Wtorek. Kolejny dzień w nowym środowisku. Kiedy tu jechałam byłam pewna, że po takim czasie jaki tu jestem dawno wzięłabym autobus i wróciła na stare śmieci, ale jak narazie jest naprawdę dobrze. Właśnie już w pełni ubrana i ogarnięta jem swoją owsiankę z malinami, która jest po prostu pyszna i zaraz wychodzę do szkoły. Dzisiaj jestem jednak zmuszona iść sama, bo Mia ma jakiś konkurs i musiała wyjść dużo wcześniej.
- Wychodzę !
Kiedy byłam już kawałek od domu ktoś zakrył mi oczy przez co lekko pisnęłam. Gdy odwróciłam głowę okazało się, że był to Mike.
- Matko jaką miałaś śmieszną minę hahah.
-Ej to nie jest śmieszne ! Każdy by tak chyba zareagował jakby nagle ktoś go pociągnął i zgasłoby mu światło.
- Ja na przykład nie haha
Jakie on ma cudowne dołeczki ugh
- Co tak dzisiaj sama zmierzasz ?
- Mia ma jakiś konkurs i tak wyszło.
- Aaaa on jest chyba z chemii no nie ?
- Nie mam pojęcia haha.
- A właśnie ! -chyba sobie coś przypomniał - Będziesz chodzić na te zajęcia z siatki ?
- Hmm jeszcze nie wiem jak z czasem ale chyba tak.
I przegadaliśmy tak całą drogę do szkoły. Niby zwykła rozmowa, ale chyba powoli łapiemy dobry kontakt.
- Co masz pierwsze ?
- Biologię, a ty ?
-Też, to możemy iść, bo została minuta do dzwonka.
- Okey
Kiedy dotarliśmy pod klasę akurat zabrzmiał dzwonek i weszliśmy do klasy. Co dziwne w tej szkole nauczyciele przed dzwonkiem siedzą w klasach i nie ma mowy o spóźnieniu, chociaż są wyjątki.
Po kilku lekcjach był czas na lunch. Gdy weszłam na stołówkę i wzięłam na swoją tacę sałatkę, chyba grecką i wodę koło mnie pojawił się Mike, który zaproponował mi żebym usiadła z nim i jego znajomymi przy stole. Jednak gdy tam szłam napotkałam na sobie wzrok paczki Mii, co mnie trochę zdezorientowało, więc uśmiechnęłam się i pomachałam im po czym usiadłam ze szkolną drużyną koszykarską, której kapitanem jest Max. Wysoki, jasny brunet, który aktualnie patrzy na mnie tak intensywnie, że odwracam od niego wzrok. Są tu jeszcze dwie dziewczyny Patricka oraz Toma. Są chilwiderkami i szczerze mówiąc to jestem aż zaskoczona jakie są miłe, bo z reguły to jest chyba na odwrót, a one bardzo ciepło mnie powitały w tym gronie, chociaż nie wiem jak to dalej pójdzie.Przy stole siedzieli jeszcze Gabriel i Ed, który tak każe na siebie mówić, ponieważ nie znosi imienia Edward. Coś mi się wydaje, że kojarzą go ze Zmierzchem. On również jest wysokim ciemnym blondynem, dość bladym i dobrze zbudowanym, chyba jak każdy tu. Ale to właśnie dzięki tej dwójce chłopaków czuję się tu w miarę swobodnie, bo caaaaały czas wszystkich rozśmieszają, mają naprawdę cudowne poczucie humoru i nawet z daleka można zaobserwować, że są bardzo zżyci. Jedyną osobą, która ani razu się nie uśmiechnęła od kiedy tu jestem jest Max, ale staram nie zwracać na to uwagi.
Kiedy ogłoszony został koniec przerwy obiadowej wszyscy się podnieśli a dziewczyny przytuliły mnie na odchodne. Widząc kilka metrów przed sobą Olivię podbiegłam do niej i przywitałam się normalnie.- Co tam ?
-Nic się od wczoraj nie zmieniło, a co się stało, że usiadłaś z drużyną koszykarską ? Max chyba nie był zadowolony haha
- No, nie był, ale usiadłam tam, bo złapałam jakiegoś rodzaju dobry kontakt z Mike'iem .
-Aaaaa chyba rozumiem co tu się dzieje, lecisz na niego ?
-Co ? Niee. Wydaje mi się że możemy się zaprzyjaźnić i tyle. Dobra spadam na matmę, paa !
- Do później !
CZYTASZ
Bad Boy [Poprawki]
Novela JuvenilOpowiadanie jest w trakcie poprawek, dlatego fabuła nie jest spójna ! Opowieść toczy się w Miami do którego przeprowadziła się Kate White z siostrą, mamą oraz psem. Od samego początku dziewczyna poznaje nowe osoby i wydaje jej się, że odrazu się zak...