Dziękuję ANIELE

415 51 7
                                    

Za pół godziny mieliśmy poznać faceta Ari. Mama była podekscytowana i starała się, by wszystko wyglądało perfekcyjnie.
Aria biegała w koło, cała w skowronkach.
Ja pragnęłam ujrzeć szczęście mojej siostry i dzielić z nią te wspaniałe chwile.

***

- A jak poznałeś się z naszą córką Jack?

Mama męczyła Jacka już od kilkunastu minut.

Jack jest miłym, sympatycznym, inteligentym i przystojnym mężczyzną. A co najważniejsze, cholernie zakochany w mojej siostrze.
Siedzą blisko siebie, trzymając się za ręce. Wpatrują głęboko w oczy i okazują uczucie na każdym kroku.
To wywoływało dziwne przygnębienie gdzieś w głębi mnie.
Zazdrość? Świadomość tego, że ona czuje teraz to co ja straciłam?
Spełnioną miłość, tylko jego oczy i nic poza nimi?
Troskę i bezpieczeństwo?
Przecież jest Jacob,prawda?
Ale podjęłam decyzję, ranię każdego z nich. Nie mogę.
Narasta ten ból z kolejną chwilą.
Nie wytrzymam.

-Przepraszam, muszę się przewietrzyć.

Rzuciłam, szybko wychodząc z domu.

Spojrzałam w bezchmurne niebo.

-Tato, nie mam już siły.

Moją twarz pokryły miliony gorzkich łez. Za tonęłam w ich cierpieniu i żalu.

Co mam robić? Jak postąpić?

W mojej głowie zrodziła się myśl.
Nie zwlekając, zaczęłam biec.
Biegłam, biegłam i biegłam, nie łapiąc tchu.

***
Stałam przed mieszkaniem Chrisa.
Coś mnie tu przyprowadziło, jakaś siła.
Miłość?
Nadzieja?

Niepewnie zapukałam do drzwi. Serce łomotało mi niezmiernie szybko. Dłonie drżały, a ciało oblewały zimne dreszcze.

Po chwili w progu zjawił się Chris.
Wyglądał na zaskoczonego, zatrzymałam oddech.

-H-ej.

Wydukałam nieśmiało. W zasadzie nie wiedziałam jak wyjaśnić to, że stoję w progu jego mieszkania, bez zapowiedzi, jak gdyby nigdy nic.

-Ja...

Doznałam szoku, gdy na korytarzu dostrzegłam drobną brunetkę.
Kolejny ucisk, kolejny ból.
Co ja sobie wyobrażałam?!
Pojawię się a on porwie mnie w swoje ramiona, mówiąc, że zapomina o wszystkim?
Jestem kretynką.

-Ja nie potrzebnie przyszłam, przepraszam.

Odwróciłam się i uciekłam. Nie zatrzymywałam ani na chwilę.
Wydałam z siebie szaleńczy szloch.

Jestem skończoną kretynką!

Łudziłam się. Po tym jak bardzo go zraniłam. To oczywiste, że pragnie poznać kogoś innego, by wypełnić tę pustkę. Kogoś kto zasługuje na jego dobro i miłość.

Poczułam silne objęcie w talii.

-Poczekaj Rose.

Nie mogłam oddychać, płacz i bieg odebrał mi resztki powietrza.
Słabłam a dłonie Chrisa podtrzymywały upadające ciało.

-Usiądź tu.

Zaprowadził mnie na ławkę, siadając obok.

-To nie tak Rose.

Przyłożyłam palce do jego ust.

-Ci... Nie tłumacz mi się. Rozpoczynasz swoje życie na nowo. Zbyt głęboko cię zraniłam. Masz prawo do tego, by poznać dziewczynę i oddać jej swoje anielskie serce. Ja na to nie zasługiwałam. Otocz ją tym, co kiedyś podarowałeś mnie.

Chris zamilkł, wpatrując się w moje oczy.

Zebrałam siły i wstałam.

-Dziękuję za to, że nauczyłeś mnie kochać na nowo.

-Proszę Rose.

Nie spoglądając na anielską twarz, szłam, zatracając się w przepaść, która ogarnęła moje ciało, duszę i serce.
Straciłam nadzieję.
Wszystko odeszło wraz z nim.

***

Jacob zaparzył mi herbaty i otulił kocem zmarznięte ramiona.

-Dziękuję Jacob.

Nie chciałam wracać do domu.

-Czemu jesteś taka roztrzęsiona? Stało się coś?

Pokręciłam przecząco głową.

-Przytul mnie.

Potrzebowałam tego. W tej chwili. W tym momencie.
Bliskości czekoladowych oczu.

Jacob rzucił wszystko i podszedł blisko.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.

Objął mocno, wtulając twarz w moją szyję.
Rozkoszowałam się jego zapachem.

Głaskał moje policzki, kołysając nasze ciała w rytm cichej melodii.

Głębiłam swoje roztargnione myśli. Straciłam go, na zawsze. Straciłam Anioła.

Jacob chwycił mój podbródek i złożył słodki pocałunek.
Nie oparłam się, lecz brnęłam dalej.
Syciłam zmysły, uciekając choć na chwilę do upragnionego raju.
Moja druga wspaniała miłość.
Jestem tak zmęczona...

-Kocham cię. -szepnął, otulając serce odrobiną ciepła.




UpadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz