Spojrzała zaskoczona na Chloe... Czy ona naprawdę tylko tym się przejęła. W sumie czego jest taka zdziwiona. Westchnęła.
- Tak, Chloe, nie zaprosiłyśmy cię, bo jesteś suką.- Powiedziała, a blondynka spojrzała oburzona na Marinette przykładając dłoń do klatki piersiowej.
- Owszem, czasami bywam... złośliwa.- Marinette prychnęła pod nosem i mruknęła coś o szamponie w oczach.- Ale żeby nie zapraszać mnie na imprezy. Przecież chce się zmienić.
- Chloe, impreza była wczoraj u Juleki, a problem o który pytałaś leży w innym miejscu.- Powiedziała, żałując, że się jej wyżaliła. Nagle przez klapę wpadła Alya. Przez chwilę wymieniły się spojrzeniami, a potem dziewczyna zamknęła klapę i ponownie weszła do pokoju. Marinette bezgłośnie zawołała "Pomocy" do mulatki. Chloe spojrzała znudzona na nowo przybyłą i wyjęła z torebki pilnik do paznokci.
- Cześć, no więc, znasz Chloe, prawda?- Spytała ciemnowłosa, wskazując palcem na dziewczynę siedzącą na kanapie i nie wierząc w to co się dzieje.
- Yyyyy... Mari, my się znamy. Przez tą pindę musiałam obciąć sobie włosy.- Powiedziała niebieskooka i gospodyni już wiedziała. To będzie WOJNA. W sumie wcześniej nie zwróciła uwagi, że dziewczyna miała włosy ścięte do ramion.
- Ale wiesz, że Alya też musiała iść do fryzjera po tej bójce?- Spytała i natychmiast stanęła między dziewczynami, aby przypadkiem jej przyjaciółka nie rzuciła się na niespodziewanego gościa. Rozprostowała ręce miedzy obie dziewczyny i stanęła w lekkim rozkroku, jakby któraś postanowiła jednak zaatakować. - Chciałabym, abyście jednak spróbowały się dogadać. Jeśli Chloe chcesz się zmienić to przestać wyzywać ludzi. Proszę.- W jej słowotoku przerwało nagłe wtargnięcie jej matki.
- Przyniosłam wam ciasteczka i herbatę. Mam nadzieje, że lubicie jaśminową.- Kobieta nie przejęła się sytuacja w jakiej znalazła się jej jedyna córka.- Proszę. Nie rozlejcie na dywan. A jakby wam się skończyła mogę donieść wino. Wszystkie macie już osiemnaście lat?- Dodała, a Mari, która uznała, że to nie taki zły pomysł kiwnęła głową. Sabine uśmiechnęła się i zamknęła klapę. Wszystkie trzy spojrzały na wypieki i napój. Marinette rozluźniła się i podeszła do tacy oraz podniosła ją z ziemi, po czym przeniosła na stół. Następnie dosiadła się do nich mulatka i wszystkie wzięły po jednym ciachu oraz zjadły.
- Opowiedz jak to dokładniej było wczoraj. Aż głupio mi, że mnie przy tobie nie było.- Szepnęła Alya, a Chloe zaczęła malować swoje usta, wsłuchując się w słowa Marinette, tym razem nie skupiając się na tym, że jej nie zaproszono. Chociaż było to niedopuszczalnie. Kiedy skończyła, obudził się wybuchowy charakter Alyi, zerwała się z kanapy i zaczęła w kółko chodzić po pokoju, przeklinając na modela. Chloe wyjęła telefon i coś zaczęła klikać.
- Ha, zablokowałam go i usunęłam jego komentarz spod naszego zdjęcia.- Powiedziała dumna z siebie. Mari spojrzała na nią z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, w czym to miało pomóc? Ale z drugiej, to było urocze. Nawet.
- A ta cała Kagami? Skąd się w ogóle niby urwała? Z jakiej choinki?- Spytała wkurzona, aż obudziła śpiącą na poduszce Tikki. Po chwili jej kwami poszło dalej spać, a Alya się uspokoiła.- A ten Luka, skąd go znasz?- Spytała, a na twarzy Marinette wpłynął lekki rumieniec.
- To mój przyjaciel z dzieciństwa. Zawsze się mną opiekował.- Powiedziała i skuliła się, obejmując rękoma nogi.- Zawsze był też wolną duszą i po skończeniu liceum postanowił wyruszyć w podróż po Europie. Nie było go bardzo długo, prawie wieczność.- Wyszeptała, opierając policzek o kolano takim tonem, aż Chloe podniosła wzrok znad lusterka.- Brakowało mi brata.- Po tych słowach ciemnowłosej, blondynka i mulatka wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Alya znów usiadła na kanapie i wypiła trochę herbaty.
- Uważam, że powinnaś przy następnej próbie przeprosin Adriena mu wybaczyć, ale to jego ostatnia szansa. Jeśli cię jeszcze raz tak zawiedzie...- Zacmokała, zostawiając możliwość dziewczynie domyślenia się końca. Postanowiły dopić do końca herbatę i się pożegnać. Skoro widzą się jutro w szkole. Szkoda tylko wina.
Następnego dnia spotkała Alyę i Chloe pod szkołą, czego nie rozumiała, bo zazwyczaj widziała je dopiero w klasie. Zrozumiała dopiero jak spojrzała na schody. Prawie na każdym schodku były porozrzucane róże. Mnóstwo róż. Wśród tego stał Adrien z wielkim bukietem tych czerwonych kwiatów, a gdy tylko ją zobaczył, ruszył w jej stronę. Była pewna, że wygląda komicznie. Oczy miała jak spodki, a usta otwarte w szoku. Chłopak podszedł do niej, padł na kolana i spojrzał w jej piękne, turkusowe tęczówki.
- Przepraszam. Tak bardzo mi przykro za to jak się wtedy zachowałem, niczym ostatni dupek. Błagam, wybacz mi.- Powiedział, a jedyne co kołatało się w myślach dziewczyny to: Matko, ile ludzi się na mnie patrzy. Złapała go za ramiona.
- Tak, wybaczę ci. Ni przez kwiaty i tą otoczkę, a dlatego, ze żałujesz, ale na wszystko co możliwe. WSTAŃ! Matko, musiałeś robić to przy tylu ludziach, mało tego, że idiota to jeszcze nie myśli. Kto teraz pozbiera te róże?- Spytała. Blondyn spojrzał zdezorientowany na Marinette, ale mimo wszystko uśmiechnął się szeroko po chwili i porwał ją w ramiona i zakręcił kilka razy.
- Kocham cię, Kocham.- Powiedział radośnie się śmiejąc, a ona z każdym obrotem widziała wściekłą twarz Kagami, która powoli zmieniała się w zdeterminowaną. Z jakiegoś powodu bardzo zmartwiło to Marinette.
Kolejny tydzień minął im spokojnie. Blondyn ciągle chciał gdzieś zabierać swoją dziewczynę. To do wesołego miasteczka, to do nowej kawiarni, która pojawiła się obok Luwru. Nie przeszkadzałoby to dziewczynie, gdyby na każde ich spotkanie nie wpraszała się ta głupia Azjatka. Adrien tłumaczył to, że dziewczyna chce się zakolegować z Marinette oraz zaaklimatyzować i poznać miasto, ale pół Chinka wolała nie spuszczać jej z oczu także niwelowała każdą jej próbę flirtu z JEJ chłopakiem. Przy okazji co chwilę zaznaczając teren, przykładowo: łapała go za rękę, całowała go w policzek lub w usta albo po prostu mówiła rzeczy typu "pamiętasz jak byliśmy tu ostatnio na randce". Chłopak był bardzo zdezorientowany, ale uważał to za urocze, więc potwierdzał i całował ją w czoło.
Jeśli chodzi o Lukę, spotkała go dwa razy i dowiedziała się, że nie wie na ile zostaje, ale raczej wyjedzie jeszcze w tym roku. Może do Włoch, aby lepiej poznać tą kulturę.Raz zabrał ją na szczyt wieży Eiffela i zatańczyli do melodii z ich dzieciństwa, nie wiedząc, że są obserwowani przez Chata. Marinette jednocześnie brakowało lat młodości i cieszyła się z tego co ma teraz. Opowiedziała swojemu przyjacielowi co u niej słychać, omijając oczywiście informacje o kwami i superbohaterach. Za drugim razem przeszli się brzegiem Sekwany rozmawiając o jego podróżach, gdzie też byli obserwowani przez Chata. Tym razem Marinette to zauważyła i bardzo ją to zirytowało. Pożegnała się z Luką pod piekarnią, bo chłopak uparł się, że ją odprowadzi.
- Adrien, wiem, że tam jesteś.- Powiedziała, gdy była pewna, że jej przyjaciel odszedł. Chłopak w lateksowym stroju wyszedł z cienia. Dziewczyna wzięła głęboki wdech.- A teraz do mojego pokoju w trybie natychmiastowym. Porozmawiamy sobie.
CZYTASZ
Miraculum
FanfictionCo się stanie, jeśli Chat Noir dowie się kto jest Biedronką? Władca Ciem wystawia zmodyfikowana Akumę. Akcja rozgrywa się, gdy bohaterowie są w liceum. Rozdziały 1-20 w trakcie poprawek, niektóre komentarze mogę się nie zgadzać z opowiadaniem ( ale...