Wracając od Zuzy coś przykuło moją uwagę, a mianowicie pewne imię - Jan.
Zaciekawiona ukryłam się za budynkiem przysłuchując się szeptom dwóch mężczyzn.
-Dlaczego porwaliśmy akurat tego Jana?
-Bo tak najlepiej zemszczę się na tej zołzie - na dźwięk tego głosu wstrzymałam oddech. To Michał...
-Rozetniemy go tu i tam i prześlemy jego zdjęcie Darii. Wtedy ta świnia pożałuje, że kiedykolwiek ze mną zadarła.
-A nasi "rzeźnicy" przyjadą go rozkroić za dwa dni?
-Tak. Tylko im przekaż, żeby przyjechali do fabryki. My go zawieziemy tam jutro pod wieczór.
-Dobra, to ja spadam zadzwonić. - i się rozeszli. Czyli tak to chce rozegrać...
Zabije Jasia żeby zemścić się na mnie.
Trzeba go odbić. Tylko jak? I do jakiej fabryki mają go przewieźć? Sama nie dam rady. Kurde, trzeba schować dumę w kieszeń...Szybko uciekłam do domu i wybrałam odpowiedni numer.
Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty sygnał...
I w końcu odebrał.
-Halo? - usłyszałam jak zwykle sarkastyczny głos
-John jest sprawa.
-Jaka? - rzucił obojętnie
-Otóż bardzo dobrze wiesz o tym, że Janek zaginął.
-No wiem.
-I mam sprawę właśnie na jego temat. Ale to nie jest sprawa na telefon. Bądź pod moim domem za jakieś 10 minut, to ci wszystko wyjaśnię. - i w tym momencie usłyszałam dźwięk klaksonu. Przez okno zobaczyłam, że John już czeka.
-Przejeżdżałem obok - zaśmiał się z wyższością i się rozłączył. Czym prędzej wybiegłam z domu.Gdy byłam już w jego samochodzie ten odjechał w bardziej niewidoczne miejsce a ja zaczęłam mówić.
-Jak wracałam od Zuzy, to usłyszałam rozmowę dwóch facetów. Oni ewidentnie mówili o tym, że mają zamiar zabić Jasia by się na mnie zemścić! - powiedziałam niczym psychopatka
-Ej, spokojnie. Wdech, wydech, i powodzenia wszystko dokładnie od początku. - zrobiłam jak kazał. Nie ominęłam żadnego szczegółu, nawet tego o Michale. John zna historię o nim, ponieważ Zuzka już zdążyła ją opowiedzieć wszystkim z gangu.Gdy John wysłuchał całej historii odpalił silnik nie wypuszczając mnie uprzednio z samochodu.
Jechał bardzo szybko. Prowadził bez słowa. Kilka razy przejeżdżał tą samą drogą. Kiedyś robił tak, żeby zmylić ewentualnych szpiegów.Po jakimś czasie mineliśmy charakterystyczną brzozę. Tą samą, którą mijaliśmy jadąc niegdyś do bazy gangu...
W między czasie Lis wykonał telefony do wszystkich z grupy.
Dojechaliśmy na miejsce, gdzie wszyscy już czekali. Szybko weszłam (a raczej zostałam wepchnięta) do środka. Kate już siedziała przy swoim komputerze. Mike właśnie otwierał nasz magazyn, a Zuza z Sylwią zawzięcie dyskutowały. Ciekawe, jak Zuza tak szybko się tu znalazła...
-I co teraz? - rzuciłam w przestrzeń, jednak zostałam zignorowana
-Jutro wieczorem będą go przewozić. Zapewne do opuszczonej fabryki na końcu miasta, ale i tak to sprawdź Kate. Masz namierzyć, gdzie on jest teraz. Lady, ty pokręcisz się tam dziś wieczorem, Mike będzie cię osłaniał...
Sylwia, ty...- nie dokończył, ponieważ mu przerwałam
- Macie zamiar go uratować? - zapytałam
-Tak, ale jest pewna poprawka. MAMY zamiar go uratować. Ty też bierzesz w tym udział.
-Dlaczego ja?
-Nie zależy ci już na nim?
-Pewnie, że zależy.
-No to proste, że ty też bierzesz w tym udział! To jest gra. Tyle, że przegrana nie jest u nas brana pod uwagę. To znowu się zaczyna, tak jak kiedyś...- powiedział tym swoim charakterystycznym, głębokim szeptem. Wziął głęboki oddech i powiedział do wszystkich.
-Goście to psychole. Nie wiadomo, na jakie numery będzie ich stać, ale raczej na fazie będą jeszcze groźniejsi.
Nie możemy odbić Janka w trakcie przewozu. Wtedy narazilibyśmy go. Teraz też nie ma sensu atakować. Napewno wznieśli wszelką ostrożność by mieć jutro jak najłatwiej. Odbijemy go jak już będą na miejscu. Wtedy będą lekko skonfundowani, co powiększa nasze szanse.
-Jest teraz w starym domu Nowakowskich. - odezwała się Kate.
-Masz dokładne współrzędne?- zapytał John
-Wszystko mam - rzekła kończąc przepisywać dane na kartkę.
-Świetnie. Dzisiaj nikt nie wraca do domu. Musimy się przygotować. To już nie są byle jakie bandy.
Daria, ty nie idziesz od frontu. My idziemy, odwracamy ich uwagę. Ty wraz z Cichą odbijacie Janka. Koniec rozmowy. - i wyszedł do swojego "gabinetu". Sama nie mogę uwierzyć w to co się dzieje, mimo, że bywałam już w podobnych sytuacjach.
-Chodź do magazynu - mruknął Mike. Tak jak chciał poszłam za nim. Ale to, co zobaczyłam zrobiło na mnie spore wrażenie. Był tu naprawdę niezły arsenał różnej broni.
-To już nie jest banda nastolatków z paroma rewolwerami i nożami. - zaśmiał się Mike, po czym wziął jeden karabin - Dla ciebie ma być coś bardziej poręcznego. Masz go odbić, dlatego broń nie może ci ciążyć. Masz- podał mi dwa rewolwery, jeden sztylet *idealny do rzucania* oraz 2 nożyki do ewentualnej bitwy.
-Aha...a mój kombinezon?
-Czeka tam gdzie zawsze.- podeszłam powoli do mojej szafki. W środku leżał czarny kombinezon z elementami moro. Zachichotałam cicho. Po bokach kieszeni "kurtki" było miejsce na sztylet, pas miał miejsce na rewolwery, a przy kostkach kieszonki na nożyki.
-Witaj ponownie w grze...- mruknęłam sama do siebie.
-Witamy spowrotem - szepnął Mike po czym wyszedł. Ja zostałam sama na ledwie 2 minuty. Zuza przyszła pokazać mi gdzie mam spać.Coś myślę, że dziś czeka mnie długa, bezsenna noc, a jutro długi, wyczerpujący dzień...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak! Wróciłam do świata żywych!
Przepraszam, że ponad 3 tygodnie nie było rozdziału, ale tak jak pisałam, nie miałam weny, a przy okazji szykowałam, a raczej szlifowałam fabułę 2 części tego opowiadania.
Mam nadzieje, że mi wybaczcie.Wielkie dzięki tym, którzy mnie motywowali do tej pracy!
Jak rozdział?
Czy misja zakończy się powodzeniem?
Dowiecie się #niebawem...
CZYTASZ
Czy To On? FF jdabrowsky
FanficDaria i Janek. Na początku wydaje się, że wszystko będzie pięknie, bez tajemnic i przeciwności losu. Jednak oboje skrywają wielkie tajemnice. Czy będą razem? Czy to on będzie tym jedynym? Czy razem pokonają te przeciwności? Co im stanie na przeszkod...