Rozdział 40

131 12 2
                                    

Oczami Jasia

Obudziłem się nadal czując ten okropny ból.
Gdy odzyskałem już w miarę normalną ostrość widzenia rozejrzałem się.
Byłem w jakimś dziwnym, szarym, zakurzonym i zawalonym różnymi gratami pomieszczeniu. Gdy chciałem wstać zorientowałem się, że mam związane ręce z tyłu do jakiegoś słupa. Musiałem więc nadal siedzieć na zimnej podłodze.

Myślałem, że tu umrę.
Siedzę tu już jeden dzień od przebudzenia. A spałem na pewno z trzy dni. Przez ten czas nic nie jadłem ani nie piłem. Gdy byłem już na skraju zemdlenia zobaczyłem zamglony wyraz. Zanim zemdlałem z odwodnienia i braku jedzenia zobaczyłem 2 sylwetki mężczyzn...

-Mówiłem Ci oberwańcu, żebyś go karmił! - obudził mnie wrzask
-Zapomniałem. Wielkie mi halo. I tak ma zginąć, więc po co wywalać w niego jedzenie?
-On ma zostać żywy jeszcze 3 dni, inaczej plan szlag trafi!
-Ale wybudził się, patrz! - powiedział, po czym ktoś mocno kopnął mnie w brzuch.
-Debilu! Teraz jak go zdzielisz w głowę to może zejść! - krzyknął jakiś inny człowiek.
-Żyje przecież - mruknął drugi zbulwersowany. Wtedy szeroko otworzyłem oczy. Przede mną stało dwóch mężczyzn.
-Śpiąca królewna się obudziła -powiedział ten drugi z udawanym entuzjazmem. Miał dziwnie znajomy głos.
-Lepiej przynieś mu coś do jedzenia, bo nam tu zaraz zdechnie - warknął pierwszy. O co tu chodzi? !
-Co ja tutaj robię? - zapytałem słabo
-Otóż tak, nie będę cię okłamywać. Skończył nam się hajs, wisimy sporo zielonych takiemu jednemu gostkowi. Jak ich mu nie damy zlikwiduje nas - mówił rzeczowym tonem - Ale mamy idealne rozwiązanie. Mamy kupca na twoje nerki i kilka innych rzeczy. - serce podskoczyło mi do gardła. - Ale nic się nie bój. Zrobimy to tak, że nawet nie poczujesz.
-Czemu ja?
-Akurat ty byłeś pod ręką. - zaśmiał się - A zresztą. Reszta pieniędzy pójdzie na dragi. To będzie interes życia. - i wyszedł. No pięknie. Stracę życie mniej więcej za trzy dni. Kuźwa, lepiej być nie mogło.

Oczami Darii

-No ale gdzie on może być? - ryczałam w ramię Mike'a, który był ze mną i Sylwią u Zuzy.
-Nie wiem, ale Kate cały czas próbuje go namierzyć - mężczyzna próbuje mnie pocieszyć
-Ale jego nie ma już 4 dni! Jego rodzice się załamują. Ja tez nie wytrzymuję! - wrzasnęłam. Policja jak narazie nic nie zadziałała. Ja sama nie wiem co mam robić.
-Spokojnie, wszystko się ułoży - pocieszał mnie Mike. - A mówiłem Ci, że Hak już odebrała jakieś sygnały z jego komórki? Jeśli sam gdzieś poszedł lub ktoś go porwał to mamy pewność, że nie wyłączyli jego komórki ani nie wyjęli karty. A nawet gdyby to zrobili to jego telefon ma wbudowany kontroler. Choćby nie wiem co zawsze można go namierzyć. Oczywiście jak jest włączony jest to prostsze. - iskierka nadziei.
-Dziękuję, że chcecie mnie jakoś pocieszyć. Zuzka?
-Słucham
-Mogę dziś u ciebie przenocować?
-Spoko, to ja lecę po więcej poduszek, po czym wybiegła z pokoju.
-My musimy już iść - szepnęła Sylwia. Dlatego też wstali i wyszli z pokoju, mijając się z Zuzką trzymającą pościel w rękach, którą następnie rzuciła na sąsiednie łóżko. Później pobiegła jeszcze po chipsy i po długich rozmowach poszłyśmy spać.

Śnił mi się koszmar. Ja biegłam przez jakieś ciemne tunele. Za mną dało się słyszeć strzały. Biegłam coraz szybciej. W końcu trafiłam na ślepy zaułek. Ale przede mną zmaterializowały się drzwi.
Bez większego zastanowienia przeszłam przez nie wbiegając do słabo oświetlonego pomieszczenia.
Na środku był jakiś chłopak uwalony krwią i przywiązany do filaru.
Gdy podniósł głowę zorientowałam się, że to Janek. Mówił coś, ale przez krew lecącą ciurkiem z jego ust nie dało się nic zrozumieć.
Po wielu próbach w końcu wycharczał
-Uciekaj - a potem był strzał.

Obudziłam się z krzykiem, co od razu zaalarmowało śpiącą obok Zuzke.
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Najgorsze jest to, że moje sny często się spełniają. Oby ten się nie spełnił...
-Wiesz Daria, ja zaraz pobiegnę na dół po śniadanie, a ty spróbuj się uspokoić, okej? - kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.

Oczami Jasia

Wczoraj na wieczór przynieśli mi jakieś jedzenie. Rozwiązali mi na chwilę ręce, bym mógł to zjeść. Ale zawsze mnie ktoś wtedy pilnował. Bym żadnego z nich nie rozpoznał noszą na głowach kominarki, ale wczoraj jednemu z nich się zsunęła na tyle, że rozpoznałem go bez problemu. Ten ze znajomym głosem to był...Michał.
Ten sam psychol, który chciał pociąć twarz Darii. Wyszedł już jakiś czas temu z więzienia.

Jest ranek, więc znowu przyszedł do mnie jakiś gość.
-Słuchaj młody. Ja i mój ziomek wychodzimy. Ale uprzedzam, tu są rozmieszczone kamery, więc cały czas będziemy cię obserwować. Dlatego też żadnych głupich sztuczek.
Czy to jasne? - zapytał jak moja nauczycielka
-Tak - mruknąłem cicho
-Nie usłyszałem - warknął i z całej siły kopnął mnie w brzuch.
-Tak - powiedziałem głośniej skręcając się z bólu.
-No to dobrze - rzekł usatysfakcjonowany odpowiedzią i wyszedł.

Mam nadzieję, że Darii nie dopadną. Mnie złapali, bo rzekomo byłem pod ręką, ale gdy zobaczyłem tutaj Michała to wiedziałem, że to nie mógł być przypadek. Oby nie chciał się mścić na Darii i jej nie złapie.
Ale ona ma ten swój gang. On powinien ją ochronić...

Oczami Darii

Wracałam powoli do mojego domu zachaczając po drodze o park, będąc pełną nadziei, że Janek tam będzie.

Jednak wracając tak usłyszałam coś, co mocno przykuło moją uwagę...

             ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć Wilczki! Wróciłam już dawno z wcześniej wspomnianej wycieczki, ale cały czas po powrocie nie miałam na nic siły. Dlatego rozdział jest dziś.

Co takiego usłyszała Daria?

Czy psychopatom uda się uśmiercić Jasia?

Dowiecie się #niebawem...

Czy To On? FF jdabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz