Rozdział 38

128 11 3
                                    

Oczami Darii

Paweł nie dosypał mi chyba zbyt dużo tego świństwa do napoju, ponieważ już mam przebłyski tego, co dzieje się wokół mnie.

Gdy już odzyskałam w miarę normalną ostrość widzenia zobaczyłam coś, co mnie na maksa przeraziło.

Paweł z rozbitym, krwawiącym nosem celuje do Jasia z pistoletu mówiąc coś przy tym, ale po tych proszkach nadal mi szumi w głowie, przez co nie słyszę, co mówi.

Jasny szlag! On go zabije! Nie...Nie mogę na to pozwolić...
Nadszedł czas na mój trik...

Wstałam gwałtownie, jednak nadal otumaniona przez szajs, który mi dosypał. Podeszłam jak najszybciej do Pawła. Nie, nie NIE!

Przy triku muszę być na maksa skupiona. Teraz trzęsą mi się ręce, nie widzę wyraźnie. Próbując triku naraziłabym Jasia.

Rozpaczliwie rozejrzałam się dookoła w celu znalezienia czegoś, co mogłoby pomóc. Po sekundzie znalazłam gałąź grubości mojej nogi. Szybko ją zgarnęłam.

Wzięłam rozmach i z całej siły walnęłam Pawła w głowę, przez co ten zemdlał.

Jednak zanim to zrobiłam Paweł już trzymał palec na spuście. Gdy upadał, pistolet wystrzelił w jego ręce.

Na szczęście strzelił w gałąź obok siebie.

Tak! Uratowałam go! Janek żyje!

Po wystrzale Janek otworzył oczy.
Było widać w nich szok, szczęście i zdziwienie. Słowem miał mieszane uczucia.

Nie dziwię mu się. Był pewny, że za chwilę umrze, a teraz widzi swoją dziewczynę z badylem w rękach, nieprzytomnego kolesia, który chciał go zabić z rewolwerem w dłoni oraz przestrzelona gałąź za nami.

No...to może wyglądać dziwnie.

Ból głowy powoli ustępował, więc wyglądałam coraz bardziej trzeźwo.

Wtedy przebiegł cały mój gang.
Teraz wiem, że rozmowa mnie nie ominie...

-Wiesz Daria...myślę, że Janek dowiódł tego, żeby mu wytłumaczyć, o co tutaj chodzi. - powiedział zdecydowanie John. Lecz gdy tylko zobaczył, że mam zamiar powiedzieć coś wymijającego, przybrał wyraz twarzy, który nie znosił sprzeciwu.
-Nie Furia. Powiesz to tu i teraz. Przy nas wszystkich...
-Dlaczego przy was?!
-Abyśmy mieli pewność, że nie pominiesz żadnego szczegółu -wtrąciła Kate

Na te słowa powoli wstałam. Sami tego chcieli. Nie pominę ŻADNEGO szczegółu.

Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
-No bo widzisz Janek, gdy miałam 14 lat, w sumie jak każda nastolatka, przechodziłam przez okres buntu.
W tamtych czasach w mojej okolicy coraz częściej zdarzały się morderstwa. Niby nikt nie był pewny, czemu to się dzieje, ale prawda była taka, że to miejscowe gangi mordowały ludzi, którzy im wadzili.
Ja, Kate, John, Mike, Zuza i Sylwia postanowiliśmy temu położyć kres.
Założyliśmy własny gang. Tylko, że nasz zajmował się patrolem. - jeszcze raz wzięłam głęboki oddech - Tylko, że jedno z nas złamało sens istnienia gangu. John zamordował człowieka, mimo, że właśnie walczyliśmy właśnie przeciw temu! - wykrzyczałam ze łzami w oczach - I dlatego odeszłam. Namówiłam Zuzę, więc odeszłyśmy razem. Miałyśmy wtedy po 15 lat. Przez długi czas miałam spokój! Ale grupa zaczęła się reaktywować. Wtedy zaczęły się trudne dni w naszym związku - kiwnął głową na znak, że rozumie. Potem opowiedziałam mu całą sytuację z Pawłem. Zaczynając od jego "rzekomej zdrady" a kończąc na powodzie wszczynającym dzisiejszą bójkę.

Gdy skończyłam spojrzałam nieśmiało w stronę Jasia. Wyglądał, jakby nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Przez kolejne 5 minut analizował to, co do niego powiedziałam.
-Nie wierzę - te ciche słowa wydobyły się z jego ust.
-Taka jednak jest prawda - szepnęła Sylwia
-To wszystko jednak do siebie pasuje - mruknął.

Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk odpalanego silnika. Tamci ocknęli się i uciekli. Jak widać wraz z Pawłem, bo nigdzie go tu nie było.

Nadal czekałam, aż Janek zrobi to, czego boję się najbardziej.

Wybuchnie, krzycząc, że mnie zostawia.
Strasznie się tego boję...

On zrobił jednak coś, co bardzo mnie zdziwiło i ucieszyło.

A mianowicie podszedł do mnie i mocno objął, całując w czubek głowy.
-Myślałaś, że Cię rzucę? Nawet, gdybyś to ty zabiła, lub uciekła z więzienia nie zrobił bym tego...
Za bardzo Cię kocham. - wyszeptał.

Ja wtuliłam się w niego. Kocham go.
I nic tego nie zmieni.

Oczami Jasia

Co ja miałem zrobić? Wrzasnąć, że to już koniec?! Nigdy...

Zresztą, nie wiem jak ona by zareagowała na moją tajemnicę...

Skąd mogę wiedzieć, że ona mnie nie rzuci, gdy dowie się, kim byłem naprawdę?

A mam swoje za uszami...

Ale ona dała radę. Powiedziała mi wszystko, a w dodatku przy znajomych z jej gangu...

Też muszę dać radę...
Powiem jej to. Ale nie teraz. Teraz jest za bardzo roztrzęsiona ostatnim wydarzeniem.
Dwie tak drastyczne sytuacje w jednej chwili mogłyby na nią źle wpłynąć...
-Chodźmy już - szepnąłem w jej włosy. Ta przytaknęła. Otrzepała śnieg z sukienki i ruszyła ze mną w stronę sali. Widząc, że bardzo zmarzła oddałem jej swoją marynarkę.
-A wy nie idziecie? - spytałem Johna i Zuzy
-Idziemy. - mruknął John
-Jak to? - zapytała Kate
-Gdybyśmy nie wrócili mogłoby to zwrócić na nas podejrzenia. Wolałbym nie ryzykować tak zaraz po reaktywacji. - po czym poszedł z nami.
Gdy byliśmy na miejscu Daria rozpogodziła się.

Reszta studniówki minęła w przyjemnej atmosferze.

Gdy podrzuciłem Darię do jej domu ta złapała mnie za rękę i poprosiła
-Zostałbyś na noc? Proszę, tylko dziś...
-A poczujesz się dzięki temu lepiej?
-Tak! - powiedziała z entuzjazmem
-A twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?
-Na pewno nie. Lubi cię, więc nie będzie problemu.
-No dobrze, ale tylko dziś - na te słowa dziewczyna przytuliła się do mnie mocno i pociągnęła do środka.
Jest bardzo zmienna. Raz urocza, raz twarda, raz wybuchowa a jeszcze kiedy indziej tajemnicza...

Ale taką ją właśnie kocham.

Gdy byliśmy już w budynku przywitałem się z mamą dziewczyny, która zaraz po tym przyniosła mi luźne ciuchy na zmianę.

Daria po chwili wróciła ze swojego pokoju, tym razem w luźnej koszulce i spodenkach, które zastępowały jej piżamę oraz była już bez makijażu.

-Janek? - szepnęła
-Hmm?
-Kocham Cię. Dziękuję, że mimo to, co ci dzisiaj powiedziałam nie zostawiłeś mnie.
Widziałem, że mimo wszystko nie ma ochoty na rozmowę, więc tylko ją przytuliłem, całując ją w czoło, po czym udałem się w stronę łazienki, a następnie poszedłem w stronę pokoju gościnnego.

Następnego ranka postanowiłem, że skoro Daria ma jakoś dobrze odreagować wczorajszą sytuację, musi się oderwać od rzeczywistości.
Myślę, że kolejny wypad w nasze miejsce nad jeziorem w lesie dobrze jej zrobi.

-Daria?
-Słucham.
-Chciałabyś zrobić sobie dzisiaj wypad ze mną w nasze miejsce? - blondynka zmieszała się
-Wiesz...zanim się pogodziliśmy...umówiłam się na dzisiejszy dzień.
-No okej. A mogę wiedzieć z kim? - spytałem obojętnie
-Z...Filipem. - podejrzewam, że teraz oczy mi pociemniały tak, jak robią to zawsze na wspomnienie o jego osobie.
-Chciał, żebym mu pomogła w doborze odpowiedniej opaski na łokcie. Wiesz, na zawody.
-No okej - powtórzyłem.

Ale obiecuję, że jutro pójdę do tego frajera i położę kres tym ich częstym spotkaniom.
On chce coś ode mnie, więc proszę bardzo...
Jutro do niego pójdę...

               ~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak! To nie koniec opowieści!
Tak szybko się mnie nie pozbędziecie
Wilczki moje!

Jak przebiegnie rozmowa Janka z Filipem?

Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?

Dowiecie się #niebawem...

Czy To On? FF jdabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz