Rozdział 18 cz.2

78 8 0
                                    

Oczami Darii

Zatrzymał się przede mną ciemny samochód z przyciemnianymi szybami. Przestraszyłam się na maksa. Tyle ostatnio słyszałam o porywaczach, że nie zastanawiałam się ani chwili, tylko wzięłam nogi za pas.

Biegłam tak szybko jak nogi pozwoliły. Mimo, iż naprawdę się spieszyłam, do moich uszu dobiegał  coraz głośniejszy warkot silnika.
W panice szybko skręciłam w lewo, potem w sąsiednią uliczkę a na koniec dałam nurka za kubły na śmieci.

Doświadczenie zdobyte w gangu w tej sytuacji może się nie przydać. Nie wiem, ile osób mogło siedzieć w aucie.

Czekałam tak, aż samochód całkowicie ucichł. Wtedy, gdy byłam pewna, że już nic mi nie zagraża wstałam otrzepując się z kurzu i zabrudzeń.

-Artur, jak przyjedziesz, to cię zabiję. - mruknęłam cicho.

Kierowałam się na główną drogę, gdy dobiegł do mnie stukot czyichś butów.
Po ich odgłosie wywnioskowałam, że to chłopak. Na szczęście tylko jeden. A może narazie tylko jeden?
Ponownie dałam nurka, lecz tym razem za sąsiednią ścianę.

Zbliżał się. Słyszałam to coraz wyraźniej. Serce waliło mitak mocno, że byłam pewna, że ten chłopak to słyszy. Jest coraz bliżej.

3 metry, 2 metry, 1 metr...

I BUM!

Przywaliłam mu z całej siły. Cios mocno rozciął mu szczękę.

Niestety dopiero teraz zobaczyłam, kto mnie "śledził".

Janek.

Przestraszona doskoczyłam do chłopaka. Krew sączyła się powoli z jego ust. Wtedy spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem.

-Janek, słyszysz mnie? Hej! Odpowiedz!
-Słyszę cię - wybełkotał plując krwią.
-Co ci odwaliło? - zapytał dziwnie spokojnym tonem
-Myślałam, że to jakiś porywacz. A sama mogłabym nie dać rady... przestraszyłam się... uciekłam... przepraszam Cię no... - mówiłam szybko. Chłopak wstał trzymając rękę pod brodą. Szybko wyciągnęłam chusteczki z kurtki i podałam jedną Jasiowi. Podziękował skinieniem głowy.
-No dobra. A może powiesz mi co robisz poza domem o tej porze? - spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

Westchnęłam i opowiedziałam mu całą historię o delegacji Artura i o tym, że zapomniał zostawić mi kluczy. Na sam koniec zostawiłam fakt, że nie mam pieniędzy na hotel czy nawet byle jaki pensjonat na dwa tygodnie.

Jasiek stał chwilę w milczeniu, po czym powiedział stanowczo
-Czyli jedziesz ze mną. Nie ma mowy, żebyś się szwędała po ulicy o tej porze. Bez dyskusji - dodał i zaprowadził mnie do samochodu.

Jazda do jego domu minęła nam w ciszy. Szatyn był wpatrzony w drogę.

Siła wspomnień uderzyła z ogromną mocą.
Pamiętny dzień, który przyczynił się do naszego zerwania.
Wtedy jechaliśmy szukając Zuzy. Ja nie zapięłam pasów. Janek wrzasnął bym je zapięła. Lecz wtedy oderwał wzrok od szosy. I rąbneliśmy w ciężarówkę. A w szpitalu ze mną zerwał... nie! Nie chcę tego wspominać...

Zaparkował samochód pod domem. Wysiadł, obszedł samochód i otworzył mi drzwi, zanim sama zdążyłam to zrobić. Wyskoczyłam z auta.

Otworzył drzwi do domu, zapraszając mnie gestem do środka.

Stałam na środku jego salonu.

Ciekawe, jakby to było gdyby wtedy nie doszło do tego zerwania...

Czy teraz mieszkałabym tu z nim?
Planowaliśmy ślub?
Czy w ogóle byśmy się zaręczyli?
A może to dobrze, że wtedy zerwaliśmy?
Może gdyby się tak nie stało, zerwalibyśmy później i teraz Janek i ja nienawidzilibyśmy się szczerze z całego serca?

Nie wiem. Szczerze? Nie chcę wiedzieć.

Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że nadal stoję w tym samym miejscu a po policzkach płyną mi łzy.
-Daria? Wszystko w porządku? - zapytał troskliwym tonem stając obok mnie, przez który moje kolana same się uginały. Otarłam łzy i uśmiechnęłam się lekko.
-Wszystko w jak najlepszym porządku. Dzięki Jasiu - moja ręka powędrowała na jego policzek.
-Trzeba opatrzyć Ci tę wargę - dodałam odwracając się i idąc po apteczkę.

Oczami Jasia

Daria przed chwilą wróciła z zakupów. Za te pieniądze, które miała przy sobie kupiła trochę ubrań, by miała w czym chodzić. Sam podarowałem jej kilka rzeczy z mojego sklepu. Nie chętnie przyjęła ode mnie również nieco hajsu, by mogła się obkupić od góry do dołu. Ale wiedziała, że tej rozmowy i tak by nie wygrała...

Ciągle przypomina mi się wczorajszy wieczór.
Wtedy, gdy opatrywała mi tę głupią wargę.
Przemywała mi ranę wacikiem. Ja patrzyłem na jej oczy. W tym błękicie widać było ciężar, z którym dziewczyna sobie ewidentnie nie radzi.
Ale co to może być? Sprawa z Arturem aż tak ją przytłacza?

Gdy skończyła patrzyła na mnie jeszcze przez krótszą chwilę.

Gdy zapytałem, czym się martwi odpowiedziała mi takimi słowami:
"-Wiesz Jasiek, gryzie mnie w sumie wszystko. Artur. Nie czuję do niego tego, co powinno się czuć do narzeczonego. Zerwałabym z nim nawet w tej chwili, gdybym miała sposobność. Ale co będzie później?
Mimo wszystko boję się, że znowu TO WSZYSTKO się powtórzy.
-Nie Daria. To wszystko nie ma prawa się powtórzyć. Kocham Cię. Rozumiesz? Do tej pory glówkuję się jak mogłem być taki głupi i Cię zostawić. Teraz tak nie będzie. Obiecuję. Tylko daj mi szansę..."

Daria niemalże się uśmiechnęła, lecz szybko zamaskowała to niby kichnięciem. Ale szybko zmieniła zdanie. Wtuliła się we mnie i szepnęła
-Już niedługo...

              ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na wstępie mówię, że nie jestem zadowolona z rozdziału.

Chciałam wykorzystać wakacje na sto procent i nie miałam czasu aby pisać.

Ale wracam!

Kiedy Daria da Jasiowi drugą szansę?

Co będzie dalej?

Dowiecie się #niebawem...

Czy To On? FF jdabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz