Czy jestem?

422 43 2
                                    

Do balu pozostały trzy dni. Po szkole spędzałam dużo czasu, strojąc salę. W natłoku zadań zapomniałam o tym, że od odejścia Chrisa minął już prawie miesiąc.
Do ozdób wybraliśmy kolor czarny i pomarańczowy. Balony i różnego typu zawieszki idealnie się ze sobą komponowały. Scenę dla zespołu umieściliśmy na końcu. Wzmocniliśmy oświetlenie i dodaliśmy parę atrakcji, typu stoiska z żywnością i alkoholem.
Kończąc pracę, pożegnałam się z organizatorami i ruszyłam do wyjścia.
Na dworze panował chłód. Otuliłam się szalikiem i płaszczem.
Zaskoczyła mnie postać, która nagle zakryła mi oczy.
Rozpoznałam dłonie Jacoba. Nie kontaktował się ze mną od tamtego wieczora.

-Witaj.

Mówił cicho, obserwując moją reakcję . Podejrzewał, że jestem zła za jego zachowanie i to w jaki sposób mnie potraktował. Mimo to, nie byłam wściekła, ale rozczarowana odrzuceniem i tym co powiedział.

-Chciałem przeprosić cię za to co zrobiłem. Nie powinienem.

Przerwałam mu ruchem ręki, wydobywając z siebie szczere słowa.

-Nie masz za co. Miałeś rację. Sama nie wiem czego chce i czego pragnę. Jestem egoistką. Nie zważam na wasze uczucia i ciągle krzywdzę, zawodzę dając złudne nadzieję. Wybacz. To bezsensu.

Chłopak stał jak wryty, wsłuchując się w każde wypowiadane zdanie.

-Pragnę być sama. To oczyszczenie dla mojej duszy i ciała. Przyzwyczaję się do samotności. Oswoję tęsknotę i pustkę. Serce skleję i pozwolę zacząć wszystko od początku. Od dziś.

Powiedziałam stanowczo, uświadamiając sobie, że właśnie tego potrzebuję. Nowej karty.

-Nic nie jest takie proste. Miłość, ona nie odpuszcza.

-Wiem. Ale muszę pozwolić jej przegrać. Stoczę walkę i ją wygram.

Jacob spuścił głowę na znak zrezygnowania i pozwolił na moją decyzję.

-Pójdziesz ze mną na bal? Jako znajoma?

-Nie mogę. Pójdę sama. Muszę. Przepraszam.

Uniósł dłoń i mocno ścisnął moje ramię.

-Kocham cię, wiesz o tym? I nigdy nie pozwolę byś cierpiała.

Uśmiechnęłam się szczerze, biorąc jego rękę.

-Ja ciebie też kocham.

Pocałowałam go w policzek i odeszłam.

***

Drogi tatko.

Jest mi źle. Z pewnością o tym wiesz, bo ciągle mnie obserwujesz. Chris odszedł, a Jacoba porzuciłam. Pragnę samotności od bardzo dawna. Chcę być sama. Naprawdę tato. Kocham ich, ale co z tego? Można kochać i nie być szczęśliwym. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym szła przez życie bez żadnego z nich, prawda? Chciałabym jedynie, byś ty był tu i teraz. Brakuje mi twoich mądrych rad i głosu. Bardzo cię kocham i tęsknię tatusiu.

Odłożyłam długopis i notatnik. Pogrążyłam się w rozmyślaniach, utwierdzając moje postanowienia.

***

-Muszę dopasować się kolorystycznie.

Rzekłam, przebierając kolejną z sukienek. Aria i Jack pomagali jak mogli. Nie czułam się dziwnie przebywając w jego towarzystwie. Świadomość tego, że w przeszłości łączyło go wiele z Jacobem, nie przeszkadzała mi w normalnej relacji między nami. Było minęło.

Ostatecznie postawiłam na małą czarną. Bez ramiączek, z wcięciem w dekolcie i cyrkoniach z boku zszywki. Dopasowałam pomarańczową torebeczkę i szpilki.

Opuściłam sklep z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.

***

Będąc w pokoju sama, znów pogłębiłam się w melancholii. Chcąc zająć czymś umysł, wzięłam się za sprzątanie szafy. Wyrzuciłam zbędne stare szmaty i poukładałam czyste ubrania. Bluzę Jacoba przesiąkniętą jego zapachem, schowałam w głąb.
Zbierając śmieci, natykam się na karteczkę. To ta, którą Chris podarował mi w dzień zerwania. Nie chciałam jej ponownie czytać. Nie chciałam o nim myśleć, ani wspominać. Przeszłość wyryła w mojej psychice niezmywalne ślady, te dobre jak i złe. On należał do tych dobrych. Cóż, odsuwam na bok te krwawiące rany i idę dalej.
Zapominam o malinowych ustach, silnych objęciach i szczerych rozmowach. O jego uśmiechu. Dotyku, który koił każdy ból.
Do widzenia Chris.

Zapominam również o czekoladowych oczach i ciemnych gęstych włosach. O wspólnych zdjęciach i spędzonych chwilach.
Dowidzenia Jacob.

***

Siedziałam wśród polany, sama, samiuteńka. Wołałam , krzyczałam, nadal cisza. Byłam głodna czyjejś bliskości i troski. Nikt o mnie nie mówił, nie myślał, nikt nie pragnął mego dotyku. Ale czy właśnie nie o to mi chodziło? Przestać być kochaną?
To takie złe.
Na drugim końcu ujrzałam Chrisa. Nie słyszał mnie, lecz jedyne co robił to głośno się śmiał. Nie zwracał uwagi na mój płacz. Jestem mu obojętna. Nie. Proszę.

Naprzeciwko stał Jacob. Trzymał w dłoni kwiat. Chociaż on mnie kocha.
Jednak, gdy ruszyłam w jego stronę, on cofał się i kiwał przecząco głową.

-Nie chcę.

Chłód okrył moje złamane serce. Naprawdę pozostałam sama.
Samotność prowadzi do piekła i depresji.

Przebudziłam się szybko i próbowałam przestać płakać. Koszmar był naprawdę okropny.
Tak realistyczny i prawdziwy.
Co jeśli już jestem obojętna?
Chwyciłam za telefon i wybrałam numer Chrisa, nie wachając się ni chwili dłużej.

Serce waliło mi niczym młot.

Abonent tymczasowo niedostępny.

Wyłączył komórkę? Zmienił numer?

Spanikowałam i wyszukałam kontaktu Jacoba.

Nagraj wiadomość.

Zakryłam twarz, dając upust emocjom. Cholera.

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz