Rozdział 28

901 65 4
                                    

Przepraszam, ale w 24 rozdziale zrobiłam błąd i kuzynka Mery ma na imię Sylwia, a nie Sara... Chyba myślałam z kim shipować Sarę gdy pisałam tamten moment XD Już zapraszam do dalszego czytania :3

To jest piekło. Czuje na sobie wzrok zirytowanej ciotki. Gdyby tego było mało, dzisiaj nie ma ze mną Filipa, więc muszę siedzieć obok Sylwi. Ta dziewczyna mnie irytuje. Jak można siedzieć przy stole z gośćmi i sprawdzać instagrama pod stołem.

Wyłączyłam się całkowicie, żeby już nie słuchać ciotki, która opowiada jaka to jej córka nie jest. myślałam o mojej przyszłości. Ciotka ci chwile wspomina jak "zawiodła się na mnie". Boi się że osiągnę więcej niż jej Sylwia. Zaczyna mnie to coraz bardziej irytować i denerwować. Nawet nie słuchając co mówi myślę o tym...

Koniec.

Wróćmy myślami do teatru...

Jak na zawołanie zadzwonił mój telefon.

- Przepraszam na chwilę - powiedziałam i wstałam od stołu, po czym szybko odebrałam. - Halo? - Mówiąc to wyszłam z salonu i ruszyłam w stronę kuchni.

- Witam Mario - Usłyszałam głos sekretarki z teatru. - Przykro mi to mówić, ale mamy ważny spektakl na rządanie za trzy dni i przydało by się żebyś przejechała jutro, ewentualnie po jutrze... Bardzo jesteś potrzebna. No chyba że tak jak większość pracowników jesteś gdzieś za granicą i nie możesz przyjechać - można było wyczuć irytację gdy wypowiadała ostatnie zdanie.

- Cóż, miałam kilka planów, ale nie jest to aż tak ważne... Będę, tylko najwcześniej jutro wieczorem, bo jestem w Gdyni - powiedziałam szczerze. Musze dbać o pracę. Bardzo mi na niej zależy.

- W takim razie przyjdź pojutrze na 9 rano.

- Dobrze, będę - odpowiedziałam spokojnie.

- To wszystko, dobranoc - pożegnała się.

- Dobranoc - zakończyłam rozmowę.

Wróciłam do salonu.

- Moja szefowa dzwoniła - Oznajmiłam. - Już jutro musze wracać do łodzi - trochę posmutniałam.

Nie obyło się bez komentarza cioci, jednak kompletnie to zignorowałam. Dalsza część spotkania nie różniła się od wcześniejszego czasu.

Gdy wróciliśmy do domu było już ciemno, jednak postanowiłam jeszcze ostatni raz przejść się na Półmost. Powiedziałam chwilę tam. Patrzyłam na pełnię księżyca, którą kocham bardziej niż gwiazdy. Księżyc jest taki tajemniczy i to wszystko daje taki klimat.

Nie wiem ile tal siedziałam, ale gdy wróciłam wszyscy już spali. Ja jeszcze po cichu przebrałam się i spakowałam rzeczy, które miałam na wierzchu do walizki. Nie rozpakowałam się całkowicie, więc teraz szybko zabrałam te rzeczy, żeby jutro rano być juz gotowa.

Przebrałam się i nastawiłam budzik na 5. Pociąg miałam o 6...

Krótko trochę, ale jeszcze będzie się działo ;)

Love song || MasterczułekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz