że potrafiłam rozgryźć jego każde zdanie. Prawda pogorszyła sprawę. Czy to możliwe że naprawdę mnie kocha? To dlaczego tak bardzo mnie zranił? Nie rozumiałam, jego postępowania. Był skomplikowany.
Nie wiem czemu czułam się winna, tej bójce. Jak mogłam do tego dopuścić? Pierwszy raz od powrotu, Jacob był naprawdę szczery i starał się ze mną pogodzić.
Ja: Przepraszam.
Zastanawiałam się nad tym czy robię dobrze. Chris byłby wściekły. Ale musiałam to zrobić.
Jacob: Zaskoczyłaś mnie. Rozumiem Chrisa. Rozumiem Ciebie. Jest ok.
Byłam w lekkim szoku odczytując tą wiadomość. Rozumiał? Nie był zły? Co się z nim działo?
Ja: Dzięki za rozmowę. Wiele wyjaśniła. Ale zakończmy to. Możemy zostać kumplami?
Nie przypuszczałabym nigdy, przenigdy że to ja o to poproszę. Ale rozmowa naprawdę wiele wniosła. Poczułam, że zmieniłam nastawienie do całej tej sytuacji.
Jacob :Czy ja dobrze widzę? Tak Rose możemy . Chcę tylko postawić sprawę jasno.
Nie wiedziałam co ma na myśli.
Ja: Czyli?
Jacob: Musisz być świadoma tego, że naprawdę Cię kochałem. I nadal coś we mnie tkwi. Nie wiem jak wyjaśnić sytuację z Arią. Miałem swoje potrzeby być może dlatego to zrobiłem. Ale naprawdę tego żałowałem. Nie ma dnia, nocy bym o tobie nie myślał, o naszej przeszłości. To co nas łączyło. Nie pisze tego by znów zamącić Ci w głowie. Piszę to po to byś w końcu mi uwierzyła. Nie zasługuje na nic więcej. Dziękuję, że pozwoliłaś mi przypomnieć sobie jakie masz wspaniałe serce. Nie odezwę się więcej. Wyjadę. Kocham Cię Rose. Naprawdę Cię kocham.

Minęło kilka dni od kiedy dostałam tą wiadomość a ja nadal nie potrafię pozbierać swoich myśli. Nie potrafiłam skupić nie na niczym innym. Czytałam to kilka razy dziennie nadal nie dowierzając w to co mi napisał. Teraz byłam pewna, że mnie kochał. Tak twierdzi. Nie zdajecie sobie sprawy z tego co to oznacza. Ogromna rewolucja. Od rozstania ciągle powtarzałam sobie, że jego uczucia nie były prawdziwe. Powtarzałam sobie, że byłam zabawką i nic dla niego nie znaczyłam. Byłam przekonana, że nie cierpi i nie tęskni. Że cała ta miłość była tylko moim wymysłem, scenariuszem, marzeniem. Teraz dotarło do mnie, że czuł to co ja. Być może nie tak intensywnie, być może widział to trochę inaczej, ale kochał. Kochał i był szczery. Czy mimo wszystko potrafię zagoić rany i uśmierzyć ból? Nie. To mimo wszystko bolało tak samo i nie zmieniało faktu, że złamał mi serce, które należało tylko do Chrisa.

-Może ta? Pasuje do moich oczu. - zaśmiałam się głośno, zmuszając tatę do pomocy w wyborze bluzki.
Byliśmy tylko we dwoje. Postanowiłam zabrać ojca na zakupy. Krążyliśmy tak dobrą godzinę.
Po wyjściu z przebieralni zauważyłam, że taty nie ma. Odłożyłam ciuchy i ruszyłam, by go odnaleźć.
Przemierzyłam kilka sklepów, bez skutku. Postanowiłam poszukać w pobliżu toalety.
Nareszcie zauważyłam postać staruszka na ławce. Wyglądał na osłabionego.
-Tato?! Stało się coś? - podbiegłam do niego, podając mu butelkę z wodą.
-Tak. Poprostu gorzej się poczułem. - mówił bardzo powoli, jak gdyby sprawiało mu to ogromny wysiłek.
Zabrałam rzeczy by wrócić do domu i odprowadzić tatę. Wiedziałam, że dzieje się coś złego. Jego zachowanie wzbudzało wątpliwości.
Wysiedliśmy na przystanku i po kilku minutach byliśmy już w mieszkaniu ojca. - Rozbierz się, zrobię ci herbaty, odpocznij. - przygotowałam kubek z saszetką mięty i usiadłam naprzeciwko.
-Powiedz co się dzieje, przecież widzę - spojrzałam mu głęboko w oczy, chciałam usłyszeć prawdę, choć bardzo się tego bałam.
-Dobrze. - westchnął głęboko upijając łyk. - Mam kłopoty z sercem. Przyjmuje leki. Moje samopoczucie często nie jest najlepsze. Ale taka jest starość.
-Jak to kłopoty z sercem? Poważne? - nie chciałam obawiać się o jego życie, przecież dopiero go odzyskałam.
-Nie wiem czy poważne, wykupuje leki a one bardzo mi pomagają. Naprawdę nie masz się o co martwić. Wszystko jest dobrze. - ścisnął moją dłoń.
Zbliżyłam się do taty po czym usiadłam mu na kolana. Był zaskoczony. Objęłam go w szyi i pocałowałam w czoło.
-Kocham cię tato.

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz