Rozdział 22

1.8K 93 69
                                    

Minęło już kilka dni od oświadczyn Nino. Marinette dawno nie widziała swojej przyjaciółki tak szczęśliwej. Alya non stop wpatruje się w złoty pierścionek z małym diamentem i nawet przestała reagować na wszelkie próby zwrócenia jej uwagi. Rzucanie kredą chemiczki, chrząkanie nauczycielki od fizyki czy pukanie w ławkę matematyczki - nic nie dawało zamierzonych efektów. To było z jednej strony urocze, ale z drugiej strony irytujące. Nagle, pewnego dnia mulatka rozbudziła się i spojrzała przytomnie na Marinette. Złapała ją mocno za ramiona i potrząsnęła.
- Mari, musisz zostać moją świadkową!-Krzyknęła, patrząc w rozszerzone ze zdziwienia błękitne oczy przyjaciółki. Ciemnowłosa zdobyła się jedynie na kiwnięcie głową i kiwała tak długo, aż nie usłyszała głośnego łomotu w burko.
- Dosyć! Znosiłam, że Alya była nieobecna duchem, ale to... To to za dużo. Marsz do dyrektora!-Wrzasnęła  nauczycielka od fizyki. Mari zacisnęła wargi tak, że została jedynie cienka linia. Wdech, wydech, wdech, wydech.

Alya złapała Mari za jej dłoń i pociągnęła za nią. Uśmiechnęła się do niej, gdy napotkała jej wzrok. Po chwili i Marinette lekko uniosły się kąciki ust, a następnie obie wybuchły głośnym śmiechem. Szybko pobiegły pod pokój dyrektora. Mari jeszcze zatrzymała ja przed zapukaniem.
- Będę szczęśliwa będąc twoja świadkową.- Powiedziała, a Alya przytuliła ja ze szczęścia i ucałowała w oba policzki. Następnie z lękiem spojrzały na drzwi do dyrektora. Złapały się za dłonie, niemo dając sobie wsparcie. Alya zapukała do drzwi z ciemnego drewna, a Marinette otworzyła je słysząc męski głos zapraszający je do środka. Przełknęły ślinę i weszły z lękiem do środka.

Na przeciwko drzwi stało wielkie okno, zasłonięte do połowy zieloną firaną. Tuż obok, przy ścianie stało biurko z jasnego drewna, przy którym siedziała drobna kobieta w czarnym żakiecie i blond włosach. Spojrzała na nie spod prostokątnych okularów i obdarzyła łagodnym uśmiechem. Na przeciwko stało dwa razy większe biurko z ciemnego drewna. Za nim siedział szczupły mężczyzna w granatowym garniturze i łysym plackiem na głowie. Dostały kare, tydzień zostawania po lekcjach. Wychodząc, Marinette spojrzała przelotnie na drzwi wyjściowe do szkoły. Mignął jej czerwony materiał nim drzwi trzasnęły z hukiem. Aż poskoczyła, a Alya spojrzała na nią ze zdziwieniem.

Złapały Adriena z Nino pod szafką Mari. Alya podeszła do swojego już narzeczonego, przytuliła się do jego ramienia i oboje cieszyli się jaki głupi do sera. Marinette spojrzała na Adriena i lekko oblała się rumieńcem. Chłopak odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy i pocałował czule przez co dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. Czuła, że wszyscy wpatrują się w nich. Na pewno też Chloe. Trochę się tym martwiła, ponieważ blondynka nie raz pokazała na co ją stać. Gdy tylko jej chłopak odsunął się od Marinette ta zaczęła się rozglądać za... Odrzuciły ich drzwi wyrwane z zawiasów. Adrien upadł na podłogę, a Marinette uderzyła głową o szafki na tyle mocno, że w oczach pojawiły się łzy. Nino w ostatniej chwili rzucił się z Alyą na podłogę i zasłonił ją własnym ciałem, czując jak fragment drewna opada mu na plecy.

Z sali wypełzła czarna masa, która z niesamowitą szybkością rzuciła się na najbliżej stojącego ucznia. Najpierw owinęła go tak jakby chciała zastąpić mu skórę, a następnie po nim spłynęła ponownie zmieniając się w bezkształtną masę. Marinette, gdy otrząsnęła się po uderzeniu, spojrzała na Adriena. Chyba czas się przemienić. A tak długo był spokój. Spojrzała jeszcze na ucznia z którego zeszło to coś. Stał w miejscu, bez ruchu z grymasem bólu na twarzy. Przełknęła ślinę i zerwała się na nogi, po czym pobiegła za Adrienem do najbliższego składziku.

- Chyba wiem kto to.- Powiedziała, patrząc mu w oczy. Chłopak uniósł pytająco brew i przemienił się w Chata.- Nasza nauczycielka. Bardzo ja zdenerwowałyśmy.- Dopowiedziała, po czym się zmieniła w Biedronkę. Chat spojrzał na swoją panią i uśmiechnął się do niej. - Wiesz biedronsiu, nie sądzę, ale zobaczymy.- Powiedział. Złapał ją w talii, przyciągnął do siebie i pocałował. Wyszli jeden po sobie, w pewnym odstępie czasu. Znaleźli zaakumanizowanego w sali od fizyki, gdy zaatakował nauczycielkę od tego własnie przedmiotu. Jej nauczycielkę. - Mówiłem M'Lady.

Po kilkunastu długich próbach ataku, spojrzeli na siebie.
- Nie mogę go lub jej nawet dotknąć, bo może nas... sparaliżować?- Powiedziała mocno zirytowana, patrząc na czarną bezkształtną masę.- A nawet nie wiemy w czym jest Akuma!- Warknęła. Adrien spojrzał na nią i obdarzył ją słodkim uśmiechem.
- No to chyba wiesz na co czas. - Powiedział i wskazał pazurem na jej jo-jo. W końcu mogliby robić w tej chwili coś ciekawszego niż walczenie z czarna bezkształtną masą.

Marinette spojrzała na swoją broń po czym rzuciła nią w górę. - Szczęśliwy Traf!- Wrzasnęła. Po chwili w jej ręce trafił ogromny, drewniany manekin. Genialne. Postawiła go na środku sali i niech dzieje wola nieba. Zaakumanizowany uznał manekin za żywy organizm i podpełzł, aby go zaatakować. Debil. Pomyślała Marinette. W trakcie, gdy monstrum owijało się wokół manekina dziewczyna zobaczyła błyszczący przedmiot majaczący między fałdami czarnej masy.
- Kocie! Pierścień!- Krzyknęła, wskazując palcem przedmiot. Chłopak wypatrzył go na ramieniu manekina, ale powoli spływał na plecy, musiał się pośpieszyć. 

- Kotaklizm!- Krzyknął i podbiegł do manekina i postarał się dotknąć wyłącznie pierścienia. Po jego dotyku, rozpadł się na kawałki i w powietrze wyleciała akuma. Biedronka złapała ją w swoje jojo i wypuściła już zwykłego motyla. Następnie odwróciła wszystko za pomocą magicznych biedronek, w tym zmieniła czarną masę w zwykłego człowieka. Marinette usłyszała pikanie przy uchu i spojrzała z przerażeniem na chłopaka.
- Musze lecieć. Czy zajmiesz się poszkodowaną?- Adrien kiwnął głową, a ona pocałowała go w policzek i wybiegła z szkoły, aby zmienić się w zwykłą siebie w jakimś zacisznym miejscu.

W tym czasie Adrien podszedł do dziewczyny, która jeszcze przed chwilą była bezkształtną, czarną masą. Po drodze podniósł pierścień, który dzięki magicznym biedronkom, również zyskał poprzednich kształtów. Klęknął przy niej i położył dłoń na jej ramieniu. Miała krótkie czarne włosy i była zaskakująco mała. Ubrana była w czerwoną spódnicę i białą koszulę.
- Jak się czujesz? Nie jest to nic złego i każdemu mogło się przytrafić.- Powiedział i złapał ją za ręce, aby ją unieść. Dziewczyna była nadal widocznie przybita. Wziął jej dłoń w swoją i włożył jej pierścień na palec. - Pamiętaj, że zawsze możesz starać się jak możesz, aby to się więcej nie powtórzyło. Jak masz na imię?- Zapytał. Usłyszał jak odetchnęła, jakby coś ciężkiego właśnie z siebie zrzuciła. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy ukazując swoje brązowe tęczówki.

- Czuję się już lepiej, dziękuję. Nazywam się Kagami. Kagami Tsurugi.

MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz