Rozdział 25

919 67 12
                                    

Filip przyszedł do mojego pokoju i zaczął mnie pocieszać. Nie płakałam, ale było mi głupio przez to co się stało.

- Przykro mi, że musiałeś to widzieć... Znowu - powiedziałam mechanicznie, jak robot.

- Nie przejmuj się nią, jest po prostu zazdrosna że udało Ci się - pocieszał mnie.

- Ale ma rację - Zaczęłam. - W pewnym sensie - dodałam zaraz. - Dlaczego to wszystko jest takie do dupy - skomentowałam kładąc się na łóżku i patrząc w sufit.

Filip położył się obok mnie w ten sam sposób.

- Nie jest tak źle, masz jeszcze mnie - zaśmiał się.

Przekręciłam się tak, że leżałam teraz oparta o tors chłopaka. Przytuliłam się do niego i chwile tak zostaliśmy.

- Może pojedziemy teraz na chwilę do mnie - zaproponował. - Później wrócimy, żeby razem pójść na cmentarz z twoimi rodzicami.

- Chyba możemy tak zrobić - powiedziałam szczęśliwa.

Wzięłam ze sobą torebkę i zeszliśmy na dół.

- Jedziemy do Filipa, ponieważ jego rodzice dzwonili i chcą żebyśmy teraz przyjechali - Powiedziałam ubierając przy tym kurtkę i buty.

- A wrócicie koło 19/18? - Spytała z troską mama - wtedy patrzą idziemy na cmentarz.

- Okey, będziemy - powiedziałam uśmiechnięta. - To pa.

- Do widzenia - powiedział Filip szybko, bo ciągnęłam go za rękę, żebyśmy szybko wyszli.

Do domu chłopaka dojechaliśmy samochodem. Nie mieszka daleko, ale przyjechał samochodem, więc nie chciał go zostawić. Później już nie będziemy jechać, tylko przejdziemy się.

- Ale wiesz, że nie ma nikogo w domu - Spytał ze znaczącym uśmieszekiem Fifi.

- Miałam taką nadzieję - mówiąc to zaczęłam czułe całować chloapaka. On odwzajemnił go z jeszcze większą czułością. Po chwili byliśmy już w jego sypialni. Wreszcie nikt nam nie przeszkadzał.

Na tyle stać MadziKa... Przykro mi :>

Love song || MasterczułekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz