Rozdział 71

877 56 10
                                    

- Wyszło! - Krzyknęła Mery i rzuciła się mi na szyję, a ja złapałem ją i mocno przytuliłem. Po kilku nieudanych nagraniach wreszcie udało nam się zaśpiewać całą piosenkę bezbłędnie.

- No dobra Misia, bo mnie udusisz - zaśmiałem się. Staliśmy tak chwile wtuleni w siebie. Chwilę, która dla mnie mogłaby trwać wiecznie przerwał telefon Mery.

- Halo... - Oderwała się ode mnie i odebrała. Patrzyłem uważnie na jej skupioną twarz. - Tak... Tak... Dobrze... - Mówiała spokojnie. - Do widzenia - pożegnała się i odłożył telefon na biurko. - Musze iść do teatru. Nagła sprawa, bo Anka, która miała dzisiaj swoją zmianę jeżeli chodzi o sprzątanie itd miała wypadek w rodzinie i musze ją zastąpić. Prawdopodobnie wrócę w nocy, więc nie czekaj na mnie - posmutniałem trochę, ale przynajmniej nie będę miał poczucia winy że zamiast poświęcić wolny czas ukochane będę montować filmik.

- Raczej będę montował do nocy, jeżeli nie do rana, więc myślę że zdążysz wrócić - powiedziłem z uśmiechem. Zbliżyłem się i pocałowałem namiętnie Mery. - Powodzenia.

- Tobie też - zaśmiała się i szybko wyszła z pokoju. Słyszałem jak zabierała ciuchy i wychodząc żegnała się. - No to Dezy bierz się do pracy - powiedziłem sam do siebie, żeby dodać sobie otuchy. Już tak przyzwyczaiłem się do obecności Marii, że chwila bez niej jest jak pustka. Taki czas oderwany od prawdziwego świata, gdzie wszystko jest bez wyrazu i emocji. Chociaż patrząc teraz na ekran i słuchając głosu ukochanej czuje jakby była tu ze mną.

Przegrałem wszystko z lustrzanki do komputera i odtworzyłem w programie do montowania. Wyciołem te ważniejsze nieudane próby, a w tej najlepszej wersji poprawiłem synchronizację głosu z obrazem. Dodałem podkład, ponieważ nagrywaliśmy w moich ulubionych słuchawkach. Dlaczego ulubione? Bo są jakby dla par, mają przełącznik żeby za jednym razem podłączyć dwie pary. (MadziK trochę nie wie jak wytłumaczyć). Po pierwsze surowej wersji zaczęłem bawić się efektami. Odzieliłem jeszcze początkową i końcową scenę z Timonem i Pumbą.

Zacząłem bawić się animacją i dodałem jakieś drzewa i coś związanego z zielenią, a w bardziej romantycznych momentach dodałem serca i amory.

~^.^~

Poprawiłem synchronizację, gdy zorientowałem się, że już jest po 22. Trochę zaczynałem się martwić, bo Mery ciągle nie było... Niby powiedziała że wróci późno.

- Dezy spokojnie - uspokajałem sam siebie i wróciłem do pracy. Jeszcze dla efektu poprawiłem kilka rzeczy i zacząłem renderowanie.

Dałem znać na social mediach, że film na pojutrze już się renderuje. Właśnie, pojutrze walentynki. Razem z Mery jedziemy na festiwal z Coca Colą, gdzie moją ukochaną będzie czekać specjalna niespodzianka.

Moje myśli przerwał trzask drzwi i charakterystyczny chód mojej dziewczyny. Słyszałem jak kładzie rzeczy.

- Jeszcze nie śpisz? - Weszła do mojego studia.

- Pilnuje renderu - zaśmiałem się z siebie, bo siedziałem wpatrzony głupio w ekran i nawet nie zauważyłem że już jest 95%. - Uwielbiam ten komputer i ten internet - dalej byłem uśmiechnięty.

Poczułem jak Mery stanęła za oparciem krzesła na którym siedziałem i położyła ręce na moich ramionach.

- Jak będziesz ciągle tak siedział, to Twój kręgosłup w końcu się zbuntuje - mówiła żartobliwie delikatnie i czule zaciskając ręce na moich ramionach. Nie mam wysokiego oparcia, więc dziewczyna miała dobry dostęp do 1/3 moich pleców, co wykorzystała i zaczęła delikatny masaż. Było mi tak dobrze, ale wiedziałem że ona również jest zmęczona.

Energicznym ruchem wstałem od kąputera i uniosłem Mery w stylu panny młodej.

- Idziemy spać maleńka - mówiłem słodko jak do dziecka.

- Kto tu jest maleńki? - Powiedziała oburzona. - A filmik? - Przybrała poważniejszą minę.

- Już zapisałem - odparłem pewny siebie. - Zaraz - zatrzymałem się przed sypialnią z Mery na rękach. - Najpierw przydało by się umyć, co mała?

- Ja ci dam mała - odparła szybko lekko oburzona.

- Dla mnie idealna - mówiłem całując ją namiętnie.

Wzięliśmy razem kąpiel, poczym położyliśmy się spać i usnęliśmy wtuleni w siebie.

Ktoś myślał że... Nie żyje... Albo coś gorszego - zawiesiłam opowiadanie, lub straciłam wene!

Może was zawiodę, ale to żadne z powyższych :')

MadziKa nie było na wattpadzie bo jakoś tyle czytałam przez jakieś pół roku, a nawet rok, że zrobiłam małą tygodniową przerwę (jeżeli o to chodzi) oraz uznałam że wyjdę trochę z domu, więc trochę sporo spotykałam się z ludźmi :')

Jednak główny powód dlaczego nie było rozdziału, to blog i wyjazd. Dlatego że niedawno miałam przerwę z pisaniem na blogu, to nie chciałam robić kolejnej na czas wyjazdu, a w przeciwieństwie do rozdziałów - postów nie mogę pisać na telefonie... Dlatego przez ten tydzień wymyślałam i robiłam tyle wpisów, że będzie aż do końca wyjazdu luz!

Myślę że mimo moich dziesięciu dni w górach rozdziały będą, bo nie sprawia mi trudność pisanie ich w nocy na telefonii ;)

Także wyczekujcie miłych sytuacji! Nie będzie ich już dużo, gdyż opowiadanie coraz szybciej zmierza ku końcowi!

MadziK

Kamisamamira.blogspot.com

PS kocham piosenkę, którą dałam wam w mediach <3

Love song || MasterczułekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz