Dnia 23 października, a dokładniej w poniedziałek, Marinette wstała o 7:20. Za to Tikki jeszcze leżała, wtulona w jej wskazujący palec. Ciemnowłosa spokojnie i powoli zabrała dłoń od czerwonego stworzonka i przeciągnęła się. Spojrzała na ścianę, gdzie jeszcze pół roku temu miała ponaklejane co najmniej sto różnych plakatów Adriena. Aktualnie wisiało tylko pięć i to ze względu na talent ojca jej kolegi. Mniej więcej miesiąc temu stwierdziła, że powinna już dawno skończyć z tym niezdrowym i szczenięcym zauroczeniem względem chłopaka. Szczególnie, że model nawet nie zwracał na nią uwagi w ten sposób. Często coś szeptało jej, że źle robi. Powinna spojrzeć na jego piękne blond kosmyki, błyszczące zielone oczy i znów zacząć za nim szaleć. Tłamsiła to. Oczywiście, było jej trudno, w końcu uczuć nie da się wyłączyć. Wiedziała, że ta miłość tak naprawdę nigdy nie zgaśnie. Zawsze będzie się tliła, gdzieś na dnie serca, słabym, pomarańczowym płomieniem
Marinette ubierała właśnie czarną koszulę, pod którą miała biały podkoszulek z Jaggedem Stonem. Włosy związała w zwyczajowe kucyki, kiedy to zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz, a kiedy zobaczyła na nim zdjęcie Alyi, najlepszej przyjaciółki ciemnowłosej, rzuciła się na niego. Nie odebranie telefonu od mulatki często kończyło się bardzo fatalnie dla dziewczyny. Przyłożyła do ucha komórkę, ze zdziwieniem odkrywając, iż nadal słyszy dzwonek. Ponownie spojrzała na wyświetlacz. Nie wcisnęła zielonej słuchawki. Typowe. Pomyślała zirytowana, klikając odpowiedni guzik.
- Mari, kiedy będziesz?- Usłyszała szczęśliwy głos mulatki, a automatycznie Mari spojrzała na zegar, wiszący nad drzwiami.
- Na styk.- Odpowiedziała i złapała w swoją dłoń torebeczkę, do której od razu wleciała Tikki. Przewiesiła ją przez ramię. - Dziś na pewno się nie spóźnię.- Dodała i rozłączyła się się. Czuła, że ten dzień będzie dla niej wyjątkowy. Stanie się coś naprawdę ważnego, coś co zmieni wszystko. Z resztą, nawet głos jej najlepszej przyjaciółki ją w tym upewniał. Alya była dziś wyjątkowo taka radosna.
- Mari, spóźnisz się!- Pisnęła Tikki. Ciemnowłosa spojrzała na zegar wiszący nad jej biurkiem. Będzie trzeba pobiec.
Pod bramą wprowadzającą do szkoły była minutę przed dzwonkiem. Spojrzała na przyjeżdżający samochód, z którego po chwili wyszła jedna z najbardziej znienawidzonych blondynek w liceum. Jej oczy emanowały pewnością siebie, chociaż trudno było to zauważyć pod stanowczą zbyt dużą ilością makijażu. Jak na bogatą córkę burmistrza, dziewczyna powinna nauczyć się malować. Chloe, ponieważ tak nazywała się blondynka, rozejrzała się na około i uśmiechnęła do nabiegającej od drugiej strony ulicy okularnicy. Marinette spojrzała ze zwątpieniem na rudowłosą, a potem odwróciła się i weszła do budynku równo ze dzwonkiem. Po drodze została potrącona przez obie dziewczyny, które, pomimo wysokich szpilek, dogoniły ją i minęły. Prychnęła pod nosem, spoglądając na Chloe z irytacją.
Weszła do klasy, patrząc na biurko nauczycielki, która, ku jej radości, jeszcze się nie zjawiła. W duchu dziękowała, że jej wychowawczyni jest jeszcze bardziej nie ogarnięta niż ona. Usiadła obok najlepszej przyjaciółki, spoglądając dyskretnie na blondyna z pierwszej ławki. On też na nią spojrzał i poczuła jakby poraził ją prąd. Włoski na karku stanęły jej dęba oraz zaczerwieniona spuściła wzrok na wypakowane przed chwilą książki od francuskiego. Adrien był wyraźnie zadowolony z reakcji ciemnowłosej. Ona za to pluła sobie w brodę, że jeszcze coś poczuła. Miała to skończyć. Alya nachyliła się do dziewczyny z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Mari, umówiłam się dziś z chłopakami do kina na horror. Pójdziesz też?- Spytała z nadzieją w oczach. Dziewczyna westchnęła. Jak miała jej odmówić, kiedy ta zrobiła te szczenięce oczy. Jęknęła w duchu i spojrzała kątem oka na blondyna. Głowę odwrócił w bok, tak aby przysłuchiwać się ich rozmowie. Lekko się zaczerwieniła. Z jednej strony wpatrywała się w nią jej przyjaciółka z błaganiem w oczach, a z drugiej niezwykle przystojny blondyn przysłuchiwał się ich rozmowie. Brakuje tylko, aby Nino się odwrócił. Otworzyła usta, aby odpowiedzieć, kiedy coś walnęło ją w głowę. Wydała z siebie jęk i spojrzała na podłogę. Dostała kredą... Nauczycielka od francuskiego i jednocześnie ich wychowawczyni już wróciła oraz zaczęła prowadzić lekcje. Marinette nie zwróciła na to uwagi, zaaferowana wycieczką do kina, więc wychowawczyni postanowiła ją ukarać. Skrzywiła się, po czym zrobiła skruszoną minę i cicho wyszeptała przeprosiny. Spojrzała na zamknięty zeszyt. Otworzyła go na ostatnim zapisanym temacie, który teraz kontynuowali. Dała jedynie znak Alyi, że odpowie jej po lekcjach.
** Po lekcjach**
Wyszła z sali ostatnia, ponieważ przez przypadek zrzuciła torbę z ławki i wszystko się z niej wysypało. Alyi przekazała, że będzie, ale najpierw musi coś załatwić. Dziewczyna była tak szczęśliwa, że od razu poszła chłopakom powiedzieć. Szybkim krokiem ruszyła do cukierni swoich rodziców, a potem do pokoju na poddaszu. Spojrzała na ścianę, którą niedawno odmalowywała i powiesiła na niej szkice swoich ubrań oraz zdjęcia ubrań jej ulubionego projektanta, Gabriela Agresta, gdzie modelem był jego syn. Podeszła do jednego ze zdjęć z blondwłosym mężczyzną i przyłożyła rękę do klatki piersiowej chłopaka.
- Czemu się tak mi przyglądałeś? -Spytała kawałka papieru, wiedząc, że od niego odpowiedzi nie dostanie, a następnie brutalnie zerwała go ze ściany. Była zła, ale nie na niego, a na siebie za to, że jednak coś jeszcze do niego czuła. Wrzuciła zniszczony plakat do śmietnika. Cholerny kawałek papieru, który nic jej nie odpowie.
- A to miał być koniec.- Jęknęła. Z małej torebki wyleciała Tikki i spojrzała zmartwiona na Marinette. Co mogła powiedzieć swojej właścicielce? Kwami natomiast podleciało do głowy dziewczyny i wtuliło się w jej miękkie włosy. Pachniały ciastkami, przez co małe stworzonko zgłodniało. Mari uśmiechnęła się pod nosem oraz podała swojej małej przyjaciółce ciastka. Zaczęła ją lekko głaskać po dużej główce. Spojrzała na zegar. Miała bardzo dużo wolnego czasu zanim nadejdzie czas na spotkanie w kinie, wiec zabrała się za lekcje. Szybko odrobiła francuski i matematykę. Chemię miała mieć dopiero w czwartek, wiec postanowiła ją zignorować na dzień dzisiejszy. Zamiast tego zrobiła nowy szkic sukienki. Ponownie spojrzała na zegar. Do filmu została jej jeszcze godzina. Wrzuciła nazbierane kartki do śmieci, a po chwili usłyszała głośne pukanie w szybę. Spojrzała w okno. Napotkała radosne zielone tęczówki. Co on tu robił? Pomyślała. Nie uszło jej uwadze, że Chat zaczął odwiedzać ją prawie codziennie. Może też ma dużo czasu i nie wie jak go spożytkować. Ciemnowłosa z ociąganiem podeszła do okna i bardzo niechętnie je otworzyła. Nie żebym nie lubiła spędzać z nim czasu. Zaczęła tłumaczyć się w myślach. Przecież muszę jeszcze przygotować się do kina. Chłopak w ciemnym lateksowym kostiumie wskoczył jej do pokoju. Uśmiechnął się do niej i dziewczynie z niewiadomego powodu zrobiło się ciepło. Postanowiła zostawić otwarte okno, uznając, że zrobiło się duszno, a pomieszczeniu trzema potrzeba wywietrzenia. Spojrzała na blondyna, który rozłożył się na jej łóżku. Usiadła obok niego.
- Masz dziś jakieś plany?- Zapytał. Marinette lekko zmarszczyła brwi, patrzać na jego rozleniwioną pozę..
- Tak, idę do kina ze znajomymi.- Stwierdziła, odkrywając, że ta wiadomość z jakiegoś powodu ucieszyła chłopaka. Złapał jej dłoń i przyłożył sobie do ust, przez co Marinette się zaczerwieniła. Jego zadowolony uśmieszek przypomniał jej o Adrienie. Chłopacy miewali czasami podobne gesty lub wygląd, ale model miał inny charakter, no i nie podrywał przypadkowych rzeczy. Z zamyślenia wyrwał ją głos superbohatera.
- A czy wieczorem znajdziesz chwilkę dla mnie?
CZYTASZ
Miraculum
FanfictionCo się stanie, jeśli Chat Noir dowie się kto jest Biedronką? Władca Ciem wystawia zmodyfikowana Akumę. Akcja rozgrywa się, gdy bohaterowie są w liceum. Rozdziały 1-20 w trakcie poprawek, niektóre komentarze mogę się nie zgadzać z opowiadaniem ( ale...