Rozdział 34

1.2K 82 13
                                    

Składała koszulę, patrząc na wpół wypełnioną różową walizkę. Małe zawiniątko schowała między białą sukienkę, a dżinsowe spodenki do kolan. Jej mama weszła przez klapę do pokoju. Uśmiechnęła się, widząc zapał córki na wyjazd z jej... Przyjacielem?

- Co o tym myślisz, Mari? - Spytała dziwnie znajomym męskim głosem. Dziewczyna ścisnęła materiał w dłoniach.

- Co?-Spytała zdekoncentrowana.

- Czy chciałabyś może ze mną wyjechać? Nie oczekuje odpowiedzi tak lub nie. Raczej to mógłby być spoko pomysł, ale ja rozumiem, że...- Teraz była pewna. Jej matka mówiła głosem Luki. Marinette uderzyła się dłońmi w oba policzki. - Jezu, co ty robisz?- Spytał tym razem już Luka. Ona siedziała na kanapie, a różowa walizka była najpewniej w piwnicy.

- Musiałam się trochę rozbudzić. - Odpowiedziała, myśląc o swoim śnie na jawie. Kiedy tylko chłopak zapytał wyobraziła sobie, że pakuje już walizki.

- No dobrze... A wracając. Rozumiem, że pewnie potrzebujesz czasu, aby zde... -. Mari złapała go za dłoń, tym mu przerywając.

- Tak, chcę. Jak najszybciej. - Powiedziała. Bez zastanowienia. Bezmyślnie.

- Ale chyba jeszcze zakończenie roku oraz wyniki. No i rodziców powinnaś się spytać. - Powiedział, ostudzając jej zapał. Marinette pomruczała niezadowolona chwile, po czym podniosła dłonie w geście rezygnacji.

- Rozumiem. Niech będzie.- Powiedziała niezadowolona, po czym zaczęła kłaść się mu na kolanach. Tuż nad jego nogami się zatrzymała. Nie powinnam, po tym jak go pocałowałam, chciałam wykorzystać, aby zemścić się na Adrienie i zapomnieć o tej sytuacji... Myślała gorączkowo.

- Połóż się. Nie martw się tym co się stało ani tym co powiedziałem. Zachowuj się tak jakby...- Zerwała się do pionu.

- Jak mam się zachowywać?!- Krzyknęła.- Adrien zdradził mnie z największą suczą chodzącą na tej ziemi, mój najlepszy przyjaciel wyznał mi miłość dzień po tym, a ja... Ja...- Spuściła wzrok na swoje dłonie.- Ja nawet nie mogę stąd uciec, bo...

- Bo jesteś silną kobietą, Marinette. I nieważne co się teraz stanie, ja będę po twojej stronie, wiesz?- Chwilę się zastanowił.- Nie zapominaj o tym, że cię kocham, ale wiedz, że niczego od ciebie nie oczekuję. Skończysz liceum i wyjedziemy do Włoch na wakacje. Może i dłużej jeśli będziesz chciała.- Wziął jej twarz w dłonie.- Musimy też uzbierać na tą wyprawę. To z miesiąc zajmie. Pozbieramy cię. Dobrze?

- Dobrze.- Odpowiedziała, patrząc mu w oczy. Złapała go za nadgarstki.- Ja cię przepraszam za ten pocałunek. To co On zrobił, myślałam, że jak zrobię... To brzmi teraz okropnie jak wymawiam to na głos.- Po policzkach dziewczyny pociekły łzy, a chłopak tylko westchnął.

- Rozumiem, dlatego się powstrzymałem. Ja mogę poczekać. A teraz może poszukamy ci pracy na ten miesiąc? Jak będziesz coś robić...- Zaczął.

- Łatwiej będzie mi zapomnieć.- Dokończyła za niego i ruszyli do jej laptopa. Gdy odpaliła na monitorze pokazało się stare zdjęcie jej i Adriena. Marinette skrzywiła się oraz szybko zmieniła je na jakieś nowe.

- Wiesz, najpierw powinniśmy pozbyć się wszystkiego co może kojarzyć ci się z Adrienem, aby zacząć nowy początek.- Stwierdził Luka, włączając na youtube jakaś rockową piosenkę. Dziewczyna zaśmiała się gorzko.

- Cały pokój?- Spytała.

- Zawsze możesz wprowadzić się do mnie.- Zaproponował, po czym oberwał lekko pięścią w ramie od Marinette, ale ku swojemu zadowoleniu w końcu się roześmiała.

- Pewnie, zadzieram kiece i lecę. Może zaczniemy od plakatów?- Zapytała. Luka kiwnął głową i pomagał zmarkotniałej dziewczynie powoli pozbywać się wszystkich rzeczy po jej byłym.


Zakończenie roku było trzy dni po imprezie. Marinette nie miała czasu, aby się otrząsnąć. Zdążyła pozbyć się wszystkich plakatów, zdjęć, figurek, ubrań, biletów czy innych bibelotów związanych z Adrienem. Zdążyła także pięć razy wykręcić do niego numer. Trzy razy zatrzymała ją Alya, która wprosiła się z Chloe na nocowanie w pierwszą noc. Jeden raz przerwał jej tata, gdy wszedł do góry z miską lodów na pocieszenie, które oczywiście zjadła i płakała przy tym, a on ją pocieszał. Niestety za piątym razem nagrała mu się na pocztę głosową, wyzywając od najgorszych i życząc mu ******* przez ******* do ********.  W końcu odezwali się z potencjalnej pracy i zaprosili na rozmowę tuż po zakończeniu roku szkolnego. Praca w miłej kawiarni jest dobrym rozwiązaniem, więc się zgodziła. W końcu nastał poniedziałek i będzie musiała spotkać na ceremonii Kagami, Adriena i całą resztę. Ubrała czarną spódniczkę i do tego białą koszulę. Spojrzała smutno na torebeczkę dla Tikki, po czym schowała ją do szafy i wyszła z pokoju. W salonie zastała rodziców. Jak nie teraz to nigdy. Pomyślała.

- Mamo, tato.- Zaczęła, aby zwrócić ich uwagę. Kiedy oboje podnieśli wzrok, Marinette zaczęła bawić się spódniczką.- Za miesiąc chciałabym wyjechać z Luką za granicę. Muszę odpocząć.

- Dobrze.- Odpowiedzieli.- Rozumiemy. Pewnie po tej sprawie z Adrienem potrzebujesz przerwy.Jeśli będziesz miała dobre wyniki z matur, to nie widzę przeszkód. Szczególnie, że jesteś już dorosła i masz prawo decydować za siebie.- Dodała Sabine.- A Luka to naprawdę miły chłopiec. Kiedyś pomógł mi z zakupami.

- Dziękuję. Ja już będę lecieć.- Powiedziała i ruszyła na ceremonię. Tuż przed budynkiem natknęła się na Lukę w koszuli i dżinsowych spodniach. - Cześć.

- Cześć.- Powiedział, wkładając ręce do kieszeni i nonszalancko opierając się o ścianę. Kilka rozmarzonych spojrzeń mijających ich dziewczyn z jakiegoś powodu połechtało ego Marinette. Może dlatego, że ten przystojny chłopak kochał ją. 

- Trochę się stresuje.- Zaczęła, po czym zmarszczyła brwi.- W sumie, od jakiś dwóch lat nie jesteś uczniem liceum. Co tu robisz?

- Jestem twoim osobistym ochroniarzem.- Odpowiedział, uśmiechając się lekko.- Będę tu stał i na ciebie czekał, aby żaden niepożądany blond idiota nie próbował się z tobą porozumieć. Niestety nie mogę wejść do środka, ale tam będą z tobą przyjaciółki. No i odwiozłem Julekę, ale ona potem wraca z Rose.

- Ohh, Juleka chce się przyznać?- Spytała, a Luka zmarszczył brwi niezrozumiale.

- Ale do czego?- Odpowiedział pytaniem na pytanie.

- No że się buja w Rose.- Marinette Mruknęła zirytowana, a Luka wyglądał na jeszcze bardziej zdezorientowanego.-Juleka lubi dziewczyny.

- No wiem.- Powiedział, krzyżując ręce na piersi.

- A dziewczyna, która wyjątkowo jej się podoba jest Rose.- Marinette wyglądała jakby tłumaczyła pięciolatkowi, że woda jest mokra.

- Ale jak? Od kiedy...- Zaczął, ale dziewczyna go uciszyła.

- To już swojej siostry spytaj, takich szczegółów nie znam.- Ucięła.- Idę na to zakończenie. Przed samym wejściem do budynku złapała chłopaka za dłoń.- Dziękuję.

Przez całą ceremonię stała jak na szpilkach pomiędzy Chloe a Alyą, które oplotły ją w obronnym uścisku jak tylko przeszła przez próg. Nie mogła sama pójść do łazienki, ale to może i lepiej.





Zaczynamy maraton! Widzimy się za jakiś czas z kolejnym rozdziałem :P

MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz