Rozdział 2

7.4K 387 60
                                    

Zadał to pytanie, nim zdążył się tak naprawdę zastanowić. Przecież rzadko kiedy pytał czy może do niej wpaść. Teraz, jak się zapytał, zmartwił się, że dziewczyna może mu odmówić. Powie, że nie ma ochoty go widzieć, a każde ich spotkanie było męczące dla niej. Od razu jej policzki przybrały czerwoną barwę i zaskoczona rozszerzyła oczy. Otworzyła usta, aby mu odpowiedzieć, ale przerwał im dzwonek do drzwi. Zamarła, nadal wpatrując się z otwartymi wargami w chłopaka. Spłoszona zabrała swoją dłoń z jego uścisku.

- Ja... Skąd to pytanie? Eh...- Zaczęła, ale dzwonek znów dał o sobie znać. Osoba po drugiej stronie budynku zaczęła się niecierpliwić, a blondyn mógł się założyć, że była to najlepsza przyjaciółka ciemnowłosej. 

- Mari! Kino! Chodź już!- Usłyszała zdenerwowany głos swojej mulatki.Zauważył jak zaczęła panikować, bo w końcu nie miała gdzie go ukryć, a gdyby teraz Alya go zobaczyła, zaczęła by pytać. Przecież nie powie jej, że superbohater zaczął ja nawiedzać. Jęknęła cicho i spojrzała na chłopaka, którego o dziwo już nie było. Marinette zmartwiła się jeszcze bardziej. Jeżeli wyszedł przez okno, Alya na pewno go zobaczyła na korytarzu. Kątem okna zobaczyła ruch przy balkonie. Odwróciła się i spojrzała na Czarnego Kota. Przyłożył palec wskazujący do ust i ukrył się za ścianą. Do dzwonka doszło natarczywe pukanie. Mari przewróciła oczyma i ruszyła, aby otworzyć drzwi. Po drugiej stronie stała jej już widocznie zirytowana przyjaciółka. Ręce miała złożone na klatce piersiowej, a lewa stopa rytmicznie uderzała o podłoże. 

- Mari! No ile jeszcze kazałabyś mi czekać?- Spytała zła, a odpowiedział jej jedynie nerwowy śmiech i przepraszające spojrzenie.

- Wybacz, zasnęłam przy francuskim.- Powiedziała, jednocześnie zauważając za plecami dziewczyny w szybie korytarza chłopaka w czarnym lateksie. Chat obdarzył ja uśmiechem i znikł za budynkami. Dziewczyna złapała małą torebkę ze śpiącą w środku kwami i zamknęła cukiernię na klucz, a następnie ruszyła razem z Alyą do kina.

Pod budynkiem już czekał na nie Nino. Uśmiechnął się do obu dziewczyn. Kobiety odpowiedziały mu tym samym, z wyjątkiem, że Mari starała się nie rozglądać za blondynem. Koniec to koniec! Weszli do sali kinowej, na której już zgasły wszystkie światła. Zmarszczyła brwi, bo przypomniała sobie, że nadal nie wie na jaki dokładnie film idą. Zapomniała zapytać przyjaciółkę w szkole. Usiadła na jednym z foteli, mając nadzieję, że obok niej spocznie mulatka. Odwróciła głowę, czując ruch obok siebie, ale zamarła widząc profil blondyna. Blond kosmyki opadały łagodnie na czoło, prosty nos i usta rozciągnięte w lekkim uśmiechu. No i te zielone oczy, które wpatrywały się w nią. Zaczerwieniła się po koniuszki swoich uszu. Czemu zgodziłam się na to wyjście? A no tak, Alya. Pomyślała, przykładając zimne dłonie do nierozgrzanej twarzy. Cicho westchnęła, próbując zapanować nad szalejącym sercem. Skuliła się w swoim krześle, starając się nie dotykać Adriena. Oczy miała utkwione w wielkim ekranie, aby nawet nie spoglądać na blondyna. Chociaż wyglądała jakby naprawdę interesowała się filmem nie mogła się skupić na nim. Rozpraszał ją każdy jego ruch. Spojrzała w druga stronę, chcąc oznajmić Alyi swoje niezadowolenie, ale zamiast tego zobaczyła Nino, całującego jej przyjaciółkę. Otworzyła oczy w szoku. Odwróciła zaczerwieniona głowę, spoglądając na popcorn w pudełku. Nagle poczuła ciepły oddech przy uchu. Podskoczyła przestraszona, irytując tym parę siedzącą z tyłu.

- Nie chciałem cię przestraszyć. Mogę spróbować?- Usłyszała męski głos. Co spróbować? Spytała siebie w myślach i spojrzała najpierw na Nino z Alyą. Zaczerwieniła się jeszcze mocniej i odwróciła głowę w jego stronę. Napotkała zielone tęczówki.- Masz karmelowy, prawda? Ja wziąłem solone.- Dziewczyna wpatrywała się w jego piękne oczy. Na chwilę zabrakło jej języka w buzi, wiec po prostu podsunęła mu pudełko z przysmakiem. Blondyn z zadowolonym uśmiechem, wziął garść prażonej kukurydzy i cicho podziękował. Jedyne na co było stać Marinette w tamtej chwili to słabe kiwniecie głową i spojrzenie na ekran. Z reszty filmu niczego nie pamiętała. Nie potrafiła się skupić, ciągle czując przy uchu jego oddech i przeklinała siebie, że blondyn tak na nią działał. Najgorszy moment nastał przy wyjściu, kiedy to Alya zaginęła z Nino, wysyłając przyjaciółce krótkiego SMSa.

Zajmij się sobą albo nim.

Nie sądziła, że pięć słów będą w stanie kiedykolwiek ją, aż tak zirytować. Nie chodziło o to, że nie miała czasu. Miała go. Można nawet powiedzieć, że aż za dużo. Zrobiłam już lekcje, w domu mam posprzątane, a spotkanie z pewnym czarującym kotem dopiero wieczorem. Pomyślała. Czekaj... Czarującym. Czy ja pomyślałam, czarującym?  Westchnęła cicho i obdarzyła blondyna niepewnym spojrzeniem. Dopiero teraz zauważyła, że urósł. Był od niej o głowę wyższy. Czytał wiadomość na telefonie, najpierw zmarszczył lekko brew ze zdziwienia, a potem uśmiechnął się szeroko. Dziewczynie od razu skojarzył się Chat. Potrząsnęła głową, a potem ponownie uniosła ją, aby spojrzeć mu w oczy. Co teraz zrobić. No tak, najlepiej będzie się spytać.

- No to chyba ter....- Chłopak jej przerwał, nim zdążyła dokończyć.

- Pójdziemy może na kawę?- Spytał. Marinette zamrugała oczyma zaskoczona. Przez całe cztery lata nawet nie zwróciłeś na mnie uwagi, a teraz nagle chcesz się ze mną umówić? Zadała sobie pytanie w myślach. Jego policzki się lekko zaczerwieniły. Dlaczego nie był tak zawstydzony w kinie, gdy szeptał jej do ucha.  Może dlatego, że nie ma na myśli żadnych zboczonych rzeczy jak ty, Marinette. Chciał jedynie spróbować twojego popcornu. Usłyszała w swojej głowie ten głos. Spojrzała na Adriena, który z chwili na chwilę wyglądał na co raz bardziej rozczarowanego. Dopiero zauważyła, że jej rozterki emocjonalne trwają dobre trzy minuty. Zaczerwieniła się ponownie.

- Jasne, ja... Ja lubię kawę i wychodzić z tobą... Z wami... Ogólnie z ludźmi...- Po prostu się zamknij Mari. Bredzisz. Odgarnęła kosmyk włosów z twarzy i obdarzyła go zawstydzonym spojrzeniem. Złapał ją za dłoń. Dziewczyna zaczerwieniła się delikatnie oraz poszła za chłopakiem.

- Znam bardzo dobrą kawiarenkę niedaleko naszej szkoły.- Powiedział, a ciemnowłosa kiwnęła głową. Chciała zabrać swoją dłoń, ale jego ręka była bardzo przyjemna. Nagle się zatrzymali, a przed jej oczami objawił się skromny budynek w beżowym kolorze. W oknach ponaklejane były wielkie, urocze, kreskówkowe kawy, a tuż obok drzwi stała tablica z menu. Kawiarenka miała miłą dla ucha nazwę, wywieszona dużymi literami nad wejściem. CaffemLove. Marinette była zachwycona samym budynkiem, ale zakochała się w tym miejscu, gdy weszli do środka. Ściany w kolorze brzoskwiniowym, nadawały pomieszczeniu ciepłego klimatu. Pod jedną ze ścian stała półka z książkami, działająca na zasadzie weź-daj, czyli bierzesz jedną książkę i dajesz w zamian inną.  Na około stały stoliki z jasnego drewna i w tym samym kolorze krzesła, gdzie same siedzenia były obite miękką gąbką w kolorze kanap. Przy ławach postawionych niedaleko drzwi wejściowych, były kanapy w brązowym kolorze. Na ścianach obrazy przedstawiające różne zakamarki Paryża.

Dziewczyna była zachwycona, co nie uszło uwadze blondyna. Był dumny, że to miejsce zrobiło takie wrażenie na ciemnowłosej. Pamiętał jak on pierwszy raz tu przyszedł ze swoimi rodzicami. Jak jego ojciec był jeszcze szczęśliwy, zanim matka odeszła. Podeszli do wolnego stolika i oboje zamówili Cappuccino. Chłopak próbował zagadać jakoś Marinette, co szło mu opornie, bo dziewczyna nadal była nim onieśmielona. Na jego szczęście po kawałku jabłecznika, dziewczyna trochę się rozluźniła i zaczęła z nim spokojnie rozmawiać. Parę razy nawet się roześmiała, chociaż wiedział, że jego żarty były kiepskie. Spojrzała na zegar, gdy chłopak zaproponował jej kolejną kawę. Odmówiła grzecznie, tłumacząc się  wieczornym spotkaniem. Oczywiście chodziło jej o Czarnego Kota. Chłopak nie dał jej zapłacić, a dodatkowo nawet doprowadził pod same drzwi cukierni. 

- Do jutra.- Powiedział i odszedł w swoją stronę. Nie zauważyła czarnej limuzyny, w której siedziała czerwona ze złości blondynka. Chloe śledziła ich od kiedy wyszli z kawiarni i teraz płonęła z zazdrości. Marinette zamknęła się w domu i ruszyła do swojego pokoju, gdzie upadła miękko na łóżko i przymknęła oczy.

- Dziwny dzień.- Powiedziała sama do siebie i otworzyła torebkę, aby uwolnić Tikki. Nie zdążyła. Usłyszała pukanie w szybę. Niepewnie podeszła do okna i je otworzyła. Do jej pokoju wszedł blondyn w czarnym lateksie, a na jego ustach widniał szeroki uśmiech.

- Witaj księżniczko. Tęskniłaś?

MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz