Rozdział 22 cz.2

60 3 4
                                    

Oczami Johna

Kate wybiegła z pokoju. Głośno krzyczała moje imię dopóki się nie zatrzymałem. Nawet chora była taka piękna a ja wcześniej tego nie zauważyłem... dlaczego tak późno dostrzegamy to co w życiu najpiękniejsze?
Zziajana złapała mnie za ramię.
-John... posłuchaj mnie uważnie. To jest naprawdę bardzo ważne.
-Co jest niby ważniejsze od tego że nie jesteś teraz w łóżku i nie odpoczywasz? - spytałem groźnie, by niezwłocznie wróciła do pokoju i nie narażała się na jeszcze gorszy stan zdrowia.
-No bo... ja nie jestem chora. Jestem w normalnym stanie ale dla kobiety. - zanim to do mnie dotarło minęło trochę czasu. Ale w końcu zdałem sobie sprawę z powagi jej słów. Jeśli dobrze dedukowałem to Kate... jest w ciąży.
-Niemożliwe
-A jednak... John będziesz ojcem.
-Tylko nie teraz! Nie to nie jest dobry moment - mina czarnowłosej z niepewnej zmieniła się na zrozpaczoną
-Wiedziałam! Byłam pewna, że się nie ucieszysz! Teraz to jest tylko ciężarem, niczym więcej - mówiła załamana
-Nie waż się tak mówić! Bardzo się cieszę. I to jak cholera. Ale Kate zbliża się wojna. Możliwe że jeszcze dzisiaj. Gdyby to się stało po wojnie, w innych okolicznościach... wiesz jaka byłaby moja reakcja. - dziewczyna na te słowa wtuliła się we mnie. Tak jakby szukała schronienia. A ja muszę je jej zapewnić. Nie mogę pozwolić, żeby brała udział w tej szopce. Nie chcę stracić ani jej, ani dziecka. Muszę ich chronić.

Oczami Darii

Ci wszyscy "współpracownicy" Johna poinformowali go, że Michał dotrze na stary plac budowy zaraz przed 17.00. Mamy być gotowi zwłaszcza na to, że będzie z nim baaardzo duża grupa ludzi. Tego boję się najbardziej. Spojrzalam na Janka, który patrzył w jakiś odległy punkt. Czemu gdy jest nam razem tak dobrze ze sobą zawsze musi wyskoczyć jakiś pajac i zepsuć nam plany. Może nie mieliśmy nigdy być razem a los dosadnie nam to pokazuje?

NIE

Nie myśl tak nawet. To przez to rozstałaś się z Jankiem wtedy, w szpitalu. Nie cofaj się do momentu, w którym rozpaczałaś, dąż do momentu, w którym wszystko będzie lepsze.

Jak przeżyje to zrobię sobie koszulkę z takim napisem.

Myślała, że mają czas. Ale nagle było słychać wybuchy, strzały.
Walka się rozpoczęła.
Wszyscy biegli jak opętani zajmując swoje stanowiska. Wszyscy byli na to przygotowani. Johnowi nie chciało się do końca wierzyć, że pójdzie tak łatwo.
Biegła z całych sił na jeden z najwyższych szczebli obrony. Miała być tam jako coś w rodzaju sił uderzających z powietrza. Za dziewczyną gnało sporo osób, które miało jej pomagać. Jan był w samym centrum. Zaczęło się.

Oczami Michała

Najbardziej niewygodni ludzie poszli od frontu. I dobrze. Jeśli ich złapią, bo nie ma bata, żeby ich zabili, cioty, to dla mnie nawet lepiej. Przypałętali się nie wiem po co...

Daria z jej przydupasami na bank myślą że będę stał na czele armii szukając ich. Niedoczekanie. Ja wejdę ich tylnym wejściem. Jak dobrze jest mieć szpiega u wroga. Rzekomo tylnych drzwi nie zabezpieczyli na tyle, by miało mi to przeszkodzić.

Narrator

Mężczyzna wyważył drzwi unieszkodliwiając dwójkę ludzi pilnujacych wejścia. Ruszył korytarzem i poruszał się według wskazówek, które podał mu jego szpieg. Pomyśleć, że tak łatwo zdobył sobie sprzymierzeńca i to tak bliskiego guru gangu. Ta naiwna dziewczyna...

Oczami Kate

Nie mam pojęcia czy dobrze robię. Wpuściłam tutaj tego zbira. Chciałam go sama złapać. Pokazać Johnowi, że potrafię być bardziej wartościowa i zrobić coś więcej niż wyklikanie parę rzeczy i dowiedzenie się czegoś o kimś. Traktowali mnie jak źródło informacji a nie członka zespołu. Ale jestem w ciąży. Boję się, że nie podołam... cholera gorzej jak z tych jebanych nerwów poronię?

Nie myśl tak... wtedy będzie jeszcze gorzej.

Pokierowałam Michała do małego pomieszczenia, które będę mogła kontrolować. Chyba, że zna się trochę na drzwiach, które mogą porazić prądem i wie jak obejść zabezpieczenia. Nie wie... sama miałam z tym problem.

Jęk otwieranych ciężkich drzwi. Na monitorach pokazała się jego wuchudła, przebiegła twarz. Chytre oczy skanowały najmniejszy element pomieszczenia. Gdy wszedł dalej zatrzasnęłam drzwi na wszystkie możliwe sposoby, na które pozwalały mi te przyciski.
-Co do... - odwrócił się błyskawicznie. Tak. Miałam go. Puściłam sygnał do Johna. Będzie tu z ekipą za góra 5 minut. Spojrzałam w ekran. Jestem pewna, że calutka krew ze mnie zeszła. Jego tam nie było.
-Cholera, cholera CHOLERA! - próbowałam go namierzyć. Aż w końcu znalazłam. Szyb wentylacyjny. Który prowadzi do... pomieszczenia w którym siedzę.

Huk z szybu zmotywował mnie do działania. Z prędkością światła otworzyłam drzwi i zaczęłam uciekać. Gdzie? W stronę, z której miał przyjść John...
Biegłam co sił. Mam wrażenie, że jak usłyszałam jego "Przede mną nikt nie ucieknie!" zaczęłam biec 7 razy szybciej. Ale nagle poczułam ból. Okropny, rwący, piekący ból brzucha. I wtedy mnie dopadł. Ja zdążyłam tylko kopnąć go tam gdzie go boleć powinno najbardziej ale on wyciągnął nóż i pchnął mnie nim prosto w brzuch. Upadłam...
-ZABIJĘ CIĘ, ZABIJĘ! !! - to nie były krzyki tego szaleńca... to był... on.

Oczami Johna

Spóźniłem się. Zobaczyłem tylko jak nóż znika w ciele Kate. On zabił ją i dziecko. A ja zabije jego.
-ZABIJĘ CIĘ, ZABIJĘ! !! - wydarłem się najgłośniej jak potrafię i posłałem mu kulkę prosto w czoło. Zszedł z tego świata z uśmiechem na twarzy.

Podbiegłem do Kate. Oczy miała na wpół zamknięte.
-Podjedźcie tutaj najszybszym samochodem jaki mamy! - wrzasnąłem i wziąłem Kate na ręce. Zaniosłem ją do samochodu opuszczając "pole bitwy" nasi łapali już ostatnich debili.

Kate jęknęła.
-Postaraj się wytrzymać. Już dojeżdżamy do szpitala. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - starałem się ją uspokoić.
-John... ko...kocham cię.
-Kate! Katie do cholery nie rób mi tego! Wytrzymasz, dasz radę. Jeszcze chwila i będziemy na miejscu. Tam cię posklejają... - ale ona już zamknęła oczy... Wyzionęła ducha. Nigdy się do mnie nie uśmiechnie, nigdy na mnie nie spojrzy...

Ale jest jeszcze ciepła!  Jeszcze damy radę!  Gdy tylko auto się zatrzymało wyskoczyłem z nią z niego i zaniosłem do najbliższej sali. Lekarze od razu mi ją odebrali i zawieźli gdzieś indziej każąc ją zarejestrować. Zrobiłem to czym prędzej i czekałem na wieści od lekarza... godzinę, dwie,  cały dzień, tydzień, rok... nie wiem ile ale strasznie długo. Po jakimś czasie przyjechała Daria z Jankiem, Sylwia z Mikiem i dowódca lewego skrzydła.
Ta pierwsza usiadła obok mnie i mnie przytuliła. Tego potrzebowałem... nie słów, a czynów..

W końcu wyszedł lekarz. Nawet nic nie powiedział. Po prostu pokręcił głową. Osunąłem się na ścianie. Tyle pamiętam...

2 tygodnie później

Oczami Darii
Jest już po wszystkim. Zgarnęli kogo się dało. John nie dostał kary bo powiedział, że zabił Michała w obronie własnej i Kate... no właśnie, Kate... ona nie żyje. Zginęła próbując nam pomóc.
Tydzień temu odbył się pogrzeb.
John przez pierwsze kilka dni do nikogo się nie odzywał. Teraz wstąpił do specjalnej jednostki likwidującej różne związki gangsterskie i tego typu rzeczy. Powiedział mi, że tylko tak może wypełnić pustkę po stracie Kate i tylko tak może ją pomścić. Sylwia z Mikiem są razem. Tak jak Zuza z Filipem.

Artur? Uciekł z granicę niby w celu szukania lepszych warunków do pracy.

Ja zamieszkałam z Jasiem i dobrze przeczuwałam, że to jeszcze nie koniec...

         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć! Pamiętacie mnie jeszcze? Mam nadzieję...

Rozdział niesprawdzany...

Zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i/lub komentarza!

See you later!

Do #niebawem!!!

Czy To On? FF jdabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz