Rozdział 37

1.1K 74 19
                                    

Luka skończył pracę o pierwszej, ale musiał odprowadzić jeszcze Marinette, która uparła się, że zostanie z nim do końca jego zmiany. Szli ramię w ramię, rozmawiając luźno o różnych bzdetach, aż w końcu zeszło na temat Adriena. Kiedy podeszli pod dom, jej rodzice bez problemu wpuścili go do pokoju ich córki. Jego zdaniem są trochę naiwni, ale nie jemu jest to sądzić. Przez połowę drogi dziewczyna płakała mu i szlochała jaki to Adrien jest okropny oraz zły. Właśnie dlatego niedługo znajdą go mocno poobijanego w któreś z uliczek. Pomyślał. Usiadła na wersalce i spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczyma.

- Luka. - Powiedziała, po czym wyciągnęła w jego stronę ręce.- Pocałuj mnie.

- Nie wiesz co mówisz.- Stwierdził.- Przemawia przez ciebie alkohol.

- Nie. Ja chce, abyś wziął mnie w ramiona i całował do utraty tchu. Z resztą wypiłam tylko trzy drinki.- Odpowiedziała.

- Marinette.- Usiadł na przeciwko niej.-Dobrze wiesz, że tego pragnę. Nie mogę zrobić czegoś czego będziesz żałować.

- Nie będę, chce to zrobić.- Złapała go za koszulkę.- Jak ty tego nie zrobisz to ja.- Po czym przyciągnęła go siebie, ale zamiast złączyć ich usta zatrzymała się tuż przed.- Jak cię całowałam, nie myślałam to Nim. Czy dasz mi zapomnieć na tą chwilę.- Luka odsunął się, po części dlatego, że nie mógł znieść zapachu alkoholu, a po części dlatego, że bił się z myślami.

- Ja, Marinette, mogę. - Jego silna wola powoli słabła.- Ale nie jestem, aż tak silny psychicznie jak ci się wydaje. Czy to jest to czego potrzebujesz?- Spytał, chociaż od tych kilku dni sam często myślał o tym pocałunku.

- Tak. Proszę.- Szepnęła. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Złapał jej twarz w obie dłonie, przejechał językiem po dolnej wardze, a następnie zaczął całować ją mocno i zaborczo, aż pod dziewczyną ugięły się nogi. Jego ręce zsunęły się na ramiona, a następnie na talie. Podniósł ją, a sam wstał i ruszył, cmokając ją po szyi, w stronę łóżka. Położył ją na nim i sam zawisł nad dziewczyną.

- Szepnij słowo, a przestanę.- Powiedział, patrząc na nią z góry, a dziewczyna po tak intensywnym pocałunku miała siłę tylko kiwnąć głową.Mam nadzieję, że przestanę. Dodał w myślach. Luka uśmiechnął się i zaczął całować jej dekolt, a pocałunkami powoli sunąc coraz wyżej przez szyję, żuchwę, aż po usta. Tam wrócili do mocnych, zaborczych pocałunków. Dziewczyna odważyła się w końcu i wplątała dłoń w jego włosy, a drugą położyła na jego karku. Przylgnęła do niego ciałem. Sama zeszła pocałunkami po linii żuchwy przez szyję, ale i tak wszystko wracała do ust. Objęła go nogami w pasie, a ręka z karku powoli zsunęła się na linię koszulki. Dotknęła nagich pleców chłopaka, które były przyjemnie ciepłe dla jej zimnej dłoni. Jego usta zeszyły do ucha, a język zaczął drażnić jego płatek. Marinette włożyła obie dłonie pod koszulkę Luki, podwijając ją do pach.

- Lu... Ka.- Wzięła głęboki oddech, ale mimo to nie udało jej się uspokoić, gdy chłopak bawił się jej uchem.- Sądzę, że... Że...Ta ko...Koszulka będzie ci... tylko przeszkadzać.- Chłopak odsunął się od niej i uniósł brwi.

- Czy ty wiesz o co mnie prosisz?- Spytał.-Tobie chyba wystarczy. Czas spać.- Nagle dziewczyna złapała jego twarz i przycisnęła jego wargi do swoich.

- Nie, nie, nie.- Pisnęła, złapała jego dłoń i złączyła ze swoją.- Całuj mnie dalej. Dotykaj mnie dalej. Tak bardzo tego pragnę. Chociaż chwilę.- Kiedy Chłopak patrzył tak na ciemnowłose bóstwo, które pragnęło jego rąk, bardzo chciał spełnić te życzenie. Jakaś pewna moralność mu nie pozwalała.- Luka, proszę.- Pieprzyć moralność. Pomyślał i ponownie nachylił się nad dziewczyną. 

- Marinette, kocham cię.- Powiedział.- Nie oczekuje odpowiedzi, spokojnie. Chciałem ci to powiedzieć. -Po chwili nachylił się nad dziewczyną i pocałował ją. Jedną ręką oparł się o łóżko, a drugą mógł sunąc po ciele dziewczyny. Całował ją zachłannie i mocno, a raz odważył się przygryźć jej wargę. Jego dłoń na delikatnie dotykała uda, jakby sprawdzając czy nie ucieknie. Dziewczyna przechyliła się i objęła go nogą, a dłońmi muskała skórę na jego plecach. Sama zdjęła mu koszulkę. Luka nieśmiało sunął po tali, aż w końcu zirytowana Marinette złapała tą dłoń i położyła na swojej piersi. Nagle zaszumiało mu w głowie. No to po ptakach. Pomyślał. Złapał jej pierś. Muszę przestać. Przeszło mu przez myśl. Lekko ją ścisnął, a ona zamruczała. Luka posadził ja lekko i zdjął jej bluzkę. Miała na sobie koronkowy zloty stanik, delikatnie odstający przez co już mógł zobaczyć jej sutki. Czuł swój ciężki oddech, kiedy dokładnie im się przyglądał. W końcu dziewczyna postanowiła położyć go na łóżku i sama usiadła mu biodrach.

- Bo to zajdzie za daleko. - Szepnął resztkami swojej silnej woli, ale wszystko diabli wzieło, gdy postanowiła zsunąć ramiączka od stanika, patrząc mu w oczy. Przygarnął ja do siebie i mocno pocałował, szukając z tyłu zapięcia. Gdy go znalazł, zszedł pocałunkami na szyję, a zbędny fragment bielizny jej rozpiął. Niepotrzebny skrawek materiału leżał ściśnięty miedzy jej, a jego ciałem i koronką drażnił jego klatkę piersiową. Odrzuciła go w bok. Mari ruszyła z pocałunkami wzdłuż szyi, nie odrywając swojego ciała od jego. Doprowadzało go to do szaleństwa, co dziewczyna czuła teraz na brzuchu, gdy całowała jego szyję. Poczuła jak znów ląduje na łóżku plecami, a chłopak nad nią zawisł. Pocałował jej dekolt, a potem musnął ustami prawą pierś, a lewą wziął w dłonie. Muszę przestać, natychmiast! Krzyczał na siebie w myślach, ale jego ciało robiło co innego. Chwile je dotykał, całował, a potem lekko przygryzł sutek. Marinette mruknęła z przyjemności i złapała jego pasek od spodni. 

- Chce cię, Luka. - Szepnęła, wplątując dłonie w jego włosy. Chłopak oderwał się od jej piersi, ku jej niezadowoleniu.

- Dlatego powinienem przestać. - Powiedział. - Jeśli będziesz chciała nadal... - Zszedł z niej, aby usiąść obok niej.-Jak będziesz trzeźwa to też się więcej nie zgodzę.

- Ale dlaczego?- Spytała, opuszczając dłonie z jego spodni i kładąc je luźno na poduszce. Chłopak wstał i podał jej koszulkę. Westchnął ciężko.

- Ponieważ nie chcę być pocieszeniem, Mari.- Odpowiedział.- Nie oczekuje od ciebie miłości, nie oczekuje, że mnie pokochasz, bo nie da się nikogo zmusić do miłości. Mimo wszystko, nie powinienem zgadzać się na to.- Złapał swoją koszulkę i zapiął swoje spodnie.- Gdybym pozwolił ci na to, wtedy na pewno nic by nie wyszło, a w dodatku, mógłbym cię stracić, a to byłoby dla mnie jedno z najgorszych możliwych scenariuszy.

- Ale...- Zaczęła dziewczyna, a chłopak jedynie pogłaskał ją po głowie.

- Wracam do domu. Jutro znowu praca, ty też powinnaś się wyspać.-Powiedział, po czym wyszedł.

MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz