Rozdział 7

5.2K 302 19
                                    

Marinette nie wiedziała co powinna zrobić, gdyż zauważyła, że Adrien na lekcjach ciągle na nią spoglądał. Natomiast ona nie mogła się skupić na lekcjach, bo cały czas myślała o Kocie. Chłopak po prostu nie chciał wyjść z jej głowy, a tym ciągłym nie kontaktowaniem, bardzo denerwowała swoją przyjaciółkę. Ale nie myślcie, że dziewczyna myśli tylko o blondynach. W jej głowie nadal siedzą czarne kropki, które pojawiły się znikąd. Dotarło do nie, że nie są to tylko znamiona, nie rozumiała tego i to ją najbardziej denerwowało oraz w pewnym stopniu przerażało. Chciała rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś daleko. Nagle przeszły ja dreszcze świadczące, że jest obserwowana. Rozejrzała się na około i spojrzała prosto w zielone tęczówki. Wydała z siebie jęk pomieszania z wydechem. Przybliżyła sobie dłoń do czoła i przemknęła oczy. To za dużo. Adrien miesza jej w głowie, tak na nią patrząc. Widziała w jego oczach nieopisane uczucie. Właśnie teraz, gdy ma kogoś bliskiego. Akurat, gdy Chat zbliżył się do niej, blondyn zwrócił na nią uwagę. Wcześniej pewnie by o tym marzyła, bo przecież jeszcze w gimnazjum uśmiechała się głupkowato na jego jedno głupie spojrzenie.

 Nie dawno zrozumiała, że te uczucie nie ma przyszłości, a teraz to już niczego nie była pewna. Może powinna dać od siebie coś Kotu. Przeczucie mówiło jej, że tak powinna zrobić, ale serce... Ono nadal lgnęło do Adriena, ślepe i głuche na wszelkie argumenty, a każde spojrzenie modela było niczym nóż wbity w plecy i przekręcany, aby trudniej było wyjąć. Teraz, w momencie kiedy powinna się skupić na fizyce, ona zastanawiała się czy dać bohaterowi szansę. Koniec tego. Złapała za swój długopis i... zadzwonił dzwonek. Znowu zmarnowała czterdzieści pięć minut, które mogła wykorzystać na coś faktycznie pożytecznego. To trzeba być debilem. Pomyślała. Jęknęła zirytowana i zaczęła się pakować, póki nie poczuła, że zimno owiewa jej szyję. Uniosła rękę, chcąc dotknąć zielonego materiału, ale trafiła jedynie na zimną skórę. Wydała z siebie ciche stękniecie i spłonęła rumieńcem. Teraz wszyscy widzą jej fioletowy znak, który pozostawił koci bohater. Jej zieloną apaszkę trzymała Chloe. Zamrugała parę razy i szybko zakryła nagi kawałek szyi dłonią. Spojrzała zezłoszczona na blondynkę, a ta jedynie uśmiechnęła się złośliwie.

- Ja zrobiłam ci przysługę, wyglądasz o wiele lepiej bez niej. Chociaż tobie nic nie pomoże.- Adrien musiał zgodzić się z Chloe, ale tylko do pierwszej części jej zdania. Mari wyglądała dla niego niesamowicie pięknie. Może ze względu, że ją oznaczył. Pokazał, że należy tylko do niego i tylko on może ją mieć. Zatrzymał wzrok na malince, którą wczoraj zrobił. Nie wiedział, że jest w stanie być na tyle odważny, ale jak zobaczył wtedy jej odsłoniętą skórę nie myślał. A nawet jeśli to na pewno nie mózgiem. Przymrużył lekko oczy gotowy, aby stanąć między nimi i obronić swoją księżniczkę. Nie zdążył się nawet ruszyć, kiedy przed Mari stanęła Alya, a zaraz obok niej Nathaniel. Nie był z tego powodu zadowolony, szczególnie, że w gimnazjum czerwonowłosy leciał na Marinette. Nie był pewny czy może widzieć w nim rywala, bo w końcu dziewczyna nie widziała teraz nikogo oprócz niego, a właściwie jego alter ego. Stał, wpatrując się w scenę odbywającą się tuż przed nim. Nie wiedział co mógłby zrobić. Za to Marinette stała, patrząc na plecy swoich przyjaciół. Uśmiechnęła się i położyła rękę na ramieniu Alyi. Wstydziła się dotknąć Nathaniela. Chociaż nie raz mu pomogła w kilku drobnych problemach, było jej głupio, że w gimnazjum tak go zraniła.

- To nic, pewnie jest zazdrosna, że jej nikt nie chce dotykać.- Powiedziała delikatnie przedłużając każde słowo. Alya spojrzała na brunetkę zaskoczona. Dawno nie słyszała od niej tak dosadnych słów. Chloe na początku rozszerzyła oczy w szoku, a potem ogarnęła ją wściekłość. Jej twarz zrobiła się purpurowa.

- Ty zdziro.- Wysyczała i bez zbędnego zastanowienia podeszła do brunetki, waląc z barku Alyę oraz Nathaniela. Zamachnęła się. Alya zdążyła jedynie podnieść rękę, Adrien zrobił dwa kroki w ich stronę, ale za to Nathaniel złapał blondynkę za nadgarstek. Jego policzki zaczerwieniły się od skrywanej złości. Blondyna spojrzała zaskoczona na Marinette, a potem na Nathaniela. Jak taka życiowa niedorajda potrafiła ją zatrzymać. Uniosła swoją nogę i szpilką wbiła się w stopę chłopaka. Nat syknął pod nosem i złapał się za bolącą część nogi, puszczając dłoń blondynki, która ponownie się zamachnęła oraz tym razem trafiła w policzek dziewczyny z siła, że jej głowa przekręciła się na bok. Oczy Marinette rozszerzyły się w szoku. Alya poczerwieniała że złości i bez zastanowienia rzuciła się na blondynkę. Wywołała się bójka, podczas której leciały wyzwiska, słychać było wrzaski, a nawet w powietrzu latały fragmenty włosów, ale Mari jej nie widziała. Czyjeś ciepłe i silne ręce przyciągnęły ją do siebie. Jedną rękę poczuła na głowie, a druga opadła na jej barku, a potem zjechała na talię i przyciągnęła do jego ciała jeszcze bliżej. Marinette wydała z siebie zaskoczony jęk i oparła swoje dłonie na klatce piersiowej. Kątem oka zobaczyła blond włosy i tego samego koloru delikatny zarost. Jej serce zabiło szybciej, chociaż wiedziała, że to nie jest chwila na sercowe rozterki. Zacisnęła ręce na jego koszuli. Po chwili jednak się rozluźniła. Uniosła głowę, aby spojrzeć na Adriena. Zagryzła swoją dolną wargę, ale na jej nieszczęście chłopak to zauważył. Schylił się, aby szepnąć jej do ucha słowo uspokojenia. Dziewczyna widząc jego ruch, odsunęła go. Miała wrażenie jakby zdradzała Czarnego Kota, chociaż tak naprawdę nawet nie byli razem. Jego ręce nadal wisiały w powietrzu, jakby czekały, aż znowu się w niego wtuli. Spojrzała na Alyę i Chloe. Obie dyszały wściekłe. Blondynkę trzymała jej przyjaciółka, a mulatkę Nathaniel. Była mu za to bardzo wdzięczna. Podeszła trochę bliżej do przyjaciółki i to co zobaczyła bardzo ją zmartwiło. Dziewczyna miała w jednym miejscu krótsze włosy i podbite oko. Spojrzała smutna na Alyę i przytuliła ja do siebie.

- Chodź do pielęgniarki.- Powiedziała i złapała dziewczynę za rękę. Pociągnęła do wyjścia zostawiając innych w sali. Nie zwróciła uwagi na Chloe, która była w o wiele gorszym stanie. Właściwie nikt nie zwrócił na nią uwagi, a jedynie Adrien obdarzył ją chłodnym spojrzeniem po czym wyszedł z sali i poszedł w stronę wyjścia. Miał w planach, w stroju swojego alter ego wpaść do Mari. Może ją pocieszyć i uspokoić. Po dwóch godzinach spojrzał na Plagga, zajadającego się camembertem. Wskazał swój pierścień i wypowiedział odpowiednią formułę. Zamiast luźnej koszuli i dżinsów miał lateksowy czarny strój. Za pomocą swego kija szybko znalazł się na balkonie u dziewczyny. Siedziała przy biurku gryzmoląc coś w zeszycie. Spojrzał na nią z boku. Włosy, które wyszły jej z kitek miękko opadały na okrągłą, bladą skórę, a nos miała obsypany milionem piegów. Zapukał w szybę, a dziewczyna odwróciła w jego stronę głową. Wtedy jego serce rozpadło się na tysiąc kawałków. Na jej policzku, czego za pierwszym razem nie zobaczył, widać było trzy zadrapania.


MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz