Rozdział 26

969 76 11
                                    

- No chodź - Mówiłam ciągnąć Filipa na cmentarz.

- Widzę że jesteś nieźle pobudzona - zaśmiał się. Próbował dorównać mi kroku. Pierwszy raz z taką radością szłam na cmentarz. - Może masz ochotę na drugą rundkę? - Poruszył znacząco brwiami.

- Może wieczorem, gdy już wrócimy - zaśmiałam się i pocałowałam go szybko w policzek.

Gdy doszliśmy, tak jak umówiliśmy się z rodzicami - wszyscy czekali przed bramką na nas. Teraz już ruszyliśmy prosto na cmentarz.

Kocham cmentarz, gdy jest noc i świecą się znicze. Tak pięknie to widać. Szłam rozglądając się na boki. Fifik pilnował mnie jak dziecka, żebym nie weszła w jakieś drzewo, albo grób.

Doszliśmy do ich grobu... Do grobu babci i dziadka. Nie pamiętam kiedy zmarł ojciec mojej mamy, ale ze śmiercią babci pogodziłam się dopiero niedawno, mimo że jej pogrzeb był już dobrych kilka lat temu... Zawsze mnie wspierała, nawet gdy były to moje nie realne marzenia, albo gdy wpakowałam się w to gówno.

Zapaliłam znicz i pmodliłam się. Wszyscy zrobiliśmy to samo, po czym poszliśmy dalej. Odeszliśmy wszystkie groby bliskich i zaczęliśmy kierować się w stronę domu.

Pogoda była piękna, mimo że jest 1 listopada i jest ciemno, to nie ma chmur, tylko czyste gwiaździste niebo.

- Wiesz co, ciągle jestem zmęczona po wczorajszym i chyba dzisiaj już sobie odpuszczę - Powiedziałam do chloapaka.

Był trochę zawiedziony, ale zrozumiał mnie i nie nalegał żebym spała u niego.

Gdy już chłopak poszedł w stronę swojego domu ja szybko przebrałam się w wygodne i zarazem ciepłe leginsy, tunikę i do tego moją dżinsową kurtkę oraz adidasy. Tak wyszłam z domu. Niestey nie przywiozłam z Łodzi deski, więc szłam na piechotę.

Gdy doszłam do mojego Półmostu usiadłam na ostatnich deskach i podziwiałam raz gwiazdy, a raz ich odbicie w jeziorze.

Moją chwile przerwał masaż tyłka, a dokładnie wibracje w telefonie. Zanim włączył się dzwonek odebrałam telefon nie patrząc kto dzwoni.

- Halo?

- Hejj Meryś - Mówił Dezy, jakby był pijany.

- No cześć co tam? - Spytałam rozbawiona.

- A wiesz... Nagrywaliśmy i ogólnie to... - Przerwał na chwile, żeby pomyśleć. - No, będziemy mieć dziecko - mega pijany?

- Uwaga Masterczułek na haju - zaśmiałam się. - Radzę zmienić dilera - żartowałam, choć nie był to dla mnie przyjemny temat do żartów.

- Jestem poważny...

- Ta wiem. Poważnie pijany - dokończyłam. - No może też stuknięty, ale taka już twoja natura - śmiałam się z niego.

- No wiesz co jesteś nie miała - powiedział jak dziecko.

- Dla ciebie? Zawsze - Również starałam się zabrzmieć słodko. W tym momencie zaczęłam słyszeć śmiech kilku osób. - Czyżby nagrywki jeszcze trwają - zaśmiałam się.

- Yup i właśnie miałem Cię wkręcić - pochwalił się. Już mówił normalnym głosem.

- Coś Ci nie wyszło - Uśmiechnęłam się do siebie.

- Nie było tak źle.

- Ta pocieszaj się... Jestem dobrą przyjaciółką, więc nie będę na razie wprowadzała Cię z błędu.

- Haha, ona jest świetna! - Słyszałam głos Floriana.

- Elo Flo - przywitałam się. - Jest ktoś jeszcze kogo może nie znam?

- No za dużo by przedstawiać tak przez telefon - Powiedział Czułek, gdy Flo chciał się wtrącić. - Ale Ekipa jest cały tydzień, więc mogłabyś ich jeszcze poznać! Może wpadniesz do nas na jeden, góra dwa dni?

- A ty nie mogłeś czasem po trzech dniach wracać do Łodzi? - Spytałam ciekawa.

- Możesz przyjechać pojutrze do nas na imprezę, a później razem wrócimy do Łodzi - namawiał.

- Brzmi ciekawie, ale muszę odmówić. Chce spędzić ten czas w domu.

- No dobra, kiedy indziej poznasz ekipę.

To spotkanie mogło by być idealnym pretekstem, żeby nie jechać do ciotki za dwa dni, na jej urodziny. Jednak nie chce tak szybko wracać... Już i tak mało widzę się wszystkimi znajomymi.

Zmieniliśmy jeszcze dwa słowa, ale zaraz Dezy musiał kończyć, bo ciągle nagrywał, a kończyła mu się bateria w lustrzance. Słyszałam tylko jakieś śmiechy w tle i juz koniec.

Równe 600 słów xD

Love song || MasterczułekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz