Rozdział 23

1.7K 88 12
                                    

 Chat patrzył w jej brązowe, spokojne tęczówki w tak ciepłym według niego kolorze. Szybko się otrząsnął. Co to było. Ma przecież swoje ukochane lazurowe oczy, pełne odwzajemnionej miłości. Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Czujesz się już lepiej?- Spytał, a ta kiwnęła głową.
-Bardzo dziękuję wam za pomoc. Czy przekażesz podziękowania również tej dziewczynie w czerwonym stroju?- Spytała, a w odpowiedzi chłopak jedynie kiwnął głową zaskoczony jak szybko dziewczyna się otrząsnęła i uspokoiła po ataku akumy. Po chwili stwierdził, że może już ją zostawić. Ponownie się uśmiechnął, ale ona ponownie nie odwzajemniła gestu.
- W takim razie, lepiej jeśli już cię zostawię.- Powiedział, po czym ruszył do drzwi. Już na korytarzu, ostatni raz się obejrzał, aby spojrzeć na Kagami. Stała wyprostowana, pewna siebie spoglądając w okno i po chwili zaczęła zbierać się do wyjścia. Szybko uciekł do wolnego schowka, gdzie się przemienił. 

 Gdy wyszedł z ukrycia, postanowił poszukać Pani swego serca. Koniecznie musi ją zobaczyć. Zajrzał do każdej możliwej otwartej sali, aż znalazł ją pod schodami na pierwszym piętrze. Pochylił się nad nią i położył jej rękę na ramieniu.
- Mari? Coś się stało? - Spytał, a ona lekko przechyliła głowę, aby wtulić się w jego dłoń policzek.
- Ładna była, prawda? - Odpowiedziała mu pytaniem na pytaniem, a ten spojrzał na nią zdziwiony. - Po przemianie, poszłam zajrzeć jak wam idzie.- Powiedziała.- Wyglądałeś na całkiem zachwyconego tą japonką.- Odwróciła głowę, aby nie widział jej rumieńca. Adrien uśmiechnął się lekko, po czym przykucnął przy niej. Wtulił się w jej drobne ciało, włożył nos w pachnące świeżymi wypiekami z cukierni włosy.

- Marinette, Kocham cię. Byłem po prostu zaskoczony jak szybko się pozbierała.- Powiedział, sam próbując zaprzeczyć, że spodobał mu się kolor oczu Kagami. - Nie musisz być zazdrosna, biedronsiu. - Dopowiedział z przebiegłym uśmieszkiem, a dziewczyna od razu się zerwała. Na swoje nieszczęście zrobiła to tak gwałtownie, że nie zdarzyła wyjść spod schodów i dość mocno uderzyła się w głowę. Przez chwile widziała mroczki przed oczami, a Adrien, musiał ją przytrzymać, aby przypadkiem nie upadła i nie zrobiła sobie jeszcze większej krzywdy.
- Uważaj księżniczko. Dobrze się czujesz? Chcesz iść do pielęgniarki?- Spytał, a ona odsunęła się od niego.
-Jest dobrze! No i wcale nie jestem zazdrosna!- Pisnęła, a chłopak złapał ją za policzki i przybliżył do swojej twarzy.
- Tak? No to co to za zielone przebłyski widzę?- Spytał.

Zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, pocałował ją. Najpierw próbowała udawać, że się broni, a potem położyła swoje dłonie na jego ramionach i oddała pocałunek. Chłopakowi przeszło przez myśl, że ona nawet smakuje jak ciastka czekoladowe. Na chwilę się odsunął, upewnił się, że nikogo w pobliżu nie ma i ponownie skradł jej małego całusa. I pewnie pozwoliłby sobie na jeszcze jednego, gdyby nie głośny, złowieszczy wrzask.
- ZOSTAW MOJEGO ADRIENA!- Marinette spojrzała zza siebie na korytarz, a Adrien się wyprostował, aby spojrzeć na wkurzoną Chloe, która właśnie biegła w ich stronę. Czuł nadciągający tajfun. Złapał Marinette za dłoń i schował za siebie.
- Natychmiast się uspokój. Nie jesteś już dzieckiem. A ja i Marinette jesteśmy w związku.- Powiedział, gdy blondynka cała czerwona ze wściekłości zatrzymała się przy nich. Po jego słowach zbladła. - Byłaś w ostatnich dniach dla niej okrutna, więc prosił bym cię, żebyś trzymała się od nas z daleka albo ją przeprosiła.- Dopowiedział stanowczym głosem, a w oczach Chloe zalśniły łzy. Z Adrienem przyjaźniła się od dziecka. Nie chce by jakaś niezdara mu go zabrała i nie ma zamiaru jej przepraszać.

Odwróciła się i odeszła, powstrzymując napływające łzy, a Adrien smutno patrzył jak odchodzi. Marinette złapała go za dłoń.
- Wiem, że jest to dla ciebie trudne, w końcu to była twoja przyjaciółka z dzieciństwa. - Powiedziała, a od obdarzył ją smutnym spojrzeniem, po czym przytulił ją do siebie jednym ramieniem.
- Życie takie jest. Ludzie przychodzą i odchodzą. Dobrze, że mam ciebie.- Powiedział, a Mari lekko się uśmiechnęła i objęła go w pasie jedną ręką, po czym ruszyli na zajęcia.
- Powinniśmy pamiętać, że Chloe może i jest dumna, wredna, złośliwa, chamska, sukowata, bezczelna, arogancka, bezmyślna,gruboskórna, niekulturalna, ograniczona, odpychająca, gburowata, zuchwała, pyskata, wstrętna, nieczuła, impulsywna, nerwowa...

- Mari, mogłabyś skończyć?- Przerwał jej Adrien, a ta się otrząsnęła i zachichotała niepewnie.
- No ten, chodzi o to, że mimo tych wszystkich swoich wad, bardzo jej zależy na przyjaźni z tobą. Na pewno z tego nie zrezygnuje. Pamiętasz jak starała się być miła w gimnazjum, bo jej zagroziłeś? Może gdybyś to przytrzymał, to by była inną osobą?- Spytała. Chłopak jedynie wzdrygnął ramionami i przepuścił dziewczynę w drzwiach do sali. W sumie to ich ostatnie zajęcia, a przez atak akumy, trochę ich ominęło. Mari usiadła obok Alyi i położyła jej głowę na ramieniu. Zajęcia zaczną się za pięć minut, więc mają chwilkę.

- Alya, może wpadłabyś do mnie na noc?- Spytała swojej przyjaciółki, a ta uśmiechnęła się i z radością zgodziła. Obie umówiły się na weekend. Tuż przed początkiem zajęć, ciemnowłosa spojrzała jeszcze raz na Chloe. Blondynka siedziała w swojej ławce sama, bo Sabrine po sparaliżowaniu przez Kagami miała takie mdłości, że musiała wrócić do domu. Była lekko przygarbiona i nawet jej kitek jakoś tak smętnie opadał na ramię. Dziewczyna odwróciła od niej wzrok z myślą, że tylko od Chloe zależy jak to się potoczy. Jak ich przeprosi to może nawet zaproszą ja na wesele. No niby wie, że jest dopiero w liceum i są ze sobą dość krótko. Ale to tylko wyobrażenia, nikogo nie ranią. 

Po zajęciach Adrien zaprosił Mari do siebie, aby na poważnie przedstawić ją ojcu. Dziewczyna z każdym krokiem co raz bardziej się stresowała. Co prawda wygrała kilka konkursów na projekty ubrań u Pana Agreste, ale czy będzie ją pamiętał? A jeśli tak, to czy w ogóle zrobiła dobre wrażenie? A jeśli jej nie polubi, bo jej nie pamiętał? Powie coś głupiego i będzie wstyd. Trzeba uciekać. Pomyślała. Jak dotrą do bram posiadłości i chłopak zadzwoni do wejścia, to ona postanowiła paść na kolana i na czworakach uciec. Będzie niczym ninja, nikt nie zauważy jak zniknie.  Jak zaplanowała tak też miała w planach zrobić, przynajmniej póki nie spojrzała na Adriena. Taka radość w jego oczach ją obezwładniła i stwierdziła, że nie może mu tego zrobić. Chociaż plan był idealny.

Po dotarciu pod bramę, chłopak złapał ją za dłoń, krótko pocałował i Nathalie otworzyła im wejście. Serce podeszło jej do gardła ze stresu. Przeszli do drzwi wejściowych i weszli do środka. Adrien przywitał się z ojcem, mając nadzieje, że ten odpowie i do nich przyjdzie, ale odpowiedziała im głucha cisza. Zamiast tego, wyszła do nich Nathalie.

MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz