Rozdział 46

946 65 11
                                    

Ledwo otworzyłam oczy. Miałam wrażenie jakbym zakleiła je klejem. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy czasem nie doklejałam jakiś sztucznych rzęs i zapomniałam je wieczorem zdjąć. Jednak ta opcja odpada, bo rzęsy doklejałam tylko wtedy gdy była to konieczność występu.

Na wspomnienia wczorajszego dnia zabolała mnie głowa. No tak, jest u mnie Sara i wczoraj wypiłyśmy za dużo wina.

Wyszłam z sypialni i zobaczyłam przyjaciółkę śpiącą na kanapie w salonie oraz dużo porozrzucanych śmieci. Znalazło się pudełko po pizzy. Opakowania po ciastkach.

Nie chciałam obudzić Sary, więc jak najciszej przeszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Gdy skończyłam tę przyjemność ubrałam się i wzięłam za robienie śniadania.

Jak najciszej otwierałam szafki oraz lodówkę i robiłam kanapki. Nie mam siły na przygotowanie naleśników, które wczoraj planowałam. Zresztą jadłam je ostatnio z Dezym.

No właśnie - Dezydery Skowron. Musze dzisiaj, albo jutro z nim porozmawiać. Ewentualnie pojutrze... Za tydzień...

- Ohh Mery ogarnij się - powiedziałam sama do siebie.

- Gadanie samej do siebie nie wróży nic dobrego - usłyszałam głos przyjaciółki zza kanapy.

- Już się wyspałaś? - Zaśmiałam się.

- Nie zmieniaj tematu - upomniała mnie. - O czym tak myślałaś, że poprawiałaś samą siebie? - Mówiła zaspanym głosem.

- O naszej wczorajszej rozmowie i o tym że muszę jak najszybciej z nim pogadać - Westchnęłam.

- Od jednego pocałunku się nie umiera, więc nie ma czym aż tak się przejmować. No chyba, że któreś z was ma toksyczną ślinę, jak to było w jakimś komiksie - śmiała się.

- Podobny tekst mówiłaś wczoraj - przypomniałam.

- Z wczoraj pamiętam tylko naszą rozmowę oraz moent w którym wyciągnęłaś wino. No jeszcze jeden, jak ja wyciągnęłam moje trzy lampki wina z torby - opowiadała.

- Właśnie zastanawiałam się skąd tyle tych butelek obok stołu i ten ból głowy - złapałam się za czoło.

- Wiesz, ja zawsze jestem dobrze przygotowana na babski wieczór, a wczorajszy był naprawdę ważny - tłumaczyła zawzięcie.

- Dzięki że przyjechałaś.

- Na mnie zawsze możesz liczy - wstała z Kanapy, przyszła do mnie i mocno przytuliła. - Ale z DZISIEJSZĄ rozmową - podkreśliła przedostatnie słowo - musisz sobie SAMA poradzić.

- Spokojnie, jakoś będzie - uśmiechnęłam się smutno.

- Która w ogóle jest godzina - ocknęła się Sara.

- Hmm - popatrzyłam na zegarek - 14. No to sobie pospałyśmy - Zaśmiałam się. - Zdążymy jeszcze dzisiaj wpaść do kina, zanim odjedziesz - zaproponowałam.

- Jestem za! Mogę nawet zostać dłużej i wracać w nocy. Przyjechałam swoim samochodem, więc luzik.

Skończyłam przygotowywanie kanapek i zabrałyśmy się do jedzenia. Trochę po plotkowałyśmy. Jeszcze przed wyjazdem Sara zdążyła wziąć prysznic i zrobić sobie mocny makijaż, bo jak to ona twierdzi:

- Nigdy nie wiadomo kiedy spotka się jakieś ciacho - mrugnęła jednym okiem.

Zaśmiałam się tylko i wyszłyśmy do kina.

Taki luźniejszy rozdział (wcale nie przeciągam do rozmowy z Dezym, której chyba bardziej się boje niż Mery :3).

Ehh zabalowały jak na jakimś wieczorze panieńskim 😂😂

Kamisamamira.blogspot.com

Love song || MasterczułekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz