Rozdział 72

818 53 24
                                    

Dzisiaj walentynki. Film jest już na YouTube, ale niepubliczny. Powinien automatycznie się opublikować o 16. My z Mery właśnie jedziemy do Gdańska na koncert Margaret i spotkanie z widzami organizowanie przez Coca Cole.

- Nie boisz się pierwszej konfrontacji z moimi widzami - zapytałem żartobliwie Mery, która siedziała uroczo oparta o szybę. Chwilę zerknąłem na nią, jednak zaraz się odwróciłem dalej skupiony na drodze.

- A mam się bać? - spytała trochę zaspana. - Nie wiem - odparła po chwili ciszy.

- Wiesz, akurat trochę moja popularność spadła, gdy nie dodawałem sporo czasu filmów, dlatego myślę że bardziej rzucą się na innych niż na mnie - powiedziałem trochę ze wstydem w głosie. Nie chce nikogo zawieść, ale też coś robić na siłę. Studia wymagają ode mnie większej uwagi niż by się mogło wydawać.

- Mam rozumieć, że nie muszę się martwić o swoje życie - powiedziała wpatrując się we mnie. Usiadła prosto.

- W przypadku ataku zazdrosny widzek zawsze stanę w twojej obronie - mówiłem poważnie, choć zabrzmiało to żartobliwie.

- Czyli nie muszę się niczego obawiać? - Spytała z uśmiechem, aczkolwiek nie śmiała się. Również mówiła poważnie.

- Wątpisz w moją obronę? - uniosłem brwi.

- Gdzież bym śmiała - powiedziała składając szybki pocałunek na moim policzku.

- Trochę głupio mi pytać - zmieniłem niepewnie temat - ale w sumie nigdy nie pytałem ile masz lat - zaśmiałem się z siebie, bo jakoś nam obojgu umknął ten temat.

- A ma to jakieś znaczenie? - Uśmiechała się rozbawiona.

- Zależy jak na to patrzeć. Wiesz, chciałbym wiedzieć kiedy moja dziewczyna ma urodziny - popatrzyłem na zamyśloną Mery.

- W maju, dokładnie 25 maja kończę dwadzieścia dwa lata - mówiła patrząc na mnie. - a ty?

- No to proszę panią ja dopiero w sierpniu kończę 20 - uśmiechnąłem się.

- Mój słodziaku - zaśmiała się i złapała mnie za policzki jak to robią starsze pannie małym dziecią.

- Ejj aż tak młody nie jestem - zaprotestowałem. - Zresztą maleńka i tak mi nie dorównasz - mówiłem z wyższością, bo jakby nie patrzeć Merytoryczne ledwo sięga mi wzrostem do ramion.

- To nie było miłe - powiedziała jak małe obrażone dziecko.

- No dobrze, już dobrze kruszynko - zaśmiałem się bardziej skupiając na drodze.

- To już uznam za komplement - odparła zadowolona.

- Wiesz, mam jeszcze jedno pytanie, coś co mnie mega ciekawi - spytałem z nadzieją, że mi odpowie, bo w sumie to też jest głupie.

- Śmiało kochanie - zaśmiała się otwarcie.

- Jaki masz kolor włosów - wreszcie rozwiąże zagadkę zawsze innego odcienia włosów Mery.

Przez chwile się zawahała i widziałem jak jej policzki robią się różowe.

- Rude - szepnęła ledwo słyszalnie z nikłym uśmiechem.

- Rude? - Spytałem dla pewności. Kiwnęła na potwierdzenie głową.

- Już zaczynam mieć spore odrosty, więc niedługo musze iść do fryzjera.

- A nie mogą zostać jakie są? - trochę egoistycznie z mojej strony, ale bardzo chciałbym zobaczyć jej naturalny kolor. Zrozumiem jeżeli się nie zgodzi...

- Jeżeli nie będziesz się śmiać jak będę mieć trochę czerwono-rude a trochę czarne - prychnęła rozbawiona moim pytaniem.

- Dla mnie jesteś idealna nawet z takim oryginalnym kolorem - powiedziałem poważnie.

- Słodziak - skomentowała na co obydwoje się zaśmialiśmy.

Droga minęła nam bardzo szybko. Cały czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy, a później jeszcze śpiewaliśmy. Jest mi z nią tak dobrze.

Może jednak ta akcja z koncertem troszeczkę się przedłuży xD

Trudno mi myśleć o zakończeniu...

Ale nie że specjalnie przedłużam, tylko fajną akcje wymyśliłam :3

A teraz już się żegnam i idę w góry!!!

MadziK

Kamisamamira.blogspot.com

Love song || MasterczułekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz