You Are Alone.

730 68 5
                                    

Ostatni dzień pobytu mijał bardzo szybko. Zdążyliśmy zwiedzić park, okolice jeziora. To był naprawdę wspaniały weekend.
Razem z Chrisem postanowiliśmy przyrządzić obiad.
Zabrałam się za krojenie warzyw i doprawianie sosu. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Przerwałam czynność i sięgnęłam po urządzenie. Na wyświetlaczu pojawił się numer taty. Od czasu jego przyjazdu codziennie utrzymujemy kontakt. Dzwoni i potrafimy rozmawiać naprawdę długo.
-Tak tato? - nie pamiętam dokładnie momentu w którym przestałam, używać zwrotu "ojciec". Naprawdę się do niego zbliżyłam.
-Jutro wracasz prawda? Chciałbym byś mnie odwiedziła.
-Oczywiście. Będę popołudniu. - odparłam po chwili namysłu. Chris ciągle mi się przyglądał.
- Bardzo mi na tym zależy. Dziękuję. Kocham Cię Rose. - jego ostatnie słowa spowodowały falę ciepła, która spływała teraz po moim ciele.
-Em... Tato. Ja. Ja Ciebie też. - wydobycie tego było dość ciężkie, ale po tym jak zdałam sobie sprawę, że naprawdę to powiedziałam poczułam ulgę.
Odłożyłam telefon i nie ruszyłam się z miejsca. Stałam jak słup,wpatrując bezcelowo w ścianę przede mną.
-Wszystko w porządku? - Chris machnął dłonią by wybudzić mnie z tego stanu.
-Tak. Znaczy, nie. O boże. Chris nareszcie wszystko się układa! - nie czekając chwili dłużej uniosłam ręce i zarzuciłam się mu w objęcia.
-To znaczy?
-Tata powiedział, że mnie kocha rozumiesz? Odzyskałam go po tylu latach. Nareszcie mam tatę! - Chris ciesząc się moim szczęściem, pocałował czubek mojego nosa i mocno uścisnął.
Byłam w niebie. Nikt nie jest w stanie sprowadzić mnie teraz na ziemię. Nikt...

-To najcudowniejsza niespodzianka, od najcudowniejszego mężczyzny na świecie.
-Dla najcudowniejszej dziewczyny na ziemi. Pamiętaj jeśli tylko będzie się coś działo pisz, dzwoń. Niczego przede mną nie ukrywaj. Ignoruj Jacoba. Ja wszystko załatwię. - od czasu kiedy wyjawiłam mu prawdę, przypomina mi to milion razy w ciągu minuty.
-Oczywiście, wiem. Dziękuję za ten czas kocham Cię.
-Nawzajem mała. Pa. - podał mi torbę i pocałował na pożegnanie.

-Było perfekcyjnie! Powiedziałam mu wszystko, nie był zły, bardziej zawiedziony. Ale potem wszystko sobie wyjaśniliśmy. - opowiedziałam Ari o całym wyjeździe i każdym najmniejszym szczególe. Siedziałyśmy w salonie, rozmawiając już dobrą godzinę.
-To najważniejsze. Cieszę się, że wszystko się normuje.
-A jak tata? Nie było mnie co prawda trzy dni, ale ze mną kontakt miał cały czas. Dzwonił dzień w dzień i wczoraj, powiedział mi że mnie kocha.- widziałam jak Aria wzdryga się na moje ostatnie zdanie. Wiedziałam, że ona nigdy w pełni nie wybaczy ojcu, tego jak postąpił.
-Był tu codziennie. Rozmawiał z mamą, między nimi chyba jest już okej.
-Naprawdę się stara. Wierzę, że chce coś naprawić.
-Może. Nie wiem. - nie chciała prowadzić rozmów związanych z tatą.
-Każdy zasługuje na drugą szansę. Nie uważasz? - ja jej tą szansę dałam. Mimo że naprawdę mnie zraniła. Ojciec też na to zasługiwał. Twarz Ari zbladła i zrozumiała sens jaki chciałam jej przekazać.
-Wiem, masz rację. Postaram się. Tak jak on.
-Wspaniale, dziś po południu mamy go odwiedzić.
Chciałam, by wszystko potoczyło się po mojej myśli. Każdej małej, dużej istocie tego wszechświata należy się choć odrobina światełka.

W centrum miasta życie toczyło się innym tempem niż poza nim. Ludzie biegną, klną, nie zwracając uwagi na bezdomnych. Dążą do celu, który chcą osiągnąć mimo wszystko. To było przykre.
-Może pójdę do galerii kupić coś gotowego? Tata raczej nie ugotował obiadu. - po naszej rozmowie, zauważyłam całkowitą zmianę podejścia Ari do całej tej sytuacji. Osiągnęłam to co chciałam.
Postanowiłam usiąść na ławce w parku by poczekać na starszą siostrę. Obserwowałam ptaka, który szybował gdzieś wysoko nad drzewami. Przyglądałam się parze starców, trzymających się za ręce. To było piękne. Miłość poprowadziła ich do wspólnego końca.
Moją zadumę, przerwał męski głos.
-Na co tak wyczekujesz? - Głos Jacoba rozpoznałabym wszędzie.
-Z pewnością nie na Ciebie. - zgodnie za radą Chrisa, pospiesznie wysłałam mu wiadomość. Nie wiedziałam czy robię dobrze. Zdaję sobie sprawę, że będzie gotów przyjechać tu i teraz.
-Spokojnie, chce normalnie porozmawiać. - jego ton był spokojny. Odczułam, że naprawdę nie ma żadnych złych zamiarów.
-Śledzisz mnie?
-Nie. Rose nie jestem twoim prześladowcą, zrozum. - był szczery. Pragnęłam zadać mu jedno pytanie, które dręczyło mnie od początku. Teraz albo nigdy.
-Dlaczego wróciłeś Jacob? Proszę powiedz, dlaczego chcesz zburzyć wszystko co zdołałam odbudować? - chciałam ujrzeć w jego oczach prawdę.
- Wróciłem, bo zrozumiałem jak duży błąd popełniłem. Wróciłem na własną rękę i odpowiedzialność. Zostawiłem tam nic by wrócić tu po moje wszystko. - myślałam że dostrzegę jakąkolwiek oznakę, że kłamie. Nie dostrzegłam nic. Nie chciałam wierzyć w jego słowa. Nie chciałam wierzyć, że naprawdę mnie kochał, nie teraz.
- Jak możesz? - zamknęłam teraz moje myśli w szczelnym ciemnym pomieszczeniu, by się nie wydobyły, by nie psuły już niczego.
-Jak mogę chcieć odzyskać moją miłość? Poprostu. Nie potrafiłem bez Ciebie żyć Rose. Zrobiłem wiele złego, ale nadal trzymam Cie głęboko w sobie i nie pozwolę odejść. - po jego słowach, które były naprawdę szczere, objęło mnie nieznane uczucie. Zrozumienie?
Rozmowę przerwał nam Chris. Wiedziałam, że się tu zjawi. Ogarnęło mnie poczucie winy. Jacob teraz naprawdę nie zrobił nic złego, starał się wyjaśnić przyczynę powrotu i wierzyłam w jego intencje mimo moich sprzecznych odczuć.
-Co tu kurwa robisz?! - Chris szybko chwycił Jacoba za bluzę, szarpiąc go w każdą z możliwych stron.
-A kurwa nie widzisz?! Rozmawiam z Rose. - Jacob oderwał się z jego uścisku.
-Nigdy więcej się do niej nie zbliżaj, rozumiesz? Nigdy kurwa więcej. - pogroził mu palcem, poprawiając swoje ubrania.
-Niczego mi nie zabronisz frajerze. - oczy Chrisa płonęły z wściekłości. Zacisnął dłoń i wymierzył mu silny cios w twarz. Jacob odpowiedział tym samym ruchem. Spanikowałam, podbiegłam by ich rozdzielić. Obok zjawiła się Aria. Dzięki Bogu!
-Co tu się dzieje?! - Aria szybko chwyciła Jacoba za kaptur, odciągając go od Chrisa.
Wiedziałam, że nie chciała się z nim mierzyć.
-Nic. - swój wzrok skierował na mnie. Czułam nierówny oddech Chrisa.
-Koniec tego. Koniec tej całej chorej sytuacji. - powiedziałam stanowczo, obserwując każdego z uczestników.
-Czego koniec Rose? Miłości? Dobrze wiesz że nigdy nie przestaniesz mnie kochać, tak jak ja Ciebie. - byłam zaskoczona słowami Jacoba. Podeszłam do niego blisko i uderzyłam go w policzek.
-Jak śmiesz? Mojej miłości do ciebie dawno nie ma! - wróciłam do Chrisa by mocno się w niego wtulić. Nie wmówi mi tego, nie. Nie wmówi mi, że nadal go kocham.
-Spokojnie Rose. Chodźmy stąd. Tata czeka. - poczułam na swoim ramieniu dłoń Ari która próbowała uciec stąd jak najdalej.
Zabrałam torebkę i odeszliśmy. Oddalaliśmy się a Jacob nadal stał bacznie mnie obserwując. Pozostał tam sam. Sam zagubiony, samotny, zraniony?

UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz